MAREK HABER o ratownictwie medycznym oraz zmianach w ZOZ - Szpitale, które zapewnią wyższe standardy usług, będą wynagradzane np. zwiększonymi limitami na świadczenia. Placówki, które zatrudniają w karetkach lekarzy specjalistów wymienionych w przepisach ustawy o ratownictwie medycznym, dostaną wyższe kontrakty.
ROZMOWA
DOMINIKA SIKORA:
Czy w karetkach jeżdżą lekarze bez odpowiednich kwalifikacji?
MAREK HABER*:
Nie. Chcielibyśmy jednak, żeby ich przygotowanie było jeszcze lepsze. Docelowo tzw. lekarzem systemu ratunkowego powinien być tylko specjalista z zakresu medycyny ratunkowej albo lekarz w niej się specjalizujący. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy czasu. Dlatego przygotowaliśmy projekt nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, który zakłada przesunięcie terminu wejścia w życie przepisów, zgodnie z którymi już od przyszłego roku w karetkach mogliby jeździć tylko lekarze wybranych specjalizacji, np. anestezjolodzy.
Jacy więc specjaliści mogą teraz jeździć w karetkach?
Obecnie praktycznie wszyscy.
Czyli teoretycznie może to być dermatolog czy okulista?
Teoretycznie tak. Ale to są wyjątki.
Czy to nie zagraża bezpieczeństwu pacjentów?
Na pewno nie pogarsza ich sytuacji. W karetkach jeżdżą lekarze z wieloletnim doświadczeniem.
Jacy specjaliści, zgodnie z wymogami ustawy, powinni jeździć w karetkach?
Zgodnie z art. 57 ustawy o PRM powinni to być lekarze m.in. ze specjalizacją w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych. Zgodnie z przepisami przejściowymi, mogą oni jeździć w karetkach do 2020 r. Potem będą to tylko lekarze ze specjalizacją z zakresu medycyny ratunkowej albo tacy, którzy są w trakcie jej nauki.
Skoro jeszcze 10 lat mogą jeździć w karetkach lekarze o tak różnych specjalnościach, to po co resort zdrowia chce przesuwać o kolejne dwa lata (do końca 2012 r.) termin, jaki mają m.in. stacje ratunkowe na zatrudnianie w karetach tylko wybranych specjalistów?
Przesuwamy ten termin o dwa lata, bo jeżeli tego nie zrobimy, że może dojść do sytuacji, że część świadczeniodawców nie będzie w stanie zabezpieczyć świadczeń realizowanych przez zespoły ratownicze w 100 proc. Powód jest prosty – w karetkach brakuje specjalistów wymienionych w art. 57 ustawy.
Czyli chodzi o to, żeby zamiast do końca tego roku o dwa lata dłużej w karetkach jeździli inni specjaliści niż wymieni w art. 57?
Tak. Jednak te stacje, które mają karetki, w których jeżdżą specjaliści niewymienieni w ustawie, muszą liczyć się z tym, że NFZ za ich usługi będzie im płacił mniej.
Co to oznacza?
W tych regionach, gdzie jest to oczywiście możliwe, w pierwszej kolejności NFZ będzie podpisywać kontrakty z tymi świadczeniodawcami, którzy spełniają wymogi ustawy. Pozostali, u których w karetach jeżdżą np. lekarze rodzinni czy urolodzy, dostaną mniej pieniędzy z NFZ.



Czy Ministerstwo Zdrowia zastanawia się, wzorem np. systemu amerykańskiego, nad likwidacją karetek, w których jeżdżą lekarze, i pozostawienie wyłącznie tych z pielęgniarkami i ratownikami?
Na chwilę obecną takich prac nie prowadzimy.
Czy planowana jest zmiana w sposobie finansowania szpitalnych oddziałów ratunkowych?
Na razie nie. Można oczywiście o tym dyskutować, ale nie ma propozycji, żeby również budżet, a nie tylko NFZ, odpowiadał za ich finansowanie.
Ile pieniędzy w 2011 r. budżet przeznaczy na ratownictwo medyczne?
We wniosku do ministra finansów wystąpiliśmy o zwiększenie o kilka procent nakładów budżetowych na ratownictwo medyczne. Zobaczymy, czy zostanie on zaakceptowany.
Czy należy zwiększać wydatki budżetu na medycynę ratunkową?
Ważne jest, żeby utrzymać przynajmniej dotychczasowy poziom finansowania.
Kiedy będą gotowe założenia do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia?
One są, ale na razie wymagają jeszcze konsultacji w resorcie zdrowia.
Czy ten projekt będzie wchodził w skład tzw. pakietu zdrowotnego, który we wrześniu zamierza przedstawić minister zdrowia?
Tak. Jest to jeden z elementów, który ma pomóc w reformowaniu systemu lecznictwa.
Projekt przewiduje zróżnicowanie świadczeniodawców ze względu na jakość oferowanych przez nich świadczeń?
Różnicujemy zakresy świadczeń – czyli nie mówimy tu o całym szpitalu, ale raczej chcemy zwracać uwagę na jakość i warunki udzielanych świadczeń na poszczególnych oddziałach. Obecnie jest tak, że tzw. rozporządzenia koszykowe, które określają listę świadczeń finansowanych przez NFZ, określają również minimalne warunki ich udzielania. Wydaje się więc logiczne, żeby te placówki, które oferują wyższe od minimalnych standardy udzielanych świadczeń, były za to dodatkowo gratyfikowane.
Co to oznacza?
Chodzi o to, żeby te zakłady, które gwarantują wyższą jakość świadczeń, mogły liczyć na dodatkowe korzyści.
Czy dzięki temu dostaną więcej pieniędzy z NFZ?
W efekcie tak. Proponując im np. zwiększenie limitów. Chodzi o to, żeby pokazać świadczeniodawcom, że opłaca się inwestować w jakość świadczeń.
*Marek Haber
w 2007 roku został powołany na stanowisko wiceministra zdrowia. Od 1990 roku pełnił funkcję dyrektora szpitala w Suchej Beskidzkiej
Jakie inne projekty mają się znaleźć w pakiecie zdrowotnym / DGP
Jacy lekarze mogą jeździć w karetkach / DGP