Sześciolatki, które nie poszły do I klasy, i pięciolatki zajęły w tym roku większość miejsc w przedszkolach. W gminach, gdzie jest mało przedszkoli, tworzone są oddziały przy szkołach, które opiekują się dziećmi tylko przez 5 godzin. Rodzice, którzy mają od 2011 roku obowiązkowo wysłać pięciolatki do przedszkoli, mogą mieć z tym kłopot.
Od 1 września 5-letnie dzieci mają prawo do odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. To gminy muszą w swoich placówkach zapewnić rodzicom miejsca dla ich dzieci. Mają z tym problem. Część z nich zapewnia więc dzieciom tylko udział w bezpłatnych, 5-godzinnych, zajęciach obejmujących podstawę programową. Problem ten będzie jeszcze bardziej dotkliwy kiedy wszystkie 5-latki, od 2011 roku, będą musiały uczęszczać do przedszkola.

Niekonsekwentny rząd

Jeszcze dwa lata mają szkoły i gminy, aby przystosować się do zmian. W tym czasie rodzice mogą wybierać i decydować, w jakim systemie, do ukończenia sześciu lat, będzie kształcić się ich dziecko. Od 2011 roku wejdzie w życie obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego dla 5-latków, a rok później naukę w I klasie rozpoczną sześciolatki.
Zdaniem Aliny Kozińskiej-Bałdygi z Federacji Inicjatyw Oświatowych działania rządu idą w dobrym kierunku.
– Rodzice muszą mieć świadomość, jak ważna jest edukacja przedszkolna i że nie jest ona przywilejem, tylko prawem, które gwarantuje gmina – mówi Alina Kozińska-Bałdyga.
Wskazuje jednak, że niedopracowaną kwestią jest zapewnienie odpowiedniej liczby placówek przez gminy oferujących całodzienną opiekę, a nie tylko przez kilka godzin.
– Rząd powinien wyraźnie wskazać gminom, że właśnie rozwijanie edukacji przedszkolnej musi być ich priorytetem. Gminy mogłyby otrzymać zachęty w postaci dodatkowych pieniędzy, tak jak w przypadku programu budowy boisk Orlików – mówi Alina Kozińska-Bałdyga.
Podobnie uważa Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego
– Rodzic ma prawo żądać przedszkola dla swojego dziecka. Jeśli nie w pełnej formie, to w ramach tzw. innych form zespołów i punktów przedszkolnych, które obowiązują złagodzone przepisy – mówi Monika Rościszewska-Woźniak.
Dodaje, że są one szczególnie potrzebne na terenach wiejskich, gdzie największym problemem nie jest zapewnienie całodziennej opieki nad dzieckiem, ale w ogóle dostęp do zajęć przedszkolnych.



Pięciolatki nie do szkół

Nowe zasady budzą sprzeciw części rodziców, którzy wskazują, że nie wszystkie gminy dysponują odpowiednią liczbą miejsc dla wszystkich 5-letnich dzieci.
– Na bieżąco sprawdzamy sytuację w wielu miastach. Wyraźnie widać, że samorządy nie dają sobie rady z zapewnieniem miejsc dla 5-latków nawet w ramach bezpłatnej podstawy programowej – mówi Stanisław Matczak z portalu forumrodzicow.pl.
Karolina Elbanowska ze stowarzyszenia Ratuj Maluchy zwraca uwagę, że resort edukacji, wprowadzając nowe rozwiązania, nie zapewnił odpowiedniego wsparcia dla gmin.
– Gminy, żeby przyjąć jak największą liczbę 5-latków, przenoszą wielu z nich z przedszkoli, gdzie mają zapewnioną całodzienną opiekę, do oddziałów przy szkołach podstawowych, gdzie realizują podstawę programową. Wolny wybór rodzica jest więc fikcją – mówi Karolina Elbanowska.
Dodaje, że dziecko, które musi jeszcze kilka godzin czekać na odebranie przez wracającego z pracy rodzica, trafia do świetlicy, gdzie przebywa ze starszymi dziećmi. Jej zdaniem wszystkie 5-latki powinny mieć zapewnione miejsca w przedszkolach.

Gminy potrzebują wsparcia

Zdaniem samorządowców gminy samodzielnie nie są w stanie przyjąć do swoich placówek wszystkich pięciolatków.
– Dobrym rozwiązaniem byłoby objęcie przedszkoli subwencją oświatową – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich.
Dodaje, że dodatkową komplikację stanowi okres przejściowy, który rodzicom daje możliwość zdecydowania, czy posłać 6-latka do I klasy.
– Zdecydowało się na to kilka procent rodziców w skali kraju. Przez to nie zwolniły się miejsca w przedszkolach dla 5-latków – mówi Marek Olszewski.
Dlatego w tym roku większy problem z dostaniem się do przedszkola miały dzieci poniżej 5 lat. W Olsztynie zabrakło miejsc w publicznych przedszkolach dla ponad 580 3- i 4-latków, w Inowrocławiu 100 dzieci znajduje się na listach rezerwowych.
Większość gmin przyjmowała w tym roku do przedszkoli głównie 6- i 5-latki. Mimo tego wiele dzieci zostało przyjętych tylko do oddziałów przy szkołach podstawowych.
– Obecnie nie mamy miejsc dla ok. 100 dzieci z naszej gminy. Na razie otworzyliśmy dwa dodatkowe oddziały przy szkołach podstawowych, ale nie wszyscy rodzice chcieli z nich korzystać i szukali miejsc w przedszkolach prywatnych – mówi Andrzej Siarna, wiceburmistrz Radzymina.
Magdalena Kaiser, kierownik referatu oświaty Urzędu Miasta w Inowrocławiu podaje, że z ponad 380 dzieci, które znalazły miejsce w placówkach publicznych, prawie połowa trafiła do oddziałów przyszkolnych.
Sytuacja może się poprawić, bo gminy zajmują się uruchamianiem nowych przedszkoli. Tak jest m.in. w gminie Czerwonak, gdzie zabrakło miejsc dla 60 dzieci, i w Rawie Mazowieckiej.
– Na jesieni planujemy otwarcie 6 miniprzedszkoli dla ok. 70 dzieci – mówi Krzysztof Starczewski, wójt gminy Rawa Mazowiecka.
Bez zdecydowanych działań gmin i rządu problem z miejscami w przedszkolach okaże się jeszcze bardziej poważny w 2011 roku. Wtedy obowiązkowo trafią do nich wszystkie 5-letnie dzieci. Będzie ich więc zdecydowanie więcej niż obecnie.
1,45 mln
dzieci urodziło się w latach 2003–2006