Rząd, proponując uzależnienie wypłaty becikowego od obowiązkowych badań lekarskich, miał dobre intencje.
Przyszłe matki mają się częściej badać, a lekarze mają większe szanse na wykrywanie schorzeń u maleńkich dzieci. Jednak sam pomysł po zamianie w prawo został obudowany restrykcyjnymi warunkami, a konieczność ich spełnienia spowodowała więcej problemów niż korzyści. Co więcej, dochodzi do absurdalnych sytuacji, bo do składania zaświadczenia lekarskiego zostały zmuszone także te kobiety, które zaszły w ciążę dwa lata temu i nie spieszyły się z odbieraniem becikowego. Wszystko dlatego, że rząd nie pomyślał o przepisach przejściowych.