Sąd pracy powinien samodzielnie pomóc ustalić pracodawcę temu pracownikowi, który nie jest pewien, kogo ma pozwać. Nie powinien swoją biernością skazywać pracownika na niemożność dochodzenia przez niego jego praw.
Dyrektor domu pomocy społecznej (DPS) został przez starostę zwolniony dyscyplinarnie. Odwołał się do sądu I instancji. Zachował przy tym 14-dniowy okres na odwołanie się od zwolnienia dyscyplinarnego do sądu. Wskazał, że jest radnym i zanim został zwolniony, starosta powinien wystąpić o zgodę do rady gminy. A ten zrobił to dopiero po zwolnieniu. Co więcej rada nie wyraziła na to zgody. Pracownik na podstawie art. 264 par. 2 kodeksu pracy zażądał przywrócenia do pracy lub odszkodowania. Sąd uznał jednak, że pozew został złożony przeciw niewłaściwej osobie. Pozwanym powinien być DPS, a nie starosta. Pełnomocnik dyrektora pozwanie starosty uzasadniał jednak tym, że to właśnie on wydał świadectwo pracy. Mimo to, pozwał też DPS. Sąd I instancji wskazał, że pracownik nie złożył prawidłowego wniosku o przywrócenie terminu do odwołania się od zwolnienia.
Pracownik odwołał się do sądu II instancji. Ten uznał, że pełnomocnik zwolnionego wraz z dopozwaniem złożył w sposób dorozumiany wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia odwołania. Sąd przywrócił więc ten termin i nakazał sądowi I instancji ponowne rozpatrzenie sprawy. Podkreślił, że trzeba ustalić, czy przyczyny zwolnienia dyscyplinarnego były rzeczywiste. Dodatkowo czy naruszenie było aż tak znaczące, że musiało nastąpić mimo braku zgody rady gmin, której radnym był zwolniony.
Sąd I instancji po ponowny rozpatrzeniu uznał, że nie doszło do przywrócenia terminu. O to m.in. wnioskował DPS. W efekcie nie zajął się rozpatrzeniem przedstawianych przez zwolnionego zarzutów. Rozstrzygnięcie to potwierdził również sąd II instancji.
Pełnomocnik dyrektora wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Argumentował, że poprzedni pełnomocnik zwolnionego błędnie uznał, że skoro świadectwo pracy podpisał starosta to on musi być pracodawcą. A tylko z tego powodu zwolniony nie powinien być narażony na brak możliwości wyjaśnienia przed sądem zasadności zwolnienia dyscyplinarnego. Zdaniem Kazimierza Pańtaka, radcy prawnego i pełnomocnika dyrektora, w sytuacji gdy pracownik zostaje wprowadzony w błąd co do osoby pracodawcy, złożenie odwołania w tej sprawie jest w pełni skuteczne.
Na wczorajszej rozprawie Sąd Najwyższy uznał, że skarga kasacyjna jest w pełni zasadna.
– Jeśli sposób oznaczenia pracodawcy budzi wątpliwość i ze względu na jego złożoność nie jest możliwe jednoznaczne jego ustalenie, to rolą sądu pracy jest ustalenie właściwego pracodawcy na posiedzeniu wyjaśniającym – mówi prof. Małgorzata Gersdorf, sędzia sprawozdawca Sądu Najwyższego.
Dodaje, że sąd pracy w takich przypadkach nie może być bierny. Dlatego sąd powinien samodzielnie sprostować i wskazać właściwego pracodawcę. Inaczej pracownik jest narażony na to, że nie może odwołać się do merytorycznych przyczyn jego zwolnienia.
Sądy Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę sądowi II instancji do ponownego rozpatrzenia.
Sygn. akt II PK 99/10
3 pensje może maksymalnie wynieść odszkodowanie dla pracownika za bezprawne zwolnienie dyscyplinarne
7 dni ma pracownik na odwołanie się do sądu od wypowiedzenia umowy o pracę.