BOŻENNA BALCERZAK-PARADOWSKA o świadczeniach dla rodzin - Rząd skupia się na tym, aby rodzice mogli godzić role zawodowe i rodzicielskie. Dlatego chce ułatwiać zakładanie żłobków. Zapomina jednak o ważnej roli świadczeń pieniężnych na dziecko.
ROZMOWA
MICHALINA TOPOLEWSKA:
Komisja trójstronna podjęła uchwałę o podwyższeniu kryterium dochodowego uprawniającego do świadczeń z pomocy społecznej. Czy to dobra decyzja?
BOŻENNA BALCERZAK-PARADOWSKA*:
Propozycje KT, które zakładają, że od 1 października kryterium dochodowe dla osoby samotnie gospodarującej wyniesie 546 zł, a dla rodziny 415 zł są zgodne z naszym badaniem progu interwencji socjalnej, które jako IPiSS przygotowaliśmy na początku 2009 r. Wtedy przypadał ustawowy czas weryfikacji progów dochodowych. Jest to więc weryfikacja oczekiwana, pożądana, ale też spóźniona, bo odnosząca się do realiów obowiązujących w 2008 i 2007 roku, a na których opierało się to badanie.
Czy kolejnym krokiem powinno być podwyższenie kryterium dochodowego w świadczeniach rodzinnych?
Zdecydowanie tak. Obecnie rząd zwraca uwagę głównie na prowadzeniu aktywnej polityki rodzinnej, polegającej na wspieraniu tych form, które pozwalają godzić obowiązki zawodowe i rodzinne; tworzenie sieci żłobków i przedszkoli oraz innych form opieki nad małym dzieckiem. Jest to oczywiście ważne z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia, sprzyja pozytywnym decyzjom prokreacyjnym, ma też walory z punktu widzenia uczestnictwa dzieci ze środowisk zaniedbanych w zajęciach rozwojowych. Nie możemy jednak na margines spychać transferów pieniężnych, które są instrumentem polityki rodzinnej przyjętym we wszystkich krajach UE. Utrzymanie na niezmienionym poziomie progów wyrzuca poza krąg uprawnionych osób coraz większą liczbę rodzin.
Według najnowszych danych resortu pracy zasiłki otrzymuje 3 mln dzieci, ich liczba w porównaniu do ostatniego kwartału 2009 r. spadła o 300 tys.
A gdy ustawa o świadczeniach rodzinnych wchodziła w życie, tych dzieci było 5,8 mln. Zasada okresowego (co 3 lata) weryfikowania progów dochodowych wprowadzona została nie tylko po to, aby uwzględniać zmiany kosztów utrzymania, ale także zmiany rzeczywistych i potencjalnych potrzeb dzieci, wynikające z rozwoju cywilizacyjnego. Utrzymywanie na niezmienionym poziomie kryterium dostępu do świadczeń rodzinnych oznacza brak respektowania tej zasady.



Czy powinniśmy wspierać tylko wybrane grupy, np. rodziny wielodzietne, czy tworzyć uniwersalny system pomocy dla wszystkich rodzin?
Ja jestem zwolenniczką systemu uniwersalnego, który jest przejawem troski państwa o wszystkie rodziny. Obecny system ze względu na wprowadzenie progów dochodowych ma charakter selektywny. Dodatkowo zamrażanie progów dochodowych prowadzi do modelu selektywnego podwójnie, bo już jest granica wyznaczająca dochody, od których uzależnia się przyznanie pomocy, a dodatkowo ta granica cały czas przesuwa się w dół. Rzeczywiście warto się przyjrzeć sytuacji rodzin wielodzietnych, które znajdują się w najtrudniejszej sytuacji, a paradoksalnie są gorzej traktowane przez system niż rodziny niepełne.
Skoro podwyższenie kryterium dochodowego jest zbyt kosztowne dla budżetu, to może należy się przyjrzeć efektywności obecnych świadczeń i wydawać je racjonalniej niż na np. becikowe?
Na pewno weryfikacja skuteczności i efektywności wszystkich świadczeń pieniężnych jest niezbędna. Jestem przeciwniczką becikowego, które było świadczeniem o podłożu politycznym. Ale jestem też przeciwniczką wycofywania się z pewnych świadczeń, które już weszły w obieg społeczny, bo brak konsekwencji działania też jest bolączką naszego systemu. Warto zauważyć, że becikowe zaczęło iść w dobrym kierunku, kiedy połączono to świadczenie z zachęcaniem kobiet w ciąży do badań. Ze względu na sprzeciw zainteresowanych osób ten wymóg został złagodzony. Zresztą problem efektywności świadczeń jest bardziej widoczny w pomocy społecznej.
Dlaczego?
Pomoc społeczna w obecnej postaci jest często źródłem kształtowania postaw roszczeniowych i bierności samych świadczeniobiorców. Aby temu przeciwdziałać, został wprowadzony instrument w postaci kontraktu socjalnego, ale jego rozwój jest zbyt powolny. Służby społeczne powinny podchodzić do niego bardziej kategorycznie i częściej stosować wobec osób, które korzystanie z pomocy społecznej przyjęły za model życia i nie podejmują własnych starań na rzecz poprawy sytuacji.
Bożenna Balcerzak-Paradowska
dr hab., dyrektor Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, specjalista w zakresie polityki rodzinnej