Od 2010 r. każdy maturzysta będzie musiał obowiązkowo zdać pisemne egzaminy na poziomie podstawowym z polskiego, matematyki i języka obcego oraz ustne z polskiego i języka obcego - poinformował wiceminister edukacji Zbigniew Marciniak.

Marciniak przedstawił w czwartek członkom sejmowej Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży plany MEN dotyczące zmian w systemie egzaminów zewnętrznych.

Jedną z planowanych zmian jest wprowadzenie obowiązkowej matury z matematyki. Po raz pierwszy wszyscy uczniowie będą musieli ją zdawać w maju 2010 r. Zniknie natomiast obowiązkowy pisemny egzamin z wybranego przez ucznia przedmiotu. W ten sposób każdy będzie zdawał ten sam zestaw podstawowych przedmiotów. Ponadto uczeń będzie mógł wybrać od jednego do trzech dodatkowych przedmiotów, z których będzie zdawał egzaminy na poziomie podstawowym lub rozszerzonym. Wybór ten będzie uzależniony od wymagań uczelni, na którą dana osoba będzie chciała się dostać.

Ponadto - jak mówił Marciniak - trwają prace nad ujednoliceniem wyników matur, tak aby dawały się porównywać. Obecnie nie jest możliwe porównanie wyników np. matury z dwóch różnych przedmiotów lub z jednego przedmiotu z dwóch różnych lat. Liczba zdobytych punktów waha się bowiem w zależności od tego, czy sprawdzian był trudny, czy łatwy dla uczniów. Nie da się natomiast za każdym razem ułożyć egzaminów na tym samym poziomie trudności.

"Żadna z tych komisji nie ma dostatecznego potencjału intelektualnego, aby stworzyć egzaminy niewymagające żadnych poprawek"

"Prace nad różnymi wariantami trwają w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Jednym z przykładów takiej skali, która mogłaby służyć do porównywania wyników, jest tzw. skala akademicka, która dla danego egzaminu informuje, w której części populacji zdających znalazła się dana osoba, tzn. jaki procent uczniów był od niego słabszy. To uniezależnia wynik od stopnia trudności tego konkretnego egzaminu" - mówił wiceminister.

Jak podkreślił, udoskonalenia wymaga też procedura przygotowywania arkuszy egzaminacyjnych. Obecnie każda z ośmiu okręgowych komisji egzaminacyjnych przygotowuje arkusze ze wszystkich przedmiotów i "standaryzuje" je, czyli przeprowadza na grupie uczniów próbę, jak rozwiązywane są dane typy zadań. Następnie wszystkie arkusze trafiają do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która teoretycznie ma z nich wybrać najlepszy, ale w rzeczywistości często tworzy na ich podstawie własny, bo arkusze przygotowane przez OKE zawierają błędy. W ten sposób zostaje zaprzepaszczony przeprowadzony wcześniej proces standaryzacji.

"Żadna z tych komisji nie ma dostatecznego potencjału intelektualnego, aby stworzyć egzaminy niewymagające żadnych poprawek. Wobec tego najlepiej byłoby stworzyć ogólnopolskie zespoły, niekoniecznie w Warszawie, które profesjonalnie przygotowywałyby zadania egzaminacyjne" - powiedział Marciniak.

Gotowe zadania byłyby testowane na uczniach, sprawdzane pod względem merytorycznym i przechowywane w "banku zadań", z którego korzystałaby komisja redagując poszczególne arkusze egzaminacyjne. W ten sposób już przygotowywane są arkusze na maturę z matematyki.

"Dałoby to tę dodatkową zaletę, że nie widząc na arkuszu ocen naniesionych wcześniej przez kogoś innego, egzaminator nie sugerowałby się"

Nie bez wad jest też proces sprawdzania egzaminów pisemnych. Chociaż zawsze werdykt egzaminatora jest weryfikowany przez innych, nie zawsze da się uniknąć pomyłek. Zdaniem Marciniaka, pomogłoby skanowanie prac i kopiowanie ich, aby kilku egzaminatorów mogło jednocześnie czytać tę samą pracę w wersji elektronicznej. "Dałoby to tę dodatkową zaletę, że nie widząc na arkuszu ocen naniesionych wcześniej przez kogoś innego, egzaminator nie sugerowałby się" - podkreślił wiceminister. Dodał, że podobne systemy funkcjonują w innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii. Jak zastrzegł, nie wiadomo kiedy takie rozwiązanie można będzie zastosować w Polsce.

Osobnym problemem są, jak mówił, zewnętrzne egzaminy potwierdzające kwalifikacje zawodowe. Jednym z największych problemów jest to, że nie ma na nich de facto wymaganej części praktycznej. Uczeń opowiada, jak ugotowałby zupę lub jak naprawiłby komputer, zamiast rzeczywiście wykonać te czynności w obecności komisji egzaminacyjnej. Dzieje się tak dlatego, że nie ma stanowisk, przygotowanych do przeprowadzania takich egzaminów.

Ten problem poczeka jednak na rozwiązanie, bo MEN, jednocześnie z reformą egzaminów po szkołach zawodowych i technikach, chce wprowadzić system eksternistycznie zdawanych egzaminów, które pozwoliłyby na potwierdzenie kwalifikacji zawodowych osobom, które nie ukończyły szkoły, a swojego fachu wyuczyły się pracując.