Rząd wycofał z konsultacji odważny projekt ustawy o emeryturach pomostowych. Ma być przez następne trzy tygodnie negocjowany w Komisji Trójstronnej. Do Sejmu trafi najwcześniej w lipcu. Rząd argumentuje, że zapewni to jego poparcie w Sejmie. Niby wszystko pięknie, ale od razu pojawiają się pytania.
Dlaczego rząd nie zaproponował od razu takiego trybu uzgodnień i wycofuje projekt po groźbach związków? Dlaczego nikt nie powie uczciwie, że zawarcie kompromisu w KT jest praktycznie niemożliwe i nie przypomni, że dyskusja o przywilejach trwa już 10 lat? Odpowiedź na taką woltę nie jest zbyt skomplikowana. Premier przestraszył się gróźb i uległ presji. Taka metoda rządzenia jest dla nas zabójcza. Szef rządu powinien podejmować dobre, choć nie zawsze popularne decyzje, a nie ulegać iluzji bezkonfliktowego rządzenia lub, co gorsza, presji grup zawodowych czy branżowych.