Nie będę się silił, by udowodnić, że anestezjolog ma do czynienia z nieprzytomnym pacjentem, a chirurg z przytomną rodziną. Skrzywdziłbym chirurgów, których zdecydowana większość uczciwie pracuje i nie ma nic wspólnego z korupcją.
Nie chcę też powtarzać słów byłego wicepremiera o tym, że strajkujący lekarze powinni iść w kamasze. Tworzenie takiej atmosfery wokół lekarzy spowodowało, że część z nich zdecydowała się na emigrację. Nie jest to jedyny powód. Najważniejszy, choć nie wszędzie, to niskie płace. Trudno bowiem, aby młody lekarz, tzw. rezydent, za około 1,8 tys. zł netto utrzymał rodzinę. I w dodatku to właśnie on, a nie władza publiczna, jest często obwiniany za bałagan w ochronie zdrowia. Efekt jest taki, że powstała luka pokoleniowa wśród lekarzy. A anestezjologa, tak jak kontrolera ruchu lotniczego, nie sposób zastąpić.