Specjaliści będą protestować, bo chcą zachować krótszy dzień pracy. Jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, mogą odejść ze szpitali. Według Ministerstwa Zdrowia praca pięć, a nie siedem godzin dziennie, to przeżytek.
Nowe przepisy mają objąć 60 – 70 tys. osób: m.in. radiologów, fizykoterapeutów, cytopatologów, specjalistów medycyny sądowej i pracowników prosektoriów. Mają pracować nie 5 godzin dziennie, a 7 godzin i 35 minut – tyle, ile pozostali lekarze. Ale jutro zaprotestują przeciwko rządowej ustawie o działalności leczniczej.
Organizatorami protestu są radiolodzy. Bo nie wszystkie grupy mają swoje związki. – Kolejne środowiska się organizują, między innymi rehabilitanci – mówi „DGP” Cezary Staroń, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii.
Protestujący będą chodzić po szpitalach w czarnych kitlach, inni w żółtych koszulkach wypełnią sejmową galerię. Wejście na teren Sejmu umożliwią lekarzom i technikom medycznym posłowie PiS i lewicy.
Ministerstwo Zdrowia jest protestem zaskoczone. Jak dowiedział się „DGP”, MZ dwa razy spotykało się ze związkowcami. – Podpisaliśmy z nimi nawet porozumienie – mówi nam rzecznik ministerstwa Piotr Olechno.
Resort zdrowia zobowiązał się m.in., że w trakcie prac sejmowych posłowie opóźnią wejście w życie ustawy o trzy lata. Ale dla większości lekarzy i techników takie ustępstwa są za małe.

Wszyscy się organizują

Poza wydłużeniem czasu pracy część osób boi się redukcji etatów, gdy pracę trzech osób będą mogły wykonać dwie.
– Obawiam się, że zmiana może przynieść wszystkim więcej strat niż zysków – mówi Konstanty Radziwiłł, prezydent Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich. Podkreśla, że część specjalizacji, jakich dotyczą zmiany, jest deficytowa, i lekarze mogą nie przyjąć nowych warunków pracy. Chodzi m.in. o radiologów czy patomorfologów. – Ewentualne zmiany mogą się skończyć rezygnacjami z pracy i paraliżem szpitali – dodaje Radziwiłł.

50-letnie przywileje

Ministerstwo przekonuje jednak, że przywileje nie mają uzasadnienia. Kilkadziesiąt lat temu sprzęt, z jakiego korzystali lekarze, emitował mocne promieniowanie. Od tego czasu technika poszła do przodu i aparatura jest bezpieczna.
MZ powołuje się tu na analizy łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy. Ale innymi analizami dysponują protestujący. Dotyczą one głównie dramatycznego stanu sprzętu, na jakim muszą pracować.
– Instytut Fizyki Jądrowej z Krakowa określił, jak wysoki jest poziom promieniowania m.in. w radiologii zabiegowej, hemodynamiki, ortopedii – mówi Cezary Staroń.
Przypomina też raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że 80 proc. sprzętu radiologicznego jest przestarzała.
Spośród unijnych państw aż 15 nie różnicuje czasu pracy różnych specjalistów. Najkrótszy czas pracy poza nami ma Grecja, gdzie część pracowników medycznych pracuje 5,5 godziny latem i 6 godzin zimą. Skrócony czas pracy mają też Włosi, specjaliści z Malty i krajów postkomunistycznych.

Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych

Podwyżki płac będą znikome

Czy powinniśmy zrównać dzienny czas pracy wszystkich lekarzy i techników medycznych?
Zdecydowanie tak. Przepisy różnicujące czas pracy są archaiczne. Urządzenia, np. radiologiczne, i ich obsługa bardzo się zmieniły, a legislatorzy za tymi zmianami nie nadążają. Osoby pracujące np. przy laserach czy krioterapii powinny pracować tyle samo co inni zatrudnieni.
Jak zatrudnia się radiologów czy rehabilitantów w prywatnych firmach?
U mnie zgodnie z przepisami pracują po pięć godzin. Jesteśmy bardzo pilnie kontrolowani przez inspekcję pracy.
Jakie mogą być podwyżki za dłuższy o prawie 50 proc. czas pracy?
Niewielkie. Teraz za krótszy czas pracy osoby te dostawały adekwatne wynagrodzenia do innych pracowników. Problem w tym, że jak się pracownikom da jakiś przywilej, potem bardzo trudno go odebrać, nawet jeśli jest kompletnie niezasadny.
ola