System lecznictwa przypomina socjalistyczną budowę. Końca nie widać, robotnicy po raz kolejny kopią w tym samym miejscu, a nadzorujący budowę kłócą się, czy to wystarczy. To, że wymaga on zmian, wiedzą politycy, eksperci i pacjenci. Efektów jego uzdrawiania jednak nie widać. Być może politycy wciąż pamiętają, jak reformowanie kończy się dla rządzących. Rząd Jerzego Buzka przygotował cztery zmiany, w tym ochrony zdrowia, i w następnych wyborach AWS nie wszedł do Sejmu.
Ewie Kopacz też brakuje szczęścia i determinacji. Pierwsze projekty zmian okazały się bublami, kolejne zablokował prezydent. Mamy więc następne podejście i powrót m.in. do podwyżki składki zdrowotnej. Wszyscy zgadzają się, że system lecznictwa potrzebuje pieniędzy. Nie ma jednak zgody co do tego, kto ma płacić – budżet czy ubezpieczeni.
Najważniejsze, czy te dodatkowe środki uzdrowią chorą służbę zdrowia i pacjenci odczują poprawę. Nie jest sztuką pompowanie kolejnych środków. Mało kto wie, że w ciągu ostatnich 7 lat nakłady na szpitale wzrosły 2,5-krotnie. Nie poprawiła się jakość leczenia.
Rząd, zanim znowu sięgnie do naszych kieszeni, musi więc przedstawić realny program poprawy dostępu do świadczeń i ich jakości.