Każda akcja strajkowa to wymierne straty finansowe nie tylko dla pracodawcy, lecz także dla pracowników. W czasie, kiedy trwa protest, pracodawca nie osiąga przychodów z prowadzonej działalności, a pracownicy – zresztą zgodnie z obowiązującymi przepisami – nie otrzymują wynagrodzenia.
Strajk to jednak niewątpliwie ostateczność – również po kątem prawnym. Stanowi on ostatnie ogniwo w procesie prowadzenia sporu zbiorowego z pracodawcą przez związek zawodowy (choć już na początku musi być zapowiedziany). Każdy konflikt z zatrudniającym, aby mógł być uznany za taki spór – a w konsekwencji, aby ewentualne uzgodnienia, które zostaną poczynione miedzy stronami były wiążące i mogły stać się wewnątrzzakładowym źródłem prawa pracy, musi przejść formalną drogę z kilkoma etapami. Zanim dojdzie do akcji protestacyjnej strony muszą przeprowadzić rokowania, a jeśli nie osiągną porozumienia – postępowanie mediacyjne. Jeśli i to nie przyniesie rezultatu, fakultatywnie mogą zgodzić się jeszcze na arbitraż.
Zarejestrowane spory zbiorowe według PKD / Dziennik Gazeta Prawna
Czytając przepisy, można odnieść wrażenie, że spór zbiorowy powinien przebiegać dynamicznie. Z obowiązujących regulacji wynika np. strajk może być rozpoczęty już po 14 dniach od jego wszczęcia (zgłoszenia żądań przez związek zawodowy). Tymczasem, jak się okazuje, wiele sporów nie tylko nie toczy się szybko – i w efekcie szybko się nie kończy – lecz ciągnie się powoli, czasem nawet latami.
Problemem jest to, że przepisy nie przewidują żadnego terminu, do którego spór mógłby maksymalnie trwać. Poza tym niemal wszystkie jego etapy mogą być uruchamiane tylko przez związek zawodowy. To powoduje, że obecnie wiele sporów jest zawieszonych, choć teoretycznie prawo nie przewiduje takiej możliwości. Pozostawiając je w uśpieniu, związki trzymają w szachu pracodawcę – nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy sobie o nich „przypomną”. Wówczas szybko mogą doprowadzić do akcji strajkowej. Przykładowo, jeśli spór został wygaszony po zakończeniu etapu mediacji, to mogą wszcząć strajk niemal od razu.
I tak oto, w obliczu licznych luk ustawowych, koncyliacyjna procedura rozwiązywania sporów przeradza się w narzędzie szantażu pracodawcy. Problem mogą zażegnać tylko zmiany w prawie. Opracowanie ich propozycji w Ramach Rady Dialogu Społecznego na naszych łamach zapowiada prof. Jacek Męcina, przewodniczący zespołu ds. prawa pracy RDS. Warto, aby ci, którzy mają w ręku władzę ustawodawczą, wnikliwie im się przyjrzeli.