Planuję rozpoczęcie niestacjonarnych studiów doktoranckich. W ramach obowiązków doktoranta mieści się prowadzenie zajęć na uczelni. Obawiam się, że nie uda mi się wypełnić niezbędnych limitów po godzinach pracy i w weekendy. Czy mogę liczyć na jakieś ułatwienia ze strony pracodawcy, by np. raz na dwa tygodnie któregoś dnia wyjść z firmy wcześniej i poprowadzić zajęcia ze studentami – pyta pani Iwona.
W opisywanej sytuacji są dwie informacje dla czytelniczki: dobra i zła. Ta pierwsza jest taka, że prawo przewiduje pewne ułatwienia dla doktorantów. Otóż pracodawca jest zobowiązany zwolnić od pracy pracownika w celu przeprowadzenia przez tego ostatniego zajęć dydaktycznych w szkole zawodowej, szkole wyższej, placówce naukowej albo jednostce badawczo-rozwojowej. Łączny wymiar zwolnień z tego tytułu nie może przekraczać sześciu godzin w tygodniu lub 24 godzin w miesiącu. Z orzecznictwa (wyrok Sądu Najwyższego z 9 września 2004 r., sygn. akt I PK 396/03) wynika, że to od ustaleń pracodawcy z podwładnym zależy, czy ten drugi wykorzysta limit jednorazowo (np. trzy pełne ośmiogodzinne dni zwolnienia z pracy z rzędu w miesiącu), czy też będzie zwolniony z obowiązku pracy raz w tygodniu po kilka godzin (np. w każdy piątek po pięć godzin).
Zwolnienia udziela się na wniosek zainteresowanego. Do pisma powinien dołączyć dokumenty, np. zaświadczenie z uczelni potwierdzające, że ma on poprowadzić zajęcia w godzinach, w których na co dzień jest w pracy. Trzeba bowiem pamiętać, że opisywane zwolnienie jest ściśle związane z faktem prowadzenia zajęć. Doktorant nie może dowolnie wykorzystać przyznanego mu czasu wolnego.
Zła informacja jest taka, że za czas zwolnienia pracownikowi nie należy się wynagrodzenie. A więc korzystając z opisywanego uprawnienia, doktorant musi się liczyć z tym, że w pracy dostanie niższą wypłatę. Im więcej godzin wolnego, tym poważniejsze obniżenie miesięcznej pensji.
Niekorzystne z punktu widzenia pracownika jest również to, że opisywane uprawnienie nie ma charakteru bezwzględnego. To znaczy zwolnienie podwładnego na czas prowadzenia zajęć jest obowiązkiem pracodawcy pod warunkiem, że istnieją możliwości organizacyjne w tym zakresie. Chodzi o to, by nieobecność pracownika nie zdezorganizowała pracy firmy. Nie jest więc tak, że wystarczy złożenie wniosku przez doktoranta u pracodawcy. Konieczna jest akceptacja tego dokumentu przez zakład pracy. Brak zgody uniemożliwia skorzystanie ze zwolnienia. Najlepiej więc wcześniej porozumieć się z pracodawcą co do tego, w jakim wymiarze i w jakie dni pracownik chce korzystać ze zwolnienia.
Podstawa prawna
Par. 13 ust. 1 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1632).