Z kwoty 41 tys. zł, jakie trafiło do tej pory na moje konto w OFE, na rachunku jest niespełna 43 tys. zł. Po dziewięciu latach zysk wyniósł więc 5,4 proc. Nie pokrywa nawet wzrostu cen z tego okresu.
A jeszcze półtora roku temu na koncie było o 50 proc. więcej pieniędzy, niż zostało do OFE przesłane. Ale stało się - załamanie na rynku spowodowało dramatyczny spadek wartości emerytalnych oszczędności. Z tej sytuacji trzeba wyciągnąć wnioski. Muszą to też zrobić zarządzający OFE. Zamiast machać szabelką i grozić Trybunałami w odpowiedzi na to, że rząd chce im obniżyć zyski, powinni zdać sobie sprawę, że połączenie kiepskich wyników i dużych kosztów może doprowadzić do tego, że sejmowa większość w ogóle II filar zlikwiduje. A wtedy znów wszyscy będziemy skazani na monopol ZUS i arbitralne decyzje. Lepiej więc chyba pogodzić się ze stratą części przychodów, niż w ogóle przestać istnieć.