W nowym roku akademickim resort nauki chce wprowadzić nowe zasady opiniowania wykładowców. Oceni go student, ale negatywna cenzurka nie zadecyduje o zwolnieniu.
Rektor przy ocenie okresowej wykładowców bierze pod uwagę opinie studentów. Jest to jeden z jej elementów. Ocena negatywna nauczyciela akademickiego może być podstawą do jego zwolnienia. Propozycja resortu nauki dodaje do obecnych przepisów to, że pracę nauczycieli akademickich mają oceniać, oprócz studentów, także doktoranci. Ma być też ona przedstawiana po zakończeniu każdego cyklu zajęć dydaktycznych.
– Taka ocena wydawana przez studentów ma dodatkowo motywować nauczycieli akademickich do dbałości o poziom zajęć – mówi Bartosz Loba z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW).
Zasady dokonywania tej oceny i sposób jej wykorzystania określa statut uczelni. Najczęściej jest ona przeprowadzana na podstawie anonimowych ankiet, które pod koniec semestru wypełniają studenci. Tak jest m.in. na Uniwersytecie Warszawskim (UW).
Jednak pytania zawarte w tych ankietach wzbudzają wątpliwości wśród nauczycieli akademickich. Inaczej prowadzone są zajęcia, które mają formę wykładów dla 100 słuchaczy, a inaczej konwersatora dla 10 osób. Dlatego na przykład odpowiedź na pytanie o kontakt z wykładowcą może być z góry przesądzona.
Student przy wypełnianiu ankiety wcale też nie musi kierować się jakością prowadzonych ćwiczeń. Może wziąć pod uwagę to, czy po prostu lubi nauczyciela i czy forma zaliczania zajęć jest łatwa.
– Opinia studentów nie zawsze jest miarodajna – mówi prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich (FRP).
Uważa, że studenci, którzy wypełniają ankiety pod koniec semestru, nie zawsze kierują się jakością prowadzonych zajęć, ale często emocjami. Wymagający nauczyciele lub profesorowie starej daty mogą przez to tracić. Wykłady w szkole wyższej nie muszą być przyjemne, a to zazwyczaj wpływa na dokonywaną ocenę, ale mają przede wszystkim uczyć.
– Już obecnie negatywna ocena nauczyciela, w której jednym z elementów jest opinia studentów, może doprowadzić do tego, że rektor będzie miał przesłanki, aby zwolnić nauczyciela akademickiego – mówi prof. Jerzy Woźnicki.
Resort nauki chce, aby nowe przepisy weszły w życie w roku akademickim 2010/2011.
Komentarze (10)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePozwole sobie wytlumaczyc to czytelnikowm DGP - chodzi o Art. 132 ust.3 ustawy Prawo O Szkolnictwie Wyzszym z 2005 r. autorstwa zespolu prof. Woznickiego.
Obecne brzmienie:
"Przy dokonywaniu oceny nauczyciela akademickiego dotyczącej wypełniania obowiązków dydaktycznych zasięga się opinii studentów. Zasady zasięgania tych opinii i sposób ich wykorzystania określa statut uczelni."
Proponowane po nowelizacji:
"Przy dokonywaniu oceny nauczyciela akademickiego w zakresie wypełniania przez niego obowiązków dydaktycznych uwzględnia się ocenę studentów i doktorantów, przedstawianą po zakończeniu każdego cyklu zajęć dydaktycznych. "
Kluczem do zrozumienia sensu nowelizacji jest zmiana: "po zakonczeniu kazdego cyklu dydakltycznego".
Dopiero ten zapis ustawowy gwarantuje studentom prawo do dokanania oceny kazdego prowadzacego w ranach kazdego przedmiotu.
Obecna praktyka tam gdzie wladze uczelniane chca zamiesc pod dywan nieprawidlowosci dydaktyczne zglaszane przez studentow tylko ustnie (bez sladow na pismie). Obecny zapis ustawowy wymaga zasiegniecia opinii studentow przy ocenie nauczyciela akademickiego. Oceny dokonuje sie raz na 4 lata wiec wystarczy RAZ W CIAGU TYCH 4 LAT zasiegnac opinii studenckiej z dowolnie wybranego przedmiotu - najlepiej tego, na ktory studenci sie nie skarza. W papierach wszystko sie zgadza, a studenci moga sie co roku skarzyc do dziekanow, rektorow na danego profesora, a dla PKA nie ma po tym najmniejszego sladu!!!
I jeszcze w odpowiedzi prof. Woznickiemu. Dopoki ankietyzacja bedzie sluzyla "papierowemu" wypelnieniu obowiazku ustawowego, dopoty bedzie przedmiotem mozliwych manipulacji a pytanie beda zle sformulowane.
Tam gdzie wladzom zalezy na uzyskaniu miarodajnych odpowiedzi (polecam dzisiejsza rzepe i wypowiedz prof. z Akademii Kozminskiego) tam ankiety sluza poprawie jakosci dydaktyki. W miejscach gdzie chce sie brudy pozamiatac pod dywan ankiety beda przedmiotem manipulacji zarowno ze strony wladz uczelnianych jak i studentow.
studiowałem na wymagającej uczelni gdzie rzeczywiście ankiety pozwoliły po roku akademickim na pożegnanie wykładowcy, który olewał swoją pracę i tym samym studentów. po pierwszym semestrze dostał żółtą kartkę, ale i tak nic to nie pomogło więc mu podziękowano po drugim.
Nie przeceniam dojrzalosci studentow, ale nawet historia lat 80tych pokazuje ze ta grupa spoleczna myslala racjonalnie. Odnosze wrazenie ze prof. Woznicki obawia sie tej oceny studentow, a nie dostrzega w niej znakomitego narzedzia ksztaltowania dobrej dydaktyki. Sam ucze na dobrej amerykanskiej uczelni i zawsze mnie ciekawi opinia jaka mi wystawiaja studenci - bo pozwala mi to podnosic swoje umiejetnosci.
Robienie z wykladowcow nieomylnego autorytetu, ktorego niedojrzali studenci nie sa w stanie ocenic jest moim zdaniem brakiem odpowiedzialnosci. Autorytaryzm kroluje na polskich uczelniach a jaki jest ich ranking na swiecie kazdy moze sprawdzic sam. I tu tez studenci glupi nie sa i szukaja edukacji za granica.
prawo prawem ( regulamin studiów) ale u nich kierują się swoimi zwyczajami i co komu do jego domu? a ankiety są przez studentów wypełniane, niektórzy wykładowcy traktują uczelnię czyli miejsce pracy jak swoją prywatną firmę w której ustalają swoje prawa