Brońmy nauczycieli. Przed politykami, którzy traktują ich jak wrzód na pośladku państwa. I przed nimi samymi.
Najpierw o politykach. Ci boją się nauczycielskich (i ich związków), jak ognia i dlatego grają z nimi w grę pt. „Idiota”. Oficjalnie wygłaszają komunały, jak ważna dla Polski (ble, ble, ble) jest ich praca. I za tę cenną pracę płacą im tak, że nauczycielki zatrudniają się na kasach, aby nie umrzeć z głodu.
Nieoficjalnie opowiadają o bandzie darmozjadów, kiepsko przygotowanych do pracy, którym tylko obrona przywilejów w głowie. Każdy polityk to koniunkturalista (jakoś trzeba wygrywać wybory). Dlatego łatwiej pewne rzeczy załatwiać pod stołem. I myk – jak królika z kapelusza szefowa MEN wyjmuje rozporządzenie, które de facto skraca nauczycielskie urlopy. I kto tu kogo uważa za idiotę?
A teraz o nauczycielach. Panie i panowie. Wasza praca JEST ważna, bodajże najważniejsza ze wszystkich, jakie człowiek wykonywać może. Nie dajcie się robić w konia i nie zadawalajcie pseudoprzywilejami z Karty nauczyciela. Wyrzućcie ją w diabły i każcie sobie po prostu płacić. Dobrze.