Rząd i posłowie koalicji chcą sobie zrobić wrogów ze wszystkich pracujących. Planują zmienić przepisy o urlopie na żądanie tak, by uniemożliwić pracownikom wykorzystywanie go do quasi-strajków. Jednak nikt dokładnie nie wie, ilu pracowników wykorzystało to prawo nielegalnie do walki o podwyżki. Z szacunków związkowców wynika, że w taki sposób postępował zaledwie promil wszystkich zatrudnionych.
To za mało, by pozbawiać prawa do urlopu na żądanie wszystkich pracowników, a więc przede wszystkim tych, którzy muszą pilnie załatwić na przykład sprawy w urzędach albo ratować mieszkanie przed zalaniem. Z decyzją rządu i posłów będzie im się trudno pogodzić, bo już zdążyli się przyzwyczaić, że mają prawo do takiego urlopu. A nikt nie lubi, kiedy zabiera mu się raz dany przywilej.