Rozmawiamy z JOLANTĄ FEDAK, ministrem pracy i polityki społecznej - Jeśli Sejmowi nie uda się odrzucić prezydenckiego weta w sprawie emerytur pomostowych i rent kapitałowych, rząd w przyszłym roku rozpocznie prace nad nowymi projektami ustaw regulujących te zagadnienia.

• Jak pani ocenia fakt, że w ciągu zaledwie kilku dni prezydent zawetował dwie najważniejsze ustawy kończące reformę emerytalną?

- Jestem zaskoczona zawetowaniem właśnie tych ustaw. Próbowałam zrozumieć intencje pana prezydenta w przypadku weta ustawy o nowych zasadach ustalania wysokości rent z tytułu niezdolności do pracy, ale po przeczytaniu uzasadnienia nie zgadzam się z nim. Ta ustawa jest niezbędna z punktu widzenia systemu emerytalnego. Od nowego roku rozpocznie się bowiem wypłata nowych emerytur kapitałowych, których wysokość będzie zależeć od wysokość kapitału zgromadzonego na koncie emerytalnym. Aby nie doszło do sytuacji, że renty będą liczone na innych zasadach niż emerytury, konieczne jest ujednolicenie systemu. Mam więc nadzieję, że kluby opozycyjne zagłosują za odrzuceniem weta.
• A jeśli nie?
- To w przyszłym roku przygotujemy kolejną ustawę, która będzie określać zasady ustalania wysokości renty z tytułu niezdolności do pracy. Rząd odpowiada za dokończenie reformy emerytalnej, więc zrobimy wszystko, aby wywiązać się ze swojego zadania.
• Jak pani ocenia decyzję prezydenta o zawetowaniu ustawy o emeryturach pomostowych?
- Bardzo źle się stało, że prezydent skorzystał z prawa weta. Przygotowana przez rząd ustawa o emeryturach pomostowych jest najlepszą propozycją, jaką udało się wypracować w ciągu dziesięciu lat pracy nad tym systemem. To efekt kilkumiesięcznych negocjacji w Komisji Trójstronnej. W sumie odbyło się 26 spotkań partnerów społecznych poświęconych emeryturom pomostowym. Związki zawodowe, na przykład miały całkowita swobodę w zapraszaniu swoich ekspertów. Chętnie korzystali z tej możliwości i jako eksperci pojawiali się nie tylko specjaliści od medycyny pracy, ale bardzo często osoby z grup zawodowych zainteresowanych utrzymaniem prawa do wcześniejszego zakończenia kariery zawodowej. Także na prośbę związków - i mimo sprzeciwu pracodawców - termin zakończenia rozmów był sukcesywnie przesuwany, ostatecznie do 24 września. W efekcie prac ekspertów medycyny pracy lista uprawnionych do emerytur pomostowych rosła ze 130 tys. do prawie 270 tys. osób. Dodatkowo usunęliśmy ograniczenie czasowe dotyczące daty urodzenia osób uprawnionych do nowych świadczeń.
• Czy to wszystko?
- Nie. Wykaz prac uprawniających do emerytur pomostowych został rozszerzony.
• Dlaczego nie można zostawić wcześniejszych emerytur?
- Były one przyznawane całym grupom branżowym (najwięcej w latach 80.) bez względu na to, czy ktoś wykonywał pracę za biurkiem czy np. przy piecu hutniczym. Kosztują każdego pracującego i płacącego składki do ZUS około 1,2 tys. zł rocznie. Gdyby przedłużyć obecne przepisy tylko o rok, to kosztowałoby to budżet 2 mld zł w 2009 roku i 3,9 mld w 2010 roku. Dla porównania - zaplanowane podwyżki dla wszystkich nauczycieli mają kosztować w 2009 r. prawie 2,6 mld, a w 2010 roku ponad 3, 4 mld zł.
• Jakie jest wyjście z tej sytuacji?
- Obiecałam, że zrobię wszystko, aby przygotować ustawę o emeryturach pomostowych. Musimy jednak poczekać na wynik głosowania w Sejmie nad wetem prezydenta. Takie są zasady demokracji.
• Czy ceną poparcia za poparcie rządowej koalicji przez lewicę będą świadczenia kompensacyjne dla nauczycieli?
- Nie, to nie tak. Sprawa nauczycieli wymaga dokładnego wyjaśnienia. Nauczycieli nie ma na liście zawodów wykonujących prace w szczególnym charakterze. To jest najliczniejsza grupa zawodowa, która już po nowym roku powinna pracować do czasu osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego. Ze względu na fakt, że większość nauczycieli nabywa prawa do zakończenia aktywności zawodowej po 20 latach pracy przy tablicy (z zastrzeżeniem, że musi mieć 30 lat składkowych i nieskładowych), to obecnie uprawnienia emerytalne uzyskują 49-letnie osoby. Gdyby tej grupie zawodowej całkowicie odebrać prawo do wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej, to doszłoby do sytuacji, że nauczycielka będzie musiała dodatkowo pracować 11 lat, a mężczyzna 16 lat. Według mnie data 1 stycznia 2009 r. nie może oznaczać tak drastycznej zmiany zasad przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Dlatego zaproponowaliśmy system schodkowy. Oznacza to, że wiek dla nauczycieli, uprawniający do świadczenia kompensacyjnego, będzie wydłużany co rok o kilka miesięcy do czasu osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego.
• Dlaczego jednak propozycja ta pojawiła się w momencie groźby weta ze strony pana prezydenta?
- O tym, że będziemy prowadzić negocjacje z nauczycielami, było wiadomo od pierwszego dnia prac nad emeryturami pomostowymi. Rząd początkowo zaproponował podwyżki wynagrodzenia w zamian za dłuższy okres aktywności zawodowej. W ciągu kolejnych trzech lat wynagrodzenie wzrośnie o 30 proc. To dużo w porównaniu do innych grup zawodowych. Jednocześnie zachęcaliśmy nauczycieli do tego, żeby pracowali coraz dłużej.



• Do końca roku zostało zaledwie dwa tygodnie. Czy to wystarczy, żeby Sejm uchwalił ustawę wydłużającą okres pracy nauczycieli?
- Proszę pamiętać, że zaproponowane rozwiązania znajdują się w projekcie poselskim, co znacznie skraca procedurę legislacyjną.
• Czy w resorcie pracy trwają prace nad wydłużeniem o dwa lata powszechnego wieku emerytalnego?
- Nie prowadzimy żadnych prac koncepcyjnych oraz nie powstaje żaden projekt ustawy dotyczący wydłużenia wieku emerytalnego. Obecnie musimy rozwiązać problem związany z tym, że w Polsce ludzie przechodzą na emeryturę poniżej powszechnego wieku emerytalnego. I to jest podstawowe zadanie rządu. Jeśli w przyszłości przedstawimy projekt wydłużenia okresu aktywności zawodowej (zrównania wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet), to z pewnością zapowiemy to wcześniej. W innych krajach proces ten był rozłożony na kilka lat i Polska będzie chciała postąpić podobnie.
• Czyli w pierwszej kolejności ograniczanie przywilejów emerytalnych, a dopiero później wydłużanie wieku emerytalnego?
- Takie są nasze założenia. Nikogo jednak nie zaskoczymy decyzją o tym, że będzie musiał pracować np. siedem lat dłużej.
• Czy nie lepiej zlikwidować odrębne systemy emerytalne, bo powoduje to, że Polska jest postrzegana jako kraj młodych emerytów.
- Może i takie rozwiązanie byłoby dobre. Pozostaje jednak problem, w jaki sposób przekonać parterów społecznych do takiego rozwiązania. Prace nad emeryturami pomostowymi trwały dziesięć lat. Dopiero determinacja tego rządu doprowadziła do tego, że ustawa została przygotowana. Teraz musimy dalej walczyć o jej ostateczne przyjęcie.
• Pracodawcy oraz związki zawodowe chcą ograniczyć dotację do KRUS oraz wydłużyć co najmniej do 25 lat okres służby uprawniający do emerytur mundurowych. Czy pani poprze takie propozycje?
- Żaden z wymieniony systemów nie jest w gestii Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Jednak przypuszczam, że w przyszłości będziemy musieli rozpocząć debatę także o pewnych zmianach w odrębnych systemach emerytalnych.
• W przyszłym roku pierwsze kobiety, które oszczędzały w otwartych funduszach emerytalnych, będą przechodzić już na emerytury. Czy mogą liczyć na specjalną ochronę?
- Analizujemy sytuację na rynkach finansowych. Chcemy wiedzieć, o ile świadczenie z OFE będzie niższe niż emerytura osoby oszczędzającej na nowych zasadach tylko w I filarze. Do czasu pojawienia się pewnych oznak kryzysu gospodarczego na świecie OFE miały lepszą stopę zwrotu w porównaniu do oszczędności lokowanych w ZUS. Dlatego porównujemy, czy faktycznie kobiety gromadzące środki na przyszłe świadczenia w OFE będą mieć niższe świadczenia.
• Czy takie osoby będą mogły wrócić do ZUS?
- Jeśli sytuacja na rynkach światowych nadal będzie zła, to będziemy się musieli zastanowić nad innymi rozwiązaniami. Obecnie przygotowaliśmy ustawę o wypłacie emerytur, które mają swój algorytm naliczenia i umożliwiają wypłatę emerytury z OFE z pominięciem zakładów emerytalnych. Pierwsze świadczenia, jak się szacuje, otrzyma 1,5 tys. kobiet. 80 proc. takiego świadczenia będzie finansowane z FUS.
• Jak będą one obliczane?
- Emerytury kobiet, które w przyszłym roku będą kończyć swoją aktywność zawodową, będą zależeć nie tylko od oszczędności zgromadzonych na koncie w OFE, ale także od wysokości kapitału początkowego oraz okresów składkowych.
JOLANTA FEDAK
absolwentka nauk politycznych. Od lat 90. związana z PSL. Była m.in. wicemarszałkiem województwa lubuskiego
DGP
DGP
Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej / DGP