W grudniu 2008 r. wspólnicy spółki Hanpol Electronics z Łodzi pozbyli się najcenniejszych składników jej mienia i faktycznie przestali prowadzić działalność.
Pod nieobecność właścicieli pracownicy nie dostawali pensji, nie mogli złożyć wypowiedzeń, otrzymać świadectw pracy i zarejestrować się jako bezrobotni. Nie mogli też otrzymać zaległych świadczeń z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, bo ten wypłaca pieniądze tylko w razie ogłoszenia upadłości firmy. A Hanpol formalnie przecież działał. W wypłacie pensji chce im pomóc Komisja Przyjazne Państwo. Przygotowała projekt, który umożliwi wypłatę pieniędzy z FGŚP w razie porzucenia zakładu przez właściciela. Może tropiąca absurdy Komisja dojdzie też do wniosku, że pieniądze z FGŚP warto wydawać, zanim jeszcze firma upadnie. Jeśli pracodawca dostałby pieniądze na pensje, może udałoby się uratować jego firmę przed likwidacją. Pracownicy zachowaliby miejsca pracy, urzędy pracy zaoszczędziłyby na zasiłkach, choć Fundusz nie kończyłby roku z nadwyżką.