KRZYSZTOF RĄCZKA - Jako społeczeństwo na dorobku powinniśmy pracować dłużej, a nie wprowadzać kolejne święto. Pracownicy zyskają wprawdzie dodatkowe wolne, ale w 2011 r. firmy mogą wydłużać ich czas pracy. Trudno będzie im udowodnić, że obchodzą przepisy.
Od nowego roku zyskujemy dodatkowe 13. święto wolne od pracy. W zamian pracodawcy nie będą oddawać wolnego w innym terminie, jeśli święto wypadnie w dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy. Jak pan ocenia taką zmianę?
To wyjątkowa nieudana nowelizacja. Wprowadzamy kolejny dzień wolny od pracy, choć jako społeczeństwo na dorobku powinniśmy pracować dłużej. Pod względem liczby dni wolnych mieściliśmy się do tej pory w średniej europejskiej, ale jeśli zważymy, że indywidualna i społeczna wydajność pracy jest w Polsce niższa niż w Europie Zachodniej, to jeszcze wiele musimy pracować, żeby dogonić ją ekonomicznie. Dodatkowo wprowadzony został kolejny dzień wolny, który jest świętem kościelnym. Już co najmniej 2/3 tych dni to takie święta. Powstaje wątpliwość, czy to działanie nie narusza konstytucyjnej zasady rozdzielenia państwa od kościoła. I czy nie godzi w prawa osób o innym wyznaniu.
W przyszłym roku pracownicy paradoksalnie mogą jednak pracować dłużej. Bo święto, które wypadnie w dzień wolny dla pracownika z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy, nie obniży już jego wymiaru czasu.
Problem w tym, że obecnie ten dzień wolny ustanawia pracodawca. Firmy mogą więc wykorzystywać zmianę do wydłużania pracy podwładnych. Dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy powinny ustalać co najmniej na cały okres rozliczeniowy (np. miesięczny). Pracodawca może więc sprawdzić, kiedy w danym okresie rozliczeniowym wypadają święta, i wyznaczyć w nie dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy. W ten sposób nie będzie musiał obniżać wymiaru czasu podwładnego o osiem godzin za każde święto, które przypadnie w dzień wolny dla pracownika inny niż niedziela.
Ale pracownik będzie mógł mu zarzucić obchodzenie prawa.
Może oczywiście zarzucić pracodawcy, że zmienia dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy w celu obejścia prawa. Nie sądzę jednak, aby takie skargi często trafiały do sądu lub Państwowej Inspekcji Pracy. W praktyce dopóki trwa zatrudnienie, pracownicy rzadko decydują się na pozwanie pracodawcy do sądu. Dodatkowo udowodnienie przypadku obchodzenia przepisów nie będzie proste. Wydaje się, że pracodawca dopuścił się takiego działania, jeśli np. ustalił, że we wszystkie święta przypadające w danym roku pracownik ma wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy. Wątpliwe jednak, aby za próbę obejścia prawa można było uznać przypadek, gdy pracodawca np. ustali dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy w jeden dzień świąteczny w okresie rozliczeniowym, a w pozostałe już nie. A wtedy i tak zyska przecież jeden dzień dodatkowej pracy.
W jakich przypadkach udowodnienie obejścia prawa będzie łatwiejsze?
Na pewno w przypadku firm, które stosują tradycyjny system pracy, czyli gdy pracownicy pracują od poniedziałku do piątku po osiem godzin dziennie. Jeśli dniem wolnym w takim przedsiębiorstwie zawsze była sobota, pracownik łatwiej będzie mógł wykazać obchodzenie prawa, jeśli nagle pracodawca zacznie ustalać dzień wolny w inne dni, które przypadną w święta. Natomiast w firmach, w których z powodu dynamizmu procesu pracy obowiązują bardziej elastyczne systemy i rozkłady czasu pracy, czyli np. praca zmianowa, system równoważnego czasu pracy, pracodawca łatwiej może wykazać, że zmiana dni wolnych jest konieczna ze względu np. na potrzeby produkcji.
Jak pan ocenia zatem szanse na wygranie takich spraw przez pracowników?
Są niewielkie. W sprawach dotyczących obchodzenia prawa pracownikom trudno będzie nawet sprecyzować swoje żądania. Nie sądzę, aby mogli domagać się np. wolnej soboty zamiast wolnego poniedziałku. Jeśli natomiast przyjdą do pracy w poniedziałek, który miał być dla nich dniem wolnym, a nie stawią się w sobotę (miała być dniem pracującym), narażają się na zarzut ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych i zwolnienie w trybie dyscyplinarnym.
Czy sądzi pan, że pracodawcy rzeczywiście będą teraz zmieniać rozkłady czasu pracy, aby wydłużać czas pracy podwładnych?
W dużych firmach będzie to trudniejsze, bo tam działają związki zawodowe. Natomiast małe firmy mogą w ten sposób wydłużać czas pracy. Już teraz przecież notorycznie narusza się przepisy o czasie pracy, w tym zwłaszcza o pracy w godzinach nadliczbowych. W małych firmach z małych miasteczek jest to notoryczne. Jeśli pojawi się jeszcze nowa możliwość wydłużenia pracy, pracodawcy z niej skorzystają.
Czy nowe przepisy mogą również im sprawiać jakieś problemy?
