Skąd pomysł zmiany terminu ferii i wakacji? Bo nauka w trakcie matur jest fikcją. Problem stanie się jeszcze poważniejszy w tym roku.
Teraz każdy maturzysta musi zdać aż trzy obowiązkowe egzaminy pisemne, a wybrać nawet sześć dodatkowych ustnych. W tym czasie pedagodzy egzaminują, sprawdzają prace maturalne, a w międzyczasie muszą jeszcze prowadzić lekcje z uczniami klas niższych. Tak naprawdę jednak te zajęcia się nie odbywają albo nauczyciele traktują je po macoszemu.– Skoro tak jest, dlaczego nie zalegalizować de facto wolnych dni oficjalnymi feriami? – pyta posłanka PO Ewa Wolak.
To ona przedstawiła Ministerstwu Edukacji Narodowej projekt zmian przygotowany przez dolnośląskich dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych.Zgodnie z proponowanym nowym kalendarzem rok szkolny zaczynałby się tak jak teraz – 1 września.
Ale już 29 października uczniów czekałyby tygodniowe ferie jesienne. Zimowe zostałyby skrócone do jednego tygodnia. Krócej trwałaby też przerwa w nauce z okazji świąt wielkanocnych. Ale niedługo potem uczniowie i tak udaliby się na dwutygodniowe ferie wiosenne.
W tym czasie odbywałyby się matury czy egzaminy gimnazjalne. Rok szkolny kończyłby się 30 czerwca. – To wstępna koncepcja, która w naszej ocenie powinna rozpocząć szerszą debatę na ten temat – wyjaśnia współautorka projektu Izabela Koziej, dyrektor IX Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu i prezes wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich.
Jak na ten lobbing zareaguje MEN? Kiedy Dziennik pierwszy raz pisał o podobnej propozycji przed dwoma laty, minister Katarzyna Hall stwierdziła, że jest ciekawa, interesująca i że z pewnością z uwagą ją przeanalizuje. Nikt w MEN nie potrafił nam powiedzieć, jaki był wynik tej analizy.
Komentarze (26)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeOczywiście za te same psie pieniądze. Podtrzymuję pomysł:zabierac z porodówek.W wolnym czasie tak wyswobodzeni rodzice będą mogli zarabiać prawdziwe pieniądze, jeździć na prawdziwe wakacje. Idealne byłyby tu jeszcze zakonnice i zakonnicy do pracy, jako osoby bez własnych rodzin i dzieci. Wtedy poświęcenie mogłoby być bezgraniczne. Po co rodzice mają-biedacy-bulić ciężkie pieniąchy na niańki? korepetytorki? Już są tygodniowe przedszkola i nikogo nie bulwersują. Tylko ciężko kosztują! A my frajerzy nauczyciele do roboty za półdarmo! trzeba było przecież pójść w politykę, do Lewiatana, jak pan ex-nauczyciel Mordasewicz.
Druga sprawa. Raczej poszedłbym w kierunku zakończenia roku szkolnego w połowie czerwca i rozpoczęcia go w połowie sieprnia. Pogoda już z reguły dobra, ceny w czerwcu duuuużo niższe (a w sierpniu to szczyt - szczególnie dla Niemców i Włochów). Doskonale wiemy ile dzieci wyjeżdża z rodzicami na wakakcje na początku czerwca. My jesteśmy zmuszeni pojechać z naszymi dziećmi w szczycie. Tak na marginesie: mamy 6 tyg. (30 dni) wolnego w czasie wakacji i 2 tyg (10 dni) w czasie ferii zimowych. I nic więcej. Dlatego kosztem przerwy w listopadzie wolałbym otrzymać 5 dni urlopu na żądanie - jak każdy pracownik muszę iść ze zdrowym dzieckiem na badanie, odczulanie itp. - wtedy nie dostanę opieki na dziecko; pojechać na pogrzeb np. wujka - też nie mam urlopu. Załatwić sprawę w urzędzie... Lista takich przypadków jest długa.
Piszecie co zrobić z dziećmi w czasie tych wolnych dni. A czy ktoś pyta co MY mamy zrobić z NASZYMI dziećmi w czasie konferencji, konkursów itp?
Wolne w czasie matur - chyba tylko dla uczniów bo większość nauczycieli i tak jest zaangażowana w prace zespołów nadzorujących egzamin. Czy ktoś im za to zapłaci? NIE!!! Dlatego też stanowcze NIE w te kwestii.
Polską szkołę trzeba reformować. Ale to samo dotyczy organów prowadzących. Tam jest tępota jakiej mało, któr tworzyy bzdurne interpretacje odgórnych przepisów tak by imm było najwygodniej.
Niestety dopóki największym związkiem będzie betonowy ZNP nic dobrego w óświacie się nie stanie.
