Z punktu widzenia ubezpieczonego jest sprawą drugorzędną, czy jego składki będą waloryzowane, czy inwestowane w akcje na 10 lat przed osiągnięciem przez niego wieku emerytalnego. Ważne jest, aby emerytura była pewna i stabilna. Oczywiście dla instytucji finansowych, np. OFE, te 10 lat wpływów lub ich brak, stanowi już istotny problem
Obecnie urzędy pracy zamiast aktywizować bezrobotnych za pieniądze z Funduszu Pracy, szukają na ten cel unijnych środków. Pani zdaniem tak właśnie powinno być?
Środki w Funduszu Pracy pochodzą przede wszystkim ze składek pracodawców. Możemy również realizować programy aktywizacji bezrobotnych z Europejskiego Funduszu Społecznego.
Ale w 2011 roku Fundusz Pracy wyda mniej na zwalczanie bezrobocia?
Rzeczywiście plan wydatków, zatwierdzony w ustawie budżetowej przez Sejm, jest niższy o około 40 proc. Wynika to z prognoz Ministerstwa Finansów dotyczących wzrostu gospodarczego i poziomu bezrobocia.
Co zrobi pani w tej sprawie?
Już zrobiłam. Z mojej inicjatywy przekazano urzędom pracy dodatkowe 80 milionów złotych na refundację wynagrodzeń dla firm zatrudniających młodocianych. Nie wykluczam złożenia do ministra finansów kolejnego wniosku o uruchomienie dodatkowych środków z funduszu w zależności od sytuacji na rynku pracy. W maju spadło bezrobocie w stosunku do kwietnia o 0,4 punkta procentowego z poziomu 12,6 proc. do 12,2 proc. To dobra wiadomość.
Jeżeli rząd może wstrzymać wydatki z Funduszu Pracy, to może trzeba zmniejszyć składkę płaconą na niego przez pracodawców? Wtedy nie byłoby niewykorzystanych nadwyżek w funduszu.
Należy przede wszystkim dbać o płynność finansową funduszu. Wtedy będzie on skutecznym narzędziem do interwencji na rynku pracy. W okresie prosperity w funduszu są nadwyżki, które należy wydać nie natychmiast, ale kiedy poziom bezrobocia rośnie. Nadwyżki w funduszu w 2007 roku i 2008 roku zostały świetnie wykorzystane w czasie kryzysowych dwóch kolejnych lat. Dzięki rekordowym nakładom na aktywizację zmniejszyliśmy stopę bezrobocia o 1,5 punktu procentowego i mimo kryzysu utworzyliśmy 760 tys. miejsc pracy, czyli połowę w całej Unii Europejskiej. Jestem więc za pozostawieniem składki na Fundusz Pracy na obecnym poziomie.
O ile wzrośnie stopa bezrobocia, jeśli nie uzyska pani dodatkowych pieniędzy na aktywizację?
To zależy od wzrostu PKB. Jeśli wzrost wyniesie około 4 proc., tak jak zakłada minister finansów, to firmy powinny tworzyć miejsca pracy. Gdyby gospodarka rozwijała się wolniej, to wtedy musimy mocniej interweniować na rynku pracy.
Może rejestry bezrobotnych zostaną odchudzone po wyjeździe Polaków do Niemiec?
W niewielkim stopniu. Szacujemy, że wyjedzie tam od 100 tys. do 400 tys. ludzi w ciągu czterech lat. Wśród nich na pewno osoby bezrobotne. Nie spodziewamy się masowych wyjazdów, takich jak po 2004 roku do Irlandii czy Wielkiej Brytanii.
Czy rząd chce wprowadzić zachęty dla cudzoziemców spoza UE, głównie Ukraińców, żeby zajmowali opuszczone przez Polaków stanowiska pracy?
Wprowadziliśmy je kilka lat temu. Obywatele Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Gruzji i Rosji mogą podjąć pracę w Polsce na podstawie uproszczonej procedury. Biorąc pod uwagę poziom bezrobocia w Polsce, w pierwszej kolejności powinniśmy się skupić na podnoszeniu kwalifikacji naszych obywateli tak, aby były dostosowane do oczekiwań pracodawców.
