PO nie chce już straszyć powrotem rządów Jarosława Kaczyńskiego. Teraz chce udowodnić niekompetencję politycznych przeciwników, ścierając się w debatach. PiS, które początkowo wyśmiało pomysł dyskusji, teraz zaprasza na nią jako pierwszą Katarzynę Hall, minister edukacji. I chyba nie mogło wybrać lepiej, bo ta od czterech lat nieefektywnie reformuje system edukacji.
Skoro obie strony wykazały chęć rozmawiania o najważniejszych problemach edukacji, to podpowiadam pytanie. Dlaczego rząd nie pomaga samorządom w realizacji reformy? Dostały nowe zadania: otworzyć więcej żłobków, przyjmować więcej dzieci do przedszkoli i wprowadzić 6-latki do szkół. Problem w tym, że żłobki nie powstają, bo gminy nie mają pieniędzy na dotacje i zatrudnienie opiekunów. Dostanie się dziecka do gminnego przedszkola graniczy z cudem, bo wraz z wprowadzeniem obowiązku przyjęcia do nich 5-latków nie pomyślano o przyznaniu samorządom subwencji oświatowej. Przyjęcie do szkół 6-latków to też dodatkowy wydatek, chociażby związany z dostosowaniem budynków, klas i mebli do ich potrzeb. Dla 6 tys. podstawówek to wciąż problem nie do pokonania.
Szkoda, że pani minister zapomniała, że każda reforma, w tym edukacyjna, wymaga pieniędzy. Te zmiany, które próbowano wprowadzać bez nich, nie wyszły. Na końcu państwo i tak musiało pokryć ich koszty, np. wypłacając odszkodowania lekarzom za podwyżki, na które samorządom nikt nie dał pieniędzy.