Resort rodziny proponuje, aby służby zatrudnienia ponownie znalazły się w strukturze administracji rządowej. Powiaty są przeciwne.
Od 1 stycznia 2018 r. urzędy pracy mają działać na nowych zasadach. Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, podczas obchodów Dnia Pracownika Publicznych Służb Zatrudnienia w Katowicach potwierdził wcześniejsze zapowiedzi, że resort wyjdzie z propozycją centralizacji pośredniaków, tak aby nie podlegały pod samorządy powiatowe, ale znajdowały się w gestii rządu. Planowana reforma ograniczy też znaczenie profilowania osób bez pracy. Zmienić ma się stawka zasiłków dla bezrobotnych. Ma wzrosnąć do połowy minimalnego wynagrodzenia.
Zbędna centralizacja
Przeniesienie powiatowych urzędów pracy (PUP) pod nadzór wojewodów byłoby powrotem do stanu prawnego sprzed 1999 r., zanim zaczął obowiązywać obecny podział administracyjny kraju i urzędy pracy znalazły się w strukturach powiatów. Jak przekonywał Stanisław Szwed, skoro rząd jest odpowiedzialny za rynek pracy, to powinien mieć większy wpływ na to, jak i gdzie pieniądze przeznaczone na aktywizację bezrobotnych są wydawane. Miałoby to przyczynić się również do poprawy efektywności urzędów i umożliwić szybsze reagowanie w wymagających tego sytuacjach.
– Stanowczo sprzeciwiamy się tej propozycji, która jest kolejnym przykładem na to, że rząd chce centralizować zadania realizowane dotychczas przez samorządy. Zapomina, że dobra sytuacja na rynku pracy i rekordowo niskie wskaźniki bezrobocia to efekt skutecznych działań PUP – zapewnia Ludwik Węgrzyn, starosta bocheński i prezes Związku Powiatów Polskich (ZPP). Dodaje, że ze strony rządu brakuje konkretnych informacji, np. co stanie się z pracownikami urzędów.
Przeciwdziałanie bezrobociu / Dziennik Gazeta Prawna
Z kolei dr Grzegorz Baczewski z Konfederacji Lewiatan zwraca uwagę, że ta propozycja oznacza zmianę organizacyjną, dla której brakuje merytorycznego uzasadnienia. – Samorządy przez lata uczyły się, jak działać w polityce rynku pracy. W ten sposób powstał sprawny system, chociaż oczywiście zdarzają się urzędy, które funkcjonują w nim nieco gorzej – podkreśla.
Zdaniem Grzegorza Baczewskiego przekazanie PUP pod nadzór wojewodów będzie wymagało wiele wysiłku i przynajmniej na początku może powodować chaos. Ponadto, wbrew oczekiwaniom rządu, takie centralne zarządzanie nie musi wcale przyczynić się do lepszej pracy pośredniaków, a wręcz może zmniejszyć elastyczność ich reakcji.
– Trzeba też pamiętać, że realizujemy projekty ze środków unijnych, w których stroną umowy są samorządy, i nie wiemy, co się z nimi stanie, gdyby zapowiedzi o centralizacji faktycznie miały wejść w życie – zauważa Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.
Nie wszyscy są jednak tak krytyczni w ocenie propozycji resortu rodziny.
– Centralny model zarządzania polityką rynku pracy obowiązuje w wielu krajach, np. w Niemczech, Austrii i we Francji, i tam się sprawdza. Z pewnością ma on taką zaletę, że może skutkować większą jednolitością działań w różnych regionach – wskazuje Jerzy Kędziora, dyrektor PUP w Chorzowie i przewodniczący konwentu dyrektorów PUP.
Wykluczeni z pomocy
O wiele mniej kontrowersji budzi propozycja zmian dotycząca profilowania bezrobotnych. Ta wprowadzona w maju 2014 r. procedura sprowadza się do tego, że każda osoba rejestrująca się w pośredniaku jest przez system komputerowy (na podstawie odpowiedzi udzielanych na pytania kwestionariusza) kwalifikowana do jednego z trzech profilów pomocy. To, do którego trafi, jest o tyle ważne, że są im przyporządkowane różne instrumenty aktywizacji. Właśnie to ma się zmienić, bo resort rodziny chce, aby profilowanie nie było obligatoryjne, ale fakultatywne i pełniło funkcję pomocniczą. Tym samym nie będzie tak jak do tej pory wykluczać bezrobotnych – zwłaszcza tych zaliczonych do trzeciego profilu – z konkretnych działań aktywizacyjnych.
– Profilowanie nie sprawdziło się, bo jest zbyt sztywną procedurą, która wiąże nam ręce i ogranicza w działaniach. Co więcej, wielu bezrobotnych, znając pytania zadawane podczas wizyty w urzędzie, specjalnie przygotowywało się do tego, żeby trafić do odpowiedniego profilu – argumentuje Jerzy Kędziora.
Również Wojciech Dombrowski, dyrektor PUP w Wąbrzeźnie, uważa, że profilowanie powinno jedynie wskazywać kierunek, w jakim doradca ma pracować z bezrobotnym, i to on będzie decydował, jakie instrumenty wsparcia zastosować.