To także złe przepisy, a nie wyłącznie zła wola firm lub trudna sytuacja gospodarcza powodują systematyczny spadek ofert zatrudnienia w powiatowych urzędach pracy. Z ostatnich danych wynika, że urzędy mają o 26 proc. mniej propozycji dla bezrobotnych niż rok temu. W pierwszym półroczu tego roku było ich 403,5 tys.
Te fatalne wyniki zawdzięczamy m.in. wadliwym przepisom obowiązującym od początku bieżącego roku. Obecnie pracodawcy muszą znacznie bardziej napracować się, składając ofertę w powiatowym urzędzie pracy. Muszą to zrobić osobiście i na piśmie. Wcześniej wystarczył e-mail lub telefon o chęci zatrudnienia bezrobotnego. Zamiast ułatwiać napływ ofert do urzędów pracy, aby było ich więcej, stworzono regulacje, które ograniczają informacje o wolnych miejscach pracy. Zniechęcone nadmierną biurokracją firmy rezygnują bowiem z pośrednictwa urzędu w znalezieniu pracownika. Pogłębi to problemy ze znalezieniem pracy spowodowane słabszą kondycją gospodarki. W porównaniu z poprzednim rokiem w urzędach jest znacznie mniej ofert z firm budowlanych, transportowych i przemysłowych.
To oczywiście będzie sprzyjało wzrostowi liczby bezrobotnych. Na koniec 2011 r. w urzędach pracy jak szacują analitycy będzie zarejestrowanych nie mniej niż 1,8 mln osób, a stopa bezrobocia wyniesie około 11 proc. Przypomnijmy, że w grudniu 2008 r. mieliśmy jednocyfrowe bezrobocie – wynosiło ono 9,5 proc.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie może zmuszać firm do składania ofert pracy. Ale może je do tego zachęcić. Wystarczy, że poprawi złe prawo dotyczące składania ofert zatrudnienia. Tak aby nie zniechęcało do szukania pracowników.