Rozmawiamy z JACKIEM CZAPUTOWICZEM, dyrektorem Krajowej Szkoły Administracji Publicznej - Kryzys spowodował, że Krajowa Szkoła Administracji Publicznej nie będzie kształcić więcej urzędników. W tym roku dotacja z budżetu została zmniejszona o 0,5 mln zł. Trudna sytuacja w administracji spowodowała, że dyrektorzy generalni nie wysyłają pracowników na szkolenie do KSAP.
● W tym roku egzamin na urzędnika mianowanego zdało 530 osób z 1059 kandydatów, a rząd zarezerwował 1 tys. miejsc. Jak pan to ocenia?
– Ostatnio limit nie był wykorzystywany. Tak jak w latach ubiegłych egzamin składał się z trzech części – sprawdzianu wiedzy, umiejętności i predyspozycji kierowniczych. Najwięcej, bo aż 75 proc., zdało pierwszą część. Więcej trudności sprawił sprawdzian umiejętności składający się z testów. Zdało go 60 proc. Z kolei test predyspozycji kierowniczych zdają prawie wszyscy, bo trudno to ocenić za pomocą testu. Dlatego w przyszłym roku nie będzie go już na egzaminie.
● Krajowa Szkoła Administracji Publicznej miała stać się zapleczem kadr dla administracji. Czy trudno jest się do niej dostać?
– O miejsca w KSAP mogą się ubiegać absolwenci szkół wyższych z wykształceniem magisterskim. Jest jednak limit wiekowy, do 32 lat. Kandydaci muszą zdać trzyetapowy egzamin konkursowy. Składa się on ze sprawdzianu wiedzy i umiejętności jak w postępowaniu kwalifikacyjnym na urzędnika mianowanego. Następnie osoby te piszą pracę pisemną i zdają egzamin z jednego z trzech języków obcych – angielskiego, niemieckiego lub francuskiego. Kolejny etap to rozmowa kwalifikacyjna, gdzie dokonywana jest już ostateczna ocena. Rozmowa jest częściowo prowadzona w języku obcym.
● Jak wyglądają takie studia?
– To są nie tylko akademickie wykłady, a także zajęcia praktyczne. W trakcie ich trwania słuchacze odbywają dwumiesięczne praktyki krajowe i zagraniczne. Odbywają też zagraniczne wizyty studyjne do Brukseli i głównych państw członkowskich UE.
● A czy w trakcie studiów osoby pracujące w administracji korzystają z urlopu?
– Tak. Muszą wziąć urlop bezpłatny, którego udziela im dyrektor generalny. Kształcenie w KSAP jest nie do pogodzenia z pracą zawodową, bo większość słuchaczy jest spoza Warszawy, a kształcenie trwa 1,5 roku.
● A czy słuchacze otrzymują stypendium?
– Tak. Wynosi 2,4 tys. brutto. Słuchacze muszą uczestniczyć w zajęciach, zdawać egzaminy. Po zakończeniu szkolenia uzyskują mianowanie w służbie cywilnej i nie muszą już przechodzić postępowania kwalifikacyjnego. Ponadto po zakończeniu kształcenia uzyskują skierowanie od premiera do pracy w określonym ministerstwie lub urzędzie administracji rządowej. Obowiązkowo muszą przepracować pięć lat, aby nie musieli zwracać kosztów nauki, które w całości ponosi budżet.
● A jaki to koszt?
– Wyszkolenia jednego słuchacza kosztuje około 180 tys. zł.



● Od początku powstania szkoły opuściło ją 900 absolwentów. Na 120 tys. członków korpusu służby cywilnej to chyba wciąż mało?
– Zgadzam się, że powinno być ich więcej, ale naszego państwa nie stać na znaczne zwiększenie tej liczby. Te osoby nie mają być urzędnikami na niższych stanowiskach. Wielu z nich zajmuje funkcje dyrektorów generalnych, znaczna część pracuje w instytucjach UE. Niektórzy wybrali karierę dyplomatyczną, są ambasadorami. Bardzo często zaczynają od stanowiska starszego specjalisty, ale jeżeli się sprawdzają, po dwóch, trzech latach zostają naczelnikami, następnie wicedyrektorami i dyrektorami. Aby w przyszłości zwiększyć tę liczbę potrzebne są poważne środki, co w dobie kryzysu nie jest możliwe. Tym bardziej że budżet szkoły w tym roku został zmniejszony o pół miliona zł.
● A ile może zarobić absolwent KSAP rozpoczynający pracę w urzędzie.
– Około 3,5–4 tys. zł brutto, co według mnie na początku kariery nie jest mało. Do tego po mianowaniu dochodzi dodatek w służbie cywilnej ok. 800 zł.
● Jaki jest budżet KSAP?
– Dotacje z budżetu państwa to nieco ponad 9 mln zł. Szkoła prowadzi także kusy dla urzędników w ramach kształcenia ustawicznego, co daje nam dodatkowe przychody. Co roku kształcimy 4 tys. urzędników administracji publicznej na różnego rodzaju kursach. Ponadto realizujemy programy finansowane ze środków unijnych, które przyczyniają się do poprawy jakości kształcenia.
● A czy w kryzysie dyrektorzy urzędów kierują swoich pracowników na szkolenie do KSAP?
– Odnotowaliśmy w tym półroczu spadek zainteresowania naszą ofertą szkoleniową. Będziemy jednak chcieli w najbliższym czasie przeszkolić 1,2 tys. urzędników, którzy będą się bezpośrednio zajmować obsługą prezydencji Polski w UE.
● A jakie wady dostrzega pan wśród polskich urzędników?
– Rzadko kiedy potrafią działać zbiorowo. Urzędnicy pracują indywidualnie, a nie zespołowo. Dlatego w KSAP staramy się uczyć przyszłych urzędników pracy grupowej i współpracy ze sobą. Ponadto ciągle jest problem z formułowaniem myśli na piśmie, prawidłowym pisaniem notatek. Polski system edukacyjny tego nie uczy. Urzędnicy powinni się też uczyć szerszego spojrzenia na funkcjonowanie państwa niż z perspektywy własnego urzędu. Praca przez całe życie w jednym urzędzie ogranicza pracownika w pojmowaniu funkcjonowania całej administracji państwowej.
● Jacek Czaputowicz
doktor habilitowany, absolwent SGPiS, (obecnie SGH). W latach 1998–2006 zastępca Szefa Służby Cywilnej, później dyrektor Departamentu Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od kwietnia 2008 roku dyrektor KSAP
Pensje w służbie cywilnej / DGP
Postępowanie na urzędnika SC w poszczególnych latach / DGP