Pracodawca nie powinien zwalniać dyscyplinarnie pracownika, który sporadycznie ściągał erotyczne filmy z internetu na służbowy komputer. Przyczyną zwolnienia dyscyplinarnego nie może być też wysłanie ze służbowego komputera do ZUS prywatnej korespondencji.
Dyrektor był zatrudniony w regionalnym oddziale firmy na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony. W kwietniu 2008 r. spotkał się z prezesem zarządu w sprawie omówienia wyników finansowych w regionie. Prezes uznał, że nie są one zadowalające i zaproponował rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron. Dyrektor zgodził się na tę propozycję. W następnym dniu odebrano od niego firmowy sprzęt i dokumenty.
Inni pracownicy firmy ustalili, że w laptopie dyrektora był zainstalowany program Płatnik do rozliczeń z ZUS. Co więcej, był on wykorzystywany w godzinach pracy spółki. Dodatkowo ustalono, że dyrektor ściągał na służbowego laptopa erotyczne filmy. Znaleziono też pliki multimedialne o charakterze erotycznym z udziałem dyrektora.
Na podstawie tych dowodów prezes zmienił tryb rozwiązania umowy o pracę. Uwzględniając naganność postępowania i stwierdzenie rażącego naruszenia obowiązków pracowniczych, prezes podjął decyzję o zwolnieniu dyrektora w trybie dyscyplinarnym.
Dyrektor od rozwiązania umowy odwołał się do sądu I instancji. Ten wskazał, że pracownik wbrew wytycznym pracodawcy zainstalował na twardym dysku komputera oprogramowania niesłużące wykonywaniu obowiązków pracowniczych. Sąd uznał, że zarzuty dotyczące nieprawidłowego korzystania przez pracownika z komputera służbowego uzasadniały rozwiązanie umowy o pracę w trybie art. 52 par. 1 pkt 1 kodeksy pracy. Oddalił żądanie pracownika.
Dyrektor wniósł więc apelację do sądu II instancji. Ten wskazał, że zwolniony korzystał z uprawnień administratora i mógł na powierzonym mu komputerze instalować oprogramowanie. Dodatkowo uznał, że dyrektor był pracownikiem cenionym przez prezesa, który wcześniej otrzymywał od zarządu pochwały za bardzo dobre wyniki. Sąd, mając to na względzie, uznał, że naruszenia polegające na jednokrotnym wysłaniu w godzinach pracy korespondencji do ZUS i sporadycznym (poza godzinami pracy) przeglądaniu plików o charakterze erotycznym, z których nie wynikła żadna szkoda dla pracodawcy, nie stanowią ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych.
Sąd zmienił zaskarżony wyrok i nakazał firmie wypłacenie pracownikowi 30 tys. odszkodowania. Pracodawca wniósł więc skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten uznał, że ciężar naruszenia obowiązków pracowniczych przy wykorzystaniu komputera służbowego dla celów niezwiązanych z pracą jest uzależniony od tego, jak często był do nich wykorzystywany. Inaczej powinny być oceniane takie zachowania, jeśli mają one charakter incydentalny (przesłanie korespondencji do ZUS), a inaczej jeśli stanowią swoistego rodzaju praktykę, która uniemożliwia (ogranicza) wykonywanie obowiązków pracowniczych. SN uznał, że nie każde wykorzystywanie firmowego sprzętu trzeba potraktować jako ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Sąd uchylił więc zaskarżony wyrok i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Sygn. akt II PK 110/10