O sposobie ustalania wysokości świadczenia decyduje nie nazwa zajmowanego stanowiska, ale rzeczywiste obowiązki wykonywane przez pracownika.
Ubezpieczony od 6 lipca 1979 r. do 31 grudnia 2005 r. pracował w kopalni odkrywkowej jako wulkanizator. Do jego obowiązków należała konserwacja taśmociągów, na których był przewożony węgiel brunatny z przodków do dalszego przerobu. Pracodawca zakwalifikował pracę jako górniczą, wskazując jako podstawę do zwiększenia wysokości emerytury pkt 30 załącznika nr 2 do rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 23 grudnia 1994 r. w sprawie określenia niektórych stanowisk pracy górniczej oraz stanowisk pracy zaliczanej w wymiarze półtorakrotnym przy ustalaniu prawa do górniczej emerytury lub renty (Dz.U. z 2005 nr 2, poz. 8). W przypadku tego pracownika przyjęto, że zwiększenie emerytury jest możliwe o 1,2 za każdy przepracowany rok. Na tej podstawie ZUS w styczniu 2006 r. ustalił wysokość emerytury, stosując przelicznik wskazany przez pracodawcę.
W 2008 r. w kopalni rozpoczęła pracę specjalna komisja weryfikacyjna, która miała sprawdzać prawa do emerytur górniczych m.in. osób zatrudnionych na stanowiskach ślusarzy czy wulkanizatorów. W efekcie jej pracy uznano, że zdecydowana większość pracowników zatrudnionych jako wulkanizatorzy faktycznie wykonuje pracę górniczą na przodkach. Na tej podstawie ubezpieczony zwrócił się do ZUS o ponowne przeliczenie emerytury na podstawie wyższego przelicznika (1,8 a nie 1,2). ZUS odmówił.
Ubezpieczony odwołał się od negatywnej decyzji. Sąd I instancji ustalił ponad wszelką wątpliwość, że ubezpieczony był zatrudniony na stałe w pełnym wymiarze czasu pracy przy obsłudze, konserwacji oraz montażu taśm koparek wydobywających węgiel. Jednocześnie sąd wskazał, że istnieje sprzeczność między pierwszym świadectwem pracy będącym podstawą do ustalenia wysokości emerytury górniczej a protokołem komisji weryfikacyjnej. Jednak uznał, że nie ma podstaw do zastosowania wyższego przelicznika.
Ubezpieczony złożył apelację od niekorzystnego dla siebie wyroku. Sąd II instancji uznał, że przy przeliczaniu emerytury nie można brać pod uwagę zeznań świadków, bowiem te są zbyt ogólnikowe i pozostają w sprzeczności z wiarygodną dokumentacją prowadzoną przez pracodawcę.
Ubezpieczony złożył kasację do Sądu Najwyższego, który ją jednak oddalił. SN zgodził się z wcześniejszą argumentacją sądów. Wskazał także, że o prawie do przeliczenia emerytury decyduje nie nazwa stanowiska, ale rzeczywiste obowiązki pracownika.
Sygn. akt I UK 395/10.