Przede wszystkim interpretacyjne. Obecnie dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy ustala pracodawca. Dla niektórych pracowników, nawet tej samej firmy, może być to sobota, ale dla innych np. poniedziałek lub piątek. O tym decyduje pracodawca. Do 2001 r. obowiązywały jednak przepisy, zgodnie z którymi dzień taki należało ustalić w regulaminie pracy. Dlatego obecnie rozdzielamy rozkład czasu pracy, który trzeba określić w regulaminie, oraz dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy, który ustala pracodawca (jednostronnie jako akt wewnętrznego kierownictwa).



Jak będzie od nowego roku?
Nowelizacja k.p. z 24 września 2010 r. wprowadzi wątpliwości, czy obecnie stosowana praktyka będzie zgodna z prawem. Przepisy te mówią bowiem o dniu wolnym wynikającym z rozkładu czasu pracy w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy. Z literalnej wykładni tego przepisu wynika, że dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy jest elementem rozkładu czasu pracy. A skoro systemy i rozkłady czasu pracy ustala się w regulaminie pracy, to również dni wolne z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy powinny być w nim ustalane. Oznaczałoby to zatem, że ustawodawca wrócił do rozwiązania, które obowiązywało przed 2001 r.
Czy firmy powinny zatem ustalać dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy w regulaminie?
Sądzę, że taka interpretacja nie byłaby właściwa. Ustawodawca w przeszłości rozdzielił przecież rozkład czasu pracy i dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy. Dał pracodawcy możliwość ustalania, kiedy ten dzień wolny ma przypadać i to w drodze jednostronnego aktu wewnętrznego, dotyczącego kierowania pracą zakładu, a nie w drodze regulaminu.
Co to oznacza dla firm?
Wydaje się, że interpretacja, zgodnie z którą rozkład trzeba ustalać w regulaminie, a dzień wolny na podstawie samodzielniej decyzji pracodawcy, jest nadal obowiązująca. Nie można jednak przyjąć, że jest to pogląd jedynie słuszny. Równie dobrze można bowiem przytoczyć argumentację, zgodnie z którą ustawodawca wrócił do poprzednio obowiązujących rozwiązań i dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy znowu trzeba będzie ustalać w regulaminach.
Kto rozstrzygnie, która interpretacja jest właściwa?
Będzie mógł to zrobić Sąd Najwyższy, jeśli taka sprawa trafi na wokandę.
Jakie znaczenie dla pracodawców może mieć ten problem interpretacyjny?
To, czy dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy należy ustalać w regulaminie pracy czy też na podstawie jednostronnej decyzji pracodawcy, ma zasadnicze znaczenie. Jeśli właściwe jest pierwsze z wymienionych rozwiązań, ustalenie dnia wolnego trzeba będzie negocjować ze związkami zawodowymi. Jeśli zaś właściwa jest druga interpretacja, firmy mogą tak ustalać dni wolne, aby jak najczęściej wypadały w święta, przez co pracownicy będą pracować dłużej. W takich przypadkach pracodawca nie będzie musiał oddawać im dnia wolnego w innym terminie.
Czy nowe przepisy mogą też stwarzać pracodawcom problemy z ustaleniem właściwej liczby dni wolnych z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy?
Pracodawca musi z góry wyznaczyć, które dni z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy są wolne w poszczególnych okresach rozliczeniowych. Dopiero potem powinien sprawdzać, kiedy w danym okresie rozliczeniowym wypadają święta i czy obniżą one wymiar pracy, czy też nie.
Nowa ustawa budzi tak duże kontrowersje, że PKPP Lewiatan i NSZZ „Solidarność” zapowiedziały już zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Czy pana zdaniem narusza ona np. gwarantowane konstytucyjnie prawo do dni wolnych od pracy?
Sądzę, że narusza. Bo w przypadku gdy dzień wolny z tytułu pięciodniowego tygodnia pracy i święto kumulują się, to w praktyce podwładni muszą jeden z tych dni wolnych odpracowywać. Jeszcze kilka lat temu obowiązywała zasada, że jeśli w tygodniu wypadną dwa dni świąteczne, to tylko jeden z tych dni obniża wymiar czasu pracy o osiem godzin. Zrezygnowano z tego rozwiązania m.in. dlatego, że pojawiały się zarzuty, że narusza ono konstytucyjne prawo do dni wolnych od pracy.
Co może być podstawą skargi konstytucyjnej?
Powinien to być zarzut naruszenia neutralności państwa względem różnych wyznań. Przecież już teraz np. osoby wyznające prawosławie czy judaizm często nie mają wolnych świąt. Oczywiście rozumiem, że nie musi być to podstawa skargi kierowanej przez związki zawodowe lub organizacje pracodawców.
Czy sądzi pan, że skargi na nierówne traktowanie będą składać sami pracownicy, którzy z powodu zmian w przepisach będą pracować dłużej, a krócej odpoczywać?
Plusem dla pracowników w takich sprawach jest fakt, że będą oni musieli jedynie uprawdopodobnić fakt dyskryminacji. To pracodawca będzie musiał udowodnić, że nie naruszył zasady równego traktowania podwładnych. Nie sadzę jednak, aby pracownicy decydowali się na skarżenie pracodawców w czasie trwania stosunku pracy.
Dni wolne od pracy w 20111 r. / DGP
Liczba dni wolnych od pracy w roku / DGP