W masowej ucieczce Polaków na emerytury odbija się nasz brak zaufania do państwa. Nabyte w czasach zaborów przekonanie, że państwo jest obce, nieprzewidywalne i utrudnia życie, nie zmieniło się ani w okresie II RP, ani tym bardziej realnego socjalizmu.
Co gorsza ta nieufność wciąż w nas tkwi mimo prawie 20 lat III RP. I nie ma się czemu dziwić. Wciąż kolejne rządy traktują obywateli jak potencjalnych przestępców i naciągaczy. Wciąż też zapowiadają porządki, nowe otwarcia, cuda i reformy, a zamiast tego coraz więcej jest reglamentacji, pozwoleń, dyktatu urzędników i zmian wynikających tylko z koniunktury politycznej. Nic więc dziwnego, że Polacy nie mają też zaufania do rozwiązań emerytalnych. Uciekają na świadczenia, mimo że mogą na tym stracić. Zamiast chłodnej analizy opłacalności odejścia z rynku pracy warunki często dyktuje szeptana interpretacja prawa i lęk przed niespodziewanymi zmianami.