Młodych?
Tak. Obowiązkowa matematyka na maturze spowoduje, że więcej młodych będzie studiowało na politechnikach i w szkołach technicznych. Po ich ukończeniu łatwiej im będzie o pracę. Zachętą do studiowania kierunków technicznych są programy stypendialne. Również więcej pieniędzy z Funduszu Pracy przeznaczymy na kształcenie zawodowe młodych.
Mimo to stopa bezrobocia wśród młodych wynosi obecnie 26,7 proc.
W państwach unijnych, gdzie szkolnictwo zawodowe jest znacznie bardziej rozwinięte, stopa bezrobocia wśród młodych także jest wysoka. Młode osoby mają kłopot z podjęciem zatrudnienia, bo brak im doświadczenia.
Rośnie natomiast wskaźnik zatrudnienia starszych pracowników. Ale to już chyba nie zasługa powiatowych urzędów pracy?
Wzrost współczynnika zatrudnienia osób w wieku przedemerytalnym wynika z jednej strony z ograniczenia od stycznia 2009 r. możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Z drugiej strony, w ramach programu 50+ ponad 106 tysięcy osób w wieku powyżej 45 lat zmieniło lub podniosło swoje kwalifikacje, wprowadziliśmy ulgi dla pracodawców zatrudniających starszych pracowników, prowadzimy akcje prozdrowotne.
Gdyby ustawowo podnieść wiek emerytalny, to – co pokazują badania – pracowałoby jeszcze więcej starszych osób.
Nie zgadzam się z tym. Wprowadzenie wyższego wieku emerytalnego może spowodować, że znacznie wzrośnie liczba starszych osób bez pracy.
Czy zatem jest pani przeciwna podnoszeniu wieku emerytalnego?
Trzeba uświadamiać pracownikom, że dłuższa aktywność zawodowa im się opłaca, bo w nowym systemie emerytalnym im wcześniej odejdziemy z rynku pracy, tym dłużej będziemy pobierali emeryturę. Tyle że będzie ona niska. I odwrotnie – gdy później przejdziemy na świadczenie, tym będzie ono wyższe.
Czy pani propozycja, żeby na 10 lat przed emeryturą pieniądze z OFE przechodziły do ZUS, to już historia?
To jest tylko element, i to nie najbardziej istotny tzw. ustawy wypłatowej. Z punktu widzenia ubezpieczonego jest sprawą drugorzędną, czy jego składki będą waloryzowane, czy inwestowane w akcje na 10 lat przed osiągnięciem przez niego wieku emerytalnego. Ważne jest, aby emerytura była pewna i stabilna. Oczywiście dla instytucji finansowych, np. OFE, te 10 lat wpływów lub ich brak, stanowi już istotny problem. Dzisiaj mamy ustawę, jak zbierać składki, ale brakuje przepisów, kto wypłaci emeryturę. Skłaniam się ku poglądowi, aby emeryturę wypłacał ZUS. Jest to instytucja, która już dziś wypłaca emerytury i renty 14 milionom osób. Robi to terminowo i tanio.
Kiedy zatem będzie projekt ustawy w tej sprawie?
Im szybciej, tym lepiej. Ale ustawa musi być uchwalona do 2014 roku.
Dlaczego wraca pani do pomysłu emerytur obywatelskich teraz przed wyborami?
O emeryturach obywatelskich mówiłam już trzy lata temu. Pracujemy coraz dłużej, zmieniamy nie tylko miejsca pracy, ale również formy zatrudnienia. Za tymi zmianami nie nadąża system emerytalny. W efekcie po wielu latach pracy i płacenia różnych składek w różnych miejscach pracy może się okazać, że nie mamy emerytury lub jest ona bardzo niska. Wtedy to jest problem nie tylko obywatela, ale również władz publicznych i ich systemów pomocy społecznej.
Kiedy będzie więc projekt ustawy o emeryturach obywatelskich?
A nie uważa pan, że najpierw do swoich poglądów należy przekonać opinię publiczną, tak aby zdobyć społeczne przyzwolenie na działania legislacyjne?