Więcej pieniędzy z budżetu nie przekłada się na zwiększenie oferty z dodatkowymi zajęciami dla dzieci. Rzecznik Prawa Rodziców postuluje określenie ich liczby w rozporządzeniu.
Od stycznia samorządy dostają z publicznej kasy więcej pieniędzy na naukę w przedszkolach. Na sześciolatki trafiło ponad trzy razy więcej środków niż w ubiegłym roku. W przeliczeniu na jedno dziecko jest to 4,3 tys. zł. Na pozostałe maluchy gminy również otrzymują wsparcie – ok. 1,4 tys. zł na przedszkolaka. Mimo to wzrost nakładów nie przekłada się na liczbę i zakres oferowanych dodatkowych zajęć. Potwierdza to sonda DGP przeprowadzona w około 100 samorządach. Na przykład Skarżysko, Szczytno, Głuchów nie planują zwiększenia liczby zajęć. Również w bydgoskim magistracie bardziej skupiono się na zapewnieniu miejsc w przedszkolach dla wszystkich dzieci, niż sfinansowaniu ekstra nauki. Kraków na dodatkowe zajęcia przeznaczy na jedno dziecko 25 zł miesięcznie, czyli tyle samo, co obecnie.
– Te środki gwarantują bogatą ofertę – przekonuje Jan Machowski, rzecznik prasowy urzędu miasta w Krakowie.
Sławomir Kurpiewski, naczelnik wydziału edukacji urzędu miasta w Siedlcach, zapewnia, że liczba godzin zajęć dodatkowych w przyszłym roku szkolnym nie zmieni się. – Wszelkie działania w tym zakresie podejmowane są zgodnie z potrzebami i na wniosek rodziców przedszkolaków – podkreśla.
Samorządy swoje działanie tłumaczą brakiem odpowiednich środków. A jeśli już dodatkowe zajęcia są finansowane, to najczęściej z języka angielskiego, rytmiki i logopedii.
– Dyrektorzy przedszkoli mają określone budżety wskazane przez gminy, którymi muszą się kierować. Nawet jeśli rodzice zgłaszają im dodatkowe potrzeby, mają związane ręce – twierdzi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
– Gminy zawsze będą szukać oszczędności i nie liczyłabym na to, że otworzą się na prośby rodziców w sprawie dodatkowych zajęć – powątpiewa Karolina Elbanowska z fundacji Rzecznik Praw Rodziców.
Postuluje, żeby resort edukacji narodowej w rozporządzeniu wskazał, ile dodatkowych zajęć powinno zapewnić przedszkole. Zaznacza też, że zdanie rodziców przy ich wyborze powinno być kluczowe. Niestety, obecna praktyka jest inna i opiekunowie za ekstra naukę dzieci płacą z własnej kieszeni. Na przykład w przedszkolu nr 269 w Warszawie organizowane są zajęcia taneczne. Koszt miesięczny – 14 zł. Podobnie jest w gdańskich placówkach. Tam opłaty są przyjmowane za pośrednictwem wpłat na rady rodziców.
– Takie działania są niezgodne z prawem, bo rada rodziców nie jest uprawniona do organizowania dodatkowych zajęć, tylko do poprawy edukacji, czyli doposażenia placówki lub zorganizowania teatrzyków szkolnych – mówi Krystyna Szumilas, posłanka PO i była minister edukacji narodowej.
Według niej kontrole kuratoryjne powinny wyeliminować takie obchodzenia prawa. Podkreśla, że wprowadzona przez nią dotacja przedszkolna miała zapobiec takim przypadkom.
Obecnie MEN pracuje nad nowym sposobem finansowania oświaty. Zmienione zasady mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2018 r. Ministerstwo nie wyklucza, że również kwestia finansowania dodatkowych zajęć zostanie inaczej uregulowana.