Boni uważa, że w parlamencie będą trwały dyskusje nad tym projektem. "Myślę, że spotkania sejmowe, które toczą się dzisiaj przez cały dzień, mają pozwolić na to, by zoptymalizować te wszystkie rozwiązania" - powiedział w środę dziennikarzom, dodając, że "każda propozycja jest dobra, żeby zacząć rozmowę".
Pytany, czy był zaskoczony propozycją Fedak, odparł: "człowiek jest zaskoczony. Wczoraj byłem skupiony na rozmowach ze stoczniowcami. Nie miałem możliwości obserwowania, jak w czasie dzieją się różne rzeczy".
Dodał, że to ministerstwo pracy prowadziło ten projekt i ono jest jego gospodarzem. "Szanuję wszystkie decyzje ministerstwa pracy" - dodał.
"Mam prawo mieć swoją opinię i też jej nie ukrywam. Ja jestem tylko eksperckim doradcą, więc nie ode mnie zależą te opinie"
"Mam prawo mieć swoją opinię i też jej nie ukrywam. Ja jestem tylko eksperckim doradcą, więc nie ode mnie zależą te opinie" - mówił.
Nie odpowiedział na pytanie dziennikarzy, czy - jako osoba dotąd negocjująca ze związkowcami sprawę emerytur pomostowych - rozważałby dymisję, gdyby minister Fedak zdecydowała się na wprowadzenie projektu w życie. Powiedział tylko: "ja mam dostatecznie dużo zajęć w rządzie. Mam na czym skupić uwagę i energię. Proszę mi zostawić jakieś pole wolności, wyboru w różnych sprawach".
Fedak zapowiedziała, że w Sejmie zostanie zaproponowany projekt "przejściowych" emerytur dla nauczycieli. Emerytura taka pobierana byłaby przez pięć lat z okresem dojścia do wieku ustawowego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.