Zbyt częste stosowanie umów na czas określony spowodowało podział pracowników na dwie kategorie.
Lepsi są zatrudnieni na stałą umowę, a gorsi muszą pracować co najmniej kilka lat na podstawie umów terminowych. A można je rozwiązać w dwa tygodnie, bez podawania uzasadnienia, wypłacania odprawy i obawy, że sąd nakaże firmie przywrócenie do pracy Co więcej tacy pracownicy mają problemy z uzyskaniem kredytu, a nawet telefonu komórkowego na abonament.
Nadużywanie tych umów spowodowało, że stały kontrakt, który powinien być powszechny stał się, zwłaszcza dla młodych osób, dobrem luksusowym. A umowa terminowa na długi okres – zwyczajową formą zatrudnienia.
Od partnerów społecznych zależy więc, czy ta patologia się skończy. Jeśli rząd dał im zielone światło w sprawie ograniczenia umów terminowych związki zawodowe i pracodawcy powinni się w tej sprawie dogadać. Nawet jeśli ci drudzy zrezygnują z korzystnych dla nich, długoletnich umów tylko w zamian za inne uprawnienia – np. uelastycznienie czasu pracy. Inaczej ponad trzy miliony Polaków nadal będzie czuć, że są dyskryminowani w majestacie prawa.