Nic dziwnego, że badania cytologiczne i mammograficzne wykonuje zaledwie co trzecia Polka, skoro nawet feministki uznają je za zbyt wstydliwe i nie zgadzają się, żeby były obowiązkowe. Tłumaczą to... dyskryminacją mężczyzn.
„Jeżeli kobiety mają mieć robioną cytologię, to mężczyźni obowiązkowe badania prostaty”. W ten sposób organizacje feministyczne odpowiedziały na pomysł resortu zdrowia wprowadzenia obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych dla kobiet podejmujących pracę lub już pracujących. I m.in. dlatego rozwiązania, nad którymi Ministerstwo Zdrowia pracowało dwa lata, przepadły.
Oczywiście za fiasko nie odpowiadają wyłącznie feministki, swoje trzy grosze dołożyła tu także minister pracy, ale uderzający jest brak logiki w tych argumentach. Wszak regularne badania profilaktyczne to jedyny sposób na wczesne wykrycie raka. W Polsce to jednak wciąż temat tabu. Również liczby nie przekonują kobiet do ich wykonywania. Co z tego, że codziennie 5 kobiet umiera na raka szyjki macicy. Co z tego, że w Polsce choruje na niego 15 kobiet na 100 tysięcy i jest to najwyższy wskaźnik w Europie. Co z tego, że z kobiet już chorych aż 60 proc. nigdy nie miało wykonywanego badania cytologicznego. Okazuje się, że wstyd przed wykonaniem intymnego badania jest większy niż strach przed chorobą. To trochę jak z palaczami – jeszcze żadne zdjęcia czarnych płuc i straszenie chorobą nie przekonały do rzucenia nałogu.
Pomysł resortu zdrowia wprowadzenia obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych, może kontrowersyjny i wymagający doprecyzowania, był jedynym, który miał szanse na zwiększenie świadomości kobiet co do konieczności poddawania się tym badaniom. Skoro więc nie ma zgody na obligatoryjność badań, to może warto zastanowić się nad rozwiązaniem, jakie istnieje w Szwecji. Tam nie ma obowiązku ich wykonywania. Kobiety zmusza do tego czysty rachunek ekonomiczny. Te, które nie wykonują cytologii lub mammografii regularnie, mają podwyższaną składkę zdrowotną. W efekcie w Szwecji wykrywalność nowotworów jest najwyższa wśród krajów UE. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. Od kiedy każda kobieta musi tam raz w roku mieć wykonaną cytologię, śmiertelność spadła. Jeżeli tego nie robi, firma ubezpieczeniowa zmienia warunki polisy, a wysokość składki winduje. Może więc powiązanie wysokości składki zdrowotnej z odpowiedzialnością za własne zdrowie jest drogą do pozbycia się przez kobiety fałszywego wstydu przed badaniami. Przydałoby się to również feministkom.