JACEK PASZKIEWICZ o dodatkowych pieniądzach w Narodowym Funduszu Zdrowia - 2,3 mld zł więcej do końca roku będzie miał NFZ na leczenie pacjentów. To efekt wyższych od pierwotnie zakładanych wpływów ze składek. Spadają jednak jego przychody z KRUS.
ROZMOWA
DOMINIKA SIKORA:
Co oznacza wejście w życie unijnej dyrektywy, zgodnie z którą pacjenci będą mogli się leczyć w placówkach bez kontraktów z NFZ, a ten będzie to częściowo zrefundować?
JACEK PASZKIEWICZ*:
Spore zagrożenie dla finansów NFZ. Może się okazać, że nie będzie funduszu stać na takie dopłaty. Ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Dyrektywa ma zacząć obowiązywać dopiero za dwa lata. Polska będzie zgłaszać poprawki o wyłączenie placówek bez umów z funduszem z możliwości uzyskiwania refundacji.
Gdyby jednak takiej poprawki nie udało się przeprowadzić?
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że każdy, kto wybuduje prywatną placówkę, miały możliwość korzystania z pieniędzy publicznych. To oznacza koniec dotychczasowego modelu kontraktowania świadczeń.
Minister zdrowia twierdzi, że składka zdrowotna nie będzie rosła, przynajmniej od 2011 roku. To dobre rozwiązanie?
Prawda jest taka, że niezależnie od tego, jakie byśmy mieli środki, to na leczenie zawsze będzie ich za mało.
No ale to oznacza, że NFZ nie będzie miał 5 mld zł dodatkowych rocznie, które mogłyby do niego trafić dzięki wyższej składce?
To jest gdybanie. Jako społeczeństwo mamy za sobą moment, kiedy uważaliśmy, że należy nam się wszystko i za darmo. Pacjenci powinni wiedzieć, że są również odpowiedzialni za swoje zdrowie. Dlatego jestem zwolennikiem wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń.
Od początku roku do NFZ trafiało więcej pieniędzy ze składek zdrowotnych. Skąd tak duży przyrost?
Po pięciu miesiącach mamy o 824 mln zł więcej, niż wynika to z planu finansowego na ten rok. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko wpływy z ZUS, to byłoby to aż 936 mln zł. Niestety przychody z KRUS są niższe o ponad 100 mln zł. Ale i tak szacujemy, że do końca roku będzie więcej pieniędzy w NFZ o 2,3 mld zł.



Oddziały NFZ przekażą 800 mln zł na refundację leków. Czy to nie spowoduje zwiększenia pobytu na nie?
Nie. Wysokość dopłat do leków ma związek z ich cenami na listach refundacyjnych. To, ile NFZ przeznacza na ten cel, w żaden sposób nie generuje zwiększonej sprzedaży. Poza tym musimy przeznaczyć teraz więcej pieniędzy na leki, bo na początku roku ograniczyliśmy wydatki na ten cel o prawie 650 mln zł. Dzięki temu pieniądze trafiły do szpitali.
Czy są jakieś pieniądze, których oddziały NFZ nie wykorzystały w ubiegłym roku na świadczenia zdrowotne?
Nie. Oprócz jednego, mazowieckiego, wszystkie są na minusie. Co oznacza, że wydały więcej, niż miały do swojej dyspozycji.
Dlaczego, mimo nowego algorytmu podziału środków z NFZ, najbiedniejsze województwa wcale nie mają więcej pieniędzy na leczenie?
Dlatego że takie województwa, jak podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie przesunęły najwięcej pieniędzy z refundacji leków na szpitalnictwo. Gdyby tego nie zrobiły, to szpitale nie podpisałyby aneksów do umów na 2010 rok. Efekt jest taki, że z tych dodatkowych pieniędzy, które do nich trafią dzięki wyższym wpływom, muszą pokryć braki w lekach. A na inne wydatki nie mają pieniędzy.
Pierwsze szpitale już złożyły pozwy sądowe za nadwykonania z 2009 roku. Czy NFZ będzie je płacił?
Dzięki dodatkowym pieniądzom oddziały zapłacą za nadwykonania wynikające z ratowania życia oraz te, które jeszcze mają z lat ubiegłych, a które są nadwykonaniami za świadczenia nielimitowane. W przypadku spraw spornych czekamy na rozstrzygnięcia sądowe.
Czyli te na razie nie zostaną zapłacone?
Nie, bo nie mamy do tego podstawy. Spraw za 2009 rok jest dosłownie kilka. To jest jakiś margines. Świadczeniodawcy wygrywają, według naszych danych, około 10 proc. spraw sądowych.



Od dwóch lat działa zmieniony system rozliczania się szpitali z NFZ (tzw. JGP). Minister zdrowia twierdzi, że uszczelnił system. Mniej z tych pieniędzy jest źle wydawanych?
Też, chociażby z tego względu, że świadczenia rozliczane przez fundusz są mocniej, niż przedtem, powiązane z tym, co wykonują szpitale. Ale rozwój tego systemu nie został zakończony. Dlatego przygotowujemy się do jego kolejnej modyfikacji.
Ale to sugeruje, że ma on również swoje mankamenty?
Jak każdy system. Na przykład pierwsze dwa dni hospitalizacji pacjenta na oddziale intensywnej terapii (OIT) są włączone do ceny jednorodnej grupy. To stwarza jednak kłopoty z ich rozliczaniem. Teraz chcemy, żeby za świadczenia wykonane na OIT fundusz płacił oddzielenie.
Czy szpitale na tym skorzystają?
Sądzę, że tak. Rozliczenia będą dla nich korzystniejsze, a fundusz zyska informacje, ile świadczeń zostało faktycznie udzielonych choremu na OIT.
Czy NFZ planuje włącznie kolejnych świadczeń do systemu JGP?
Tak, z zakresu rehabilitacji neurologicznej i kardiologicznej stacjonarnej.
Ich wycena się poprawi?
Tak. NFZ płaci stałą stawkę za osobodzień za chorego niezależnie do tego, w jakim on jest stanie. Teraz będzie to uzależnione od stopnia jego niepełnosprawności. Im stan chorego cięższy, tym wyższa będzie wycena.
*Jacek Paszkiewicz
prezes NFZ od 2007 roku. Wcześniej przez dwa lata był dyrektorem ds. medycznych mazowieckiego NFZ
Dodatkowe pieniądze w Narodowym Funduszu Zdrowia / DGP