Rząd polubił ostatnio pilny tryb uchwalania przepisów.
Na podwyższenie składki rentowej – zmianie, która dotyka wszystkich pracodawców – wystarczyło mu zaledwie dziewięć dni. W ciągu jednego tygodnia mają być też przyjęte przez Radę Ministrów i Sejm nowelizacja ustawy refundacyjnej oraz nowe przepisy o ubezpieczeniu zdrowotnym rolników. Jeśli taki sposób tworzenia prawa wejdzie rządzącym w krew, to może warto zlikwidować nie tylko Senat, ale też Sejm, konsultacje społeczne i Komisję Trójstronną.
Uskrzydlony dobrym wynikiem wyborczym rząd zapomina, że rządzenie nie polega jedynie na doraźnym rozwiązywaniu problemów kolejnymi ustawami pisanymi na kolanie. Na przygotowanie i uchwalenie nowych przepisów o ubezpieczeniu zdrowotnym rolników miał 15 miesięcy. Tymczasem ustawę przyjmuje na niecały miesiąc przed terminem ustalonym przez Trybunał Konstytucyjny. Co więcej, przygotowane na szybko przepisy – zdaniem ekspertów – znowu mogą być uznane za niekonstytucyjne.
Z kolei jeszcze przed wejściem w życie ustawy refundacyjnej eksperci wskazywali jej niedociągnięcia. Jednak dopiero, gdy nóż do gardła przyłożyli rządowi lekarze, okazało się, że możliwa jest ich zmiana – oczywiście w trybie natychmiastowym i bardzo pilnym.
To co szczególnie niepokoi, to fakt, że bez odpowiednich konsultacji i naprędce uchwalane są systemowe zmiany, które odczuje całe społeczeństwo – pracownicy, pracodawcy, rolnicy czy pacjenci. Szybka zmiana prawa mogła się przełożyć na wyższe poparcie opinii publicznej, gdy rząd w ten sposób walczył z hazardem, dopalaczami czy chuligaństwem na stadionach. Ale nie powinien stosować takich rozwiązań w przypadku uchwalania zmian dotyczących uprawnień socjalnych milionów obywateli. Bo za chwilę straci kontakt z obywatelami, dzięki którym sprawuje przecież władzę.