W czwartek po godz. 9 rozpoczęło się w Sejmie spotkanie szefów klubów PO, PSL i Lewicy z przewodniczącym Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirem Broniarzem ws. emerytur przejściowych dla nauczycieli.

Koalicjanci chcą, żeby emerytury przejściowe obowiązywały do 2020 roku. Koszty dla budżetu szacują na 4 miliardy złotych. Dla tych, którzy zdecydują się taką emeryturę, obowiązywałby zakaz pracy w zawodzie nauczyciela. Jeśli nauczyciel zdecydowałby się na powrót do zawodu, świadczenie przedemerytalne ulegałoby zawieszeniu.

ZNP chce, aby na emeryturę mogli odchodzić nauczyciele po 20 latach pracy przy tablicy, mający 30-letni staż pracy.

"To jest jeden z warunków, jaki jesteśmy w stanie zaakceptować" - mówił szef klubu PO Zbigniew Chlebowski tuż przed spotkaniem. Chlebowski podkreślił, że Platformie zależy na tym, aby ze świadczeń nauczycielskich skorzystał "bardzo wąski" krąg nauczycieli.

Nie rozstrzygnięto jeszcze, które roczniki mogłyby skorzystać z emerytur przejściowych. W środę źródła zbliżone do koalicji nieoficjalnie informowały, że jako data graniczna rozważany jest rok 1964.

Broniarz mówił w przeddzień spotkania, że nie sądzi, aby propozycja koalicjantów PO i PSL była równie dobra jak ta przygotowana pierwotnie przez minister pracy Jolantę Fedak (PSL). Jak podkreślał, ZNP do propozycji Fedak ma "jednoznacznie pozytywny stosunek". Minister proponowała m.in., aby świadczenia przejściowe wygasały dopiero w 2032 roku.