Podpisanie umowy o pracę oraz otrzymywanie wynagrodzenia nie przesądza o charakterze umowy łączącej członka zarządu ze spółką.
Dwóch handlowców w 2007 roku założyło spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.
Od 2008 roku funkcję prezesa zarządu pełnił jeden z właścicieli firmy, zaś jego zastępcą został drugi ze współzałożycieli. Do jego obowiązków należało wyszukiwanie nowych kontrahentów.
Natomiast prezes zajmował się podpisywaniem umów oraz reprezentował firmę przed organami administracji publicznej. Swoje zadania wykonywał w nienormowanym czasie pracy.
W zamian za wykonywaną pracę otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 4 tys. zł miesięcznie. Spółka po podpisaniu z nim umowy o pracę zgłosiła go do ubezpieczeń społecznych.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych zakwestionował jednak ważność umowy o pracę.
Sprawa trafiła do sądu I instancji, który uznał, że sposób jej zawarcia narusza przepisy kodeksu spółek handlowych. Zdaniem sądu umowa jest nieważna, bo spółka próbowała obejść art. 210 par. 1 ustawy z 15 września 2000 r. – Kodeks spółek handlowych (Dz.U. nr 94, poz. 1037 z późn. zm.).
Zgodnie z nim umowę z prezesem spółki powinna podpisać rada nadzorcza lub pełnomocnik powołany uchwałą zgromadzenia wspólników, którego jednak spółka nie wyznaczyła.
Zainteresowany odwołał się od niekorzystnego dla siebie wyroku. Sąd apelacyjny także uznał, że prezes spółki nie jest jej pracownikiem. Sam bowiem decydował o sposobie wykonywania swojej pracy i nikt go nie kontrolował.
W tej sytuacji nie można więc mówić o spełnieniu podstawowej cechy pracy, jakim jest podporządkowanie pracodawcy. Tym bardziej że prezes był większościowym udziałowcem spółki.
Zainteresowany wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Jego sędziowie uchylili zaskarżony wyrok i przekazali sprawę ponownie do sądu apelacyjnego. Ich zdaniem sąd II instancji w wyroku nie określił, na czym polega pozorność zatrudnienia prezesa firmy. Tym samym nadal sprawą otwartą jest prawo do ubezpieczenia.