Moja siostra ma ferie .Co robi? Sprawdza wypracowania,a są to całe stosy kilkustronicowych wypowiedzi licealistów.
Nie wiem ,czy znajdzie czas ,by mnie odwiedzić.Chyba że przy okazji dwudniowej konferencji polonistycznej,mającej się odbyć w ferie.
A poza tym proszę pamiętać,że w każdym kraju europejskim nauczyciele mają ferie i wakacje .Widocznie jest to konieczne ,by szkoły właściwie funkcjonowały.
ręce mi opadają. Jeżeli nauczycielom jest tak dobrze jak to kreślisz- dlaczego sam nie jesteś nauczycielem- zostań, a posmakujesz tego miodu. Piszesz, że mamy tak dużo wolnego- Ty także masz urlop- zdaje się 26 dni w tygodniu- czyli ponad 5 tygodni urlopu- ok ja mam go dwa razy więcej, ale nie mogę go sobie brać kiedy mi się podoba. Piszesz, że jesteśmy jedyną grupą zawodową jęczącą- ja tego tak nie postrzegam, poczytaj sobie prasę ogólnopolską. Od razu naskoczyłeś na nauczycieli w swoim komentarzu, ale czy ja coś wymyśliłam z dodawaniem nam czasu wolnego, jestem przeciwna wszelkim dodatkowym wolnym- należy się tu także zastanowić, czy faktycznie jest to czas wolny dla nauczyciela? W moim przypadku zdaje się, że nie. Idąc dalej- piszesz, że inne grupy zawodowe także mają pracę w domu- pokaż mi takowych, którzy robią to za darmo. Pokaż mi także inną grupę zawodową, która pomoce kupuje za własne pieniądze- ja wszystko kupuję sama- od długopisów, do nagród na konkursy szkolne( a same książki jako nagrody, kosztują kilkaset złotych- dzieci , a pracuję w szkole podstawowej, nie chcą byle jakich nagród- zresztą sama hołduję zasadzie, że jeżeli konkurs to porządny). Zdarzyło już mi się nie raz dokładać do wycieczki, wyjścia do teatru, na ognisko( sama nie raz byłam fundatorką całych imprez). Więc jeszcze raz, z całym naciskiem, twierdzę, że nie wiesz o czym piszesz.
Co do dyskusji na temat pracy urzędnika- mój mąż jest takowym, więc wiem z autopsji jak to wygląda.
ciepło,
PO lepiej niech sie gospodarka zajmnie
a niewtyka palcow juz tak w nocnik ktory buzek napełnił
Drogo nauczycielu, każdy zawód ma swoje obciążenia, ale tylko nauczyciele wiecznie krzycza,ze sa zmeczeni. Nie jest równiez prawdą,ze tylko nauczyciele muszą zajmiować sie swoja praca zawodowa "po godzinach". Prawdę powiedziawszy każda grupa zawodowa jest związana ze swoja praca po zwykłych godzinach pracy, no moze-nic nie ujmując-pracownicy fizyczni. Ale tylko nauczyciele maja dwumiesieczny urlop zwany wakacjami, dwutygodniowe ferie i krzycza o jeszcze. ja rozumiem,ze taka jest specyfika zawodu-ale moze trochę pokory...A z punktu widzenia rodzica, wolne dla nauczycieli i dzieci= kłopot dla rodziców. Co zrobić z dziećmi, jak zapewnić opiekę. Któryś z nauczycieli o tym pomyślał,zapewne nie, bo wszak sa w domu i moga sie troszczyc o swoej własne dzieci. A młodzież...hmmmm...jak nie ma opieki ze strony dorosłych przez cały dzien to wtedy wpadaja na "genialne"pomysły. Nie widze najmniejszej potrzeby dodatkowego wolnego. Dla nikogo.Przeważnie doadtowe wolne skutkuje doadktowymi pracami domowymi i gwałtowanym nadrabianiem materiału pod koniec roku albo radosnym zadwaniem na wakacje.
Co do rekolekcji to zgodna,m nawet nie widze potreezby skracania lekscji. Rekolekcje to sprawa wiary i z definicji nie pownna byc ujmowana w planie zajęc szkolnych-chyba,ze jesteśmy państwem kościelnym.
Pracujacy obydwoje rodzice, nie posiadajacy dziadkow, biora urlop lub wynajmuja Pania do opieki za 10 Euro za godzine, dziennie 100 Euro, bo praca w Belgii obejmuje 9 godzin w tym 1 godz. na lunch plus czas na dojazd do pracy.
Srednia pensja wynosi okolo 3 tys. Euro brutto, a podatek jest wysoki. Np. od pensji przekraczajacej srednie wynagrodzenie o okolo 10 % podatek PIT wynosi 50%.
W Belgii pensje skoncentrowane sa w duzej mierze wokol sredniego wynagrodzenia, nie ma takich duzych dysproporcji w dochodach jak w Polsce.