Każdy, kto domaga się umorzenia niezasadnie pobranych należności z Funduszu Pracy, musi uwiarygodnić swoją trudną sytuację majątkową i rodzinną. Nie wystarczy jedynie powołać się na brak możliwości spłaty – uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Chodziło o bezrobotnego mężczyznę, który chciał uzyskać licencję pracownika ochrony drugiego stopnia. Złożył więc wniosek o skierowanie na szkolenie organizowane przez Fundusz Pracy, a że nie mógłby w nim uczestniczyć bez ważnego orzeczenia lekarskiego, fundusz sfinansował mu badania. Problem w tym, że mężczyzna znalazł pracę na trzy dni przed wizytą u lekarza. Okazało się to szczęściem w nieszczęściu, bo utracił tym sposobem status bezrobotnego, a tylko w takiej sytuacji przysługiwałyby mu pieniądze z funduszu.
Prezydent miasta uznał więc, że było to nienależnie pobrane świadczenie, i upomniał się o jego zwrot. Mężczyzna był jednak zdania, że nie powinien oddawać pieniędzy. Uważał, że jego należności powinny zostać umorzone, bo znajduje się w ciężkiej sytuacji finansowej i rodzinnej. Co do zasady prawo przewiduje taką możliwość. Stanowi o tym art. 76 ust. 7 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 645 ze zm.). Są w nim wymienione warunki, które zainteresowany musi spełnić, aby starosta mógł go uwolnić od zobowiązań finansowych.
Jest to możliwe m.in. wtedy, jeżeli nie można spłacić ich z powodu braku majątku lub też gdyby egzekucja należności pozbawiła beneficjenta środków niezbędnych do utrzymania. Mężczyzna twierdził, że taka właśnie sytuacja stała się jego udziałem i umorzenie mu się należy. Podkreślił, że mieszka sam z matką, pozostaje na jej utrzymaniu i nie ma majątku, z którego mógłby pokryć swoje zobowiązania.
Problem w tym, że w żaden sposób nie był w stanie udowodnić, że znajduje się w – jak twierdził – podbramkowej sytuacji. Z tego też powodu wojewoda nie uwzględnił jego odwołania. Mężczyzna zarzucał w nim, że został wykluczony z postępowania, a organ nie przeprowadził wywiadu środowiskowego, który potwierdziłby, w jak ciężkiej sytuacji się znajduje.
Wojewoda wskazał natomiast, że mężczyzna został poinformowany o możliwości zapoznania się z aktami sprawy, ale z niej nie skorzystał. Dodał, że złożone przez niego oświadczenie majątkowe nie pozwalało obiektywnie ocenić jego sytuacji bytowej, bo mężczyzna twierdził, że nie zna kosztów utrzymania domu ani ponoszonych przez matkę wydatków, i nie uwzględnił ich w oświadczeniu. Wojewoda wskazał też, że Rejonowy Ośrodek Pomocy nie przeprowadza wywiadu w związku z toczącym się postępowaniem dotyczącym umorzenia należności. Podkreślił, że może to zrobić, ale wyłącznie na wniosek zainteresowanego, którego ten jednak nie złożył.
Również sądy były zgodne, że prezydent miasta podjął wszelkie niezbędne kroki, by dokładnie wyjaśnić stan sprawy i słusznie ustalił, że nie zachodziły przesłanki, które uzasadniałyby zwolnienie dłużnika z zapłaty. Zarówno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy, jak i sąd kasacyjny nie rozstrzygnęły, czy mężczyzna rzeczywiście był w sytuacji podbramkowej, bo – jak wytłumaczył WSA – nie leży to w kompetencjach sądu, który bada tylko prawidłowość pracy organów.
Stanowisko to podzielił sąd II instancji. Uznał, że prezydent miasta nie przekroczył granic przyznanej mu swobody, wydając decyzję bez uprzedniego rzetelnego zbadania stanu faktycznego lub bez wysłuchania argumentów mężczyzny. NSA dodał również, że nawet w razie zaistnienia przesłanek organ nie jest zobowiązany do umorzenia należności, bo decyzja w przedmiocie zastosowania ulgi w spłacie zadłużenia oparta jest na uznaniu administracyjnym. Oznacza to, że organ może, ale też nie musi umorzyć zaległości, nawet jeżeli spełnione zostały warunki określone w przepisach.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 21 lipca 2016 r., sygn. akt I OSK 2676/14.