■ Rząd chce obniżyć w 2008 i 2009 roku składki na ubezpieczenie rentowe wnoszone do ZUS ■ Średnia pensja wzrośnie w 2008 roku o około 30 zł netto ■ 16 mld zł zostanie w kieszeniach pracodawców i pracowników w latach 2008 – 2009


Rząd planuje obniżenie składki rentowej wpłacanej do ZUS. Propozycja ta znalazła się w przyjętej przez Radę Ministrów Aktualizacji Programu Konwergencji 2006. W 2008 roku składka ma zmniejszyć się z 13 proc. do 10 proc. (po 1,5 pkt proc. dla pracownika i pracodawcy), a w 2009 roku o kolejne 3 pkt proc. Docelowo wyniesie 7 proc. – 3,5 proc. zapłaci pracodawca, tyle samo pracownik. – Wracamy do pomysłu obniżenia kosztów pracy – mówi Zyta Gilowska, minister finansów. Przypomina, że ministerstwo proponowało, aby już od stycznia 2007 roku składka rentowa zmalała o 4 pkt proc. Planowano też obniżenie składki na ubezpieczenie chorobowe – z 2,45 do 1,8 proc. Resort finansów wraca do pomysłu obniżenia składek, bo chce zmniejszać bezrobocie. A to właśnie wysokie koszty pracy utrudniają jego obniżenie.

Wzrost pensji

Resort pracy szacuje, że obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne, fundusze i podatki pochłaniają 41,9 proc. wynagrodzenia. Tak zwany klin podatkowy (uwzględnia też podatki pośrednie, np. VAT) wynosi od 49 do 55 proc. pensji. Połowę zarobionych pieniędzy Polacy oddają państwu. Według szacunków OECD łączne obciążenie pracy w Polsce sytuuje ją – pod względem fiskalizmu – na 11 miejscu wśród 30 krajów tej organizacji. Wysokie koszty pracy uderzają przede wszystkim w osoby młode i słabiej wykwalifikowane. Nie mogą znaleźć pracy, bo są dla firm za drogie. Planowane obniżenie składki oznacza, że od 2008 roku wzrosną pensje netto. Osoba zarabiająca średnią pensję (około 2,5 tys. zł) otrzyma do ręki około 30 zł więcej niż w 2007 roku. W kolejnym roku będzie to dodatkowe 30 zł. A wyższe pensje netto mogą zachęcić pracowników i firmy do legalizowania zatrudnienia. Andrzej Abramowski, właściciel wytwórni zniczy, zatrudniający 15 osób uważa, że wszelkie zmiany zmierzające do obniżenia obciążeń nakładanych na pracę zwiększają skłonność pracowników i pracodawców do legalnego działania na rynku. Pomysł resortu pozytywnie ocenia też Dariusz Kowal, prezes firmy Parasol z Częstochowy. – Każda inicjatywa zmierzająca do obniżenia kosztów pracy jest cenna – podkreśla. Jego zdaniem propozycje rządu są niewystarczające. Do tego, aby firmy odczuły prawdziwą ulgę, konieczne jest bardziej radykalne obniżenie danin obciążających płace.

Niższe koszty dla firm

Na propozycji resortu finansów, oprócz pracowników, zyskają też pracodawcy. To oni opłacają połowę składki rentowej, a jej obniżenie oznacza, że więcej pieniędzy zostanie do ich dyspozycji. Pracodawca wypłacający średnią pensję zyska w 2008 roku około 35 zł miesięcznie, zaś płacący pracownikowi 5000 zł brutto około 70 zł. W 2009 roku zyskają tyle samo. – Dla mnie propozycja rządu oznacza konkretne oszczędności – zauważa Andrzej Abramowski. Podkreśla, że nawet jeśli w skali miesiąca nie są one duże, to mnożąc kwotę, która zostanie do jego dyspozycji przez liczbę pracowników i miesięcy, będą znaczące. – Jeśli zatrudniałbym w 2009 roku 20 pracowników i płacił im średnią pensję, moje roczne oszczędności wyniosłyby około 17 tys. zł – kalkuluje Abramowski. Przemysław Bukowski, właściciel firmy meblarskiej ze Swarzędza, ostrożniej ocenia propozycję rządu. Obawia się, że w ślad za ulgą dla pracodawców zostaną na nich nałożone inne obciążenia, które zniwelują korzyści.

Wysoka składka na rentę

Składka rentowa jest o zaledwie 6,52 pkt proc. niższa niż emerytalna (19,52 proc.), choć prawdopodobieństwo dożycia do emerytury jest nieporównywalnie większe niż korzystanie z renty. Maciej Kossowski z firmy Expander zauważa, że jej wysokość jest nieadekwatna do świadczenia, które za nią kupujemy.

35,6 mld zł wpłynie w 2007 roku ze składek rentowych do ZUS 35,2 mld zł ZUS wyda na renty

Wysokość tej składki to głównie konsekwencja ogromnej liczby osób przechodzących na rentę po 1989 roku. Jednak z najnowszych danych ZUS wynika, że w ostatnich 5 latach ubyło prawie 1,2 mln rencistów. Jeszcze w 1999 roku było ich 2,7 mln, a w październiku tego roku 1,53 mln. Maleją też wydatki na renty. W 2001 roku wydatki funduszu rentowego (wchodzi w skład Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ZUS i finansuje też renty rodzinne) sięgały 37,1 mld zł, tj. 5,1 proc. PKB. W tym roku wyniosą 37,7 mld zł, czyli około 3,6 proc. PKB. W przyszłym mają wynieść 35,2 mld zł, czyli 3,2 proc. PKB i będą niższe od planowanych wpływów. W funduszu po raz pierwszy od wielu lat pojawi się nadwyżka.

Jaki koszt

Do funduszu rentowego FUS ma w 2007 roku wpłynąć z tytułu składek rentowych 35,6 mld zł. Każdy punkt procentowy z 13­procentowej składki daje więc wpływy sięgające 2,7 mld zł. Jeśli od 2008 roku będą one o 3 pkt proc. niższe, ubytek w kasie funduszu sięgnie 8,1 mld zł. Obniżenie składek od 2009 roku o kolejne 3 pkt to ubytek wynoszący dalsze 8,1 mld zł. Łącznie koszt planowanych zmian może więc wynieść około 16 mld zł. Ponieważ ZUS jest dotowany z budżetu państwa (w tym roku otrzyma 23,55 mld zł, a w przyszłym 22,16 mld zł) ubytek będzie uzupełniony dodatkową dotacją. Resort finansów liczy jednak na to, że nie trzeba będzie w kasie państwa szukać takiej kwoty. W wyniku obniżenia składek zwiększą się wpływy do budżetu z tytułu zaliczek na podatek dochodowy (zwiększy się podstawa wymiaru naliczania tego podatku). Ministerstwo liczy też, że obniżenie składek wpłynie na wzrost zatrudnienia, co zniweluje negatywne efekty dla państwowej kasy. Ponadto wyższe będą dochody ludności, co wzmocni siłę nabywczą Polaków, a dzięki temu zwiększy się popyt i wpływy z podatków pośrednich.