Karty powołania dla tych, którzy je odebrali, a nie stawili się do jednostek wojskowych, zostają uchylone. "Kto odebrał kartę powołania, a nie stawił się do służby, na mocy podpisanego dziś rozkazu ma uchyloną kartę powołania" - poinformował minister obrony narodowej Bogdan Klich na piątkowym spotkaniu z dziennikarzami.

Klich zaznaczył, że będzie się to odbywało na podstawie analizy każdego przypadku z osobna, a nie na zasadzie zbiorowej decyzji. Zastrzegł, że uchylenie kart powołania nie dotyczy osób, wobec których za uchylenie się od służby wojskowej zostały wszczęte postępowania przez wymiar sprawiedliwości. "Te postępowania będą kontynuowane i dlatego nie wnoszę o ustawę abolicyjną" - podkreślił.

"Nie oznacza to jakiejkolwiek ustawy abolicyjnej. Żeby była pełna jasność: to o czym dzisiaj mówię odbywa się za wiedzą i zgodą ministra sprawiedliwości, poinformowałem o tym również pana premiera i uzyskałem aprobatę dla takich działań" - dodał Klich.

"Zastępca szefa sztabu generalnego gen. Stachowiak (...) podpisał dziś rozkaz wykonujący moje wczorajsze polecenie, by wszystkim tym, którzy mając kartę powołania nie stawili się do służby wojskowej, uchylić karty powołania i w ten sposób uregulować ich stosunek do służby wojskowej" - powiedział w piątek Klich.

"Będzie to jedyny raz, kiedy obywatel polski będzie musiał stawić się do kwalifikacji wojskowej"

"Pozostaje jeszcze szersza kategoria tych, którzy nie zgłosili się w ogóle do poboru w ciągu ostatnich lat i tę sprawę będziemy rozstrzygać ustawowo" - powiedział Klich. Dodał, że odbędzie się to na mocy ustawy wprowadzającej nowy system naboru do służby wojskowej, który zastępuje przymusowe wcielenie dobrowolną rekrutacją.

Minister przypomniał, że "ci wszyscy, którzy nie zgłosili się do poboru, a zatem nie mają orzeczonej zdolności do odbywania służby wojskowej(...) będą musieli stawić się do kwalifikacji wojskowej".

"Będzie to jedyny raz, kiedy obywatel polski będzie musiał stawić się do kwalifikacji wojskowej i tam będzie orzeczona jego przydatność do potrzeb mobilizacyjnych. Jeżeli nie będzie miał woli służyć w armii, nikt nie zmusi go do tego, aby w wojsku służyć" - dodał.

"A zatem, ci wszyscy, którzy nie stawali do poboru będą mogli stanąć do kwalifikacji wojskowej i w wyniku tej kwalifikacji, po orzeczeniu stopnia ich zdolności psychofizycznej będą przenoszeni z automatu do rezerwy, a zatem będą mieć uregulowany stosunek do służby wojskowej" - powiedział Klich.

"Ci wszyscy, którzy stawali do poboru, ale nie zgłosili się później po odbiór kart powołania, będą przenoszeni do rezerwy automatycznie bez konieczności stawania przed komisją kwalifikacyjną" - dodał.

"Mówię zatem o trzech kategoriach, o wszystkich kategoriach osób, które miały jakieś zaległości w stosunku do obowiązkowej służby wojskowej. Ich status został dzisiaj bądź będzie w najbliższej przyszłości uregulowany" - podkreślił minister.

Pytany, czy to nie jest zły sygnał dla osób, które zgłosiły się do ostatniego poboru powiedział: "nawet gdybyśmy chcieli, aby ci, którzy nie stawili się do wcielenia, mogli się do niego stawić, nie ma takiej możliwości, ponieważ wczoraj zakończyło się ostatnie w dziejach Rzeczypospolitej przymusowe wcielenie do Wojska Polskiego".

"Wczoraj zakończył się długo trwający, stary rozdział historii naszego wojska, dzisiaj zaczyna się zupełnie nowy"

"Ja celowo poinformowałem wczoraj, że dziś te decyzje będą podane do publicznej wiadomości, aby nie utrudniać wcielenia w dniu wczorajszym i aby ci, którzy dobrowolnie stawili się do przymusowego wcielenia, nie odczuwali takiego dyskomfortu" - dodał.

"Wczoraj zakończył się długo trwający, stary rozdział historii naszego wojska, dzisiaj zaczyna się zupełnie nowy. W związku z tym mamy dokładnie jeden dzień na to, żeby dokonać niezbędnego uporządkowania spraw" - podkreślił Klich.

Według ministra, w sumie osób, które nie odebrały karty powołania, odebrały ją, ale nie stawiły się w jednostce lub w ogóle nie zgłosiły się do poboru, jest ok. 83 tys.

Obecnie trwa ostatnie przymusowe wcielenie do zasadniczej służby wojskowej. Zgodnie z założeniami armia w 2010 r. ma liczyć 120 tys. żołnierzy. Wojsko będzie wyposażone w instrumenty, które pozwolą na przywrócenie obowiązku służby w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa.