Wysokość świadczeń chorobowych pracowników nie jest ograniczona. Inaczej jest w przypadku przedsiębiorców. Ustawodawca zdaje się nie zauważać, że takie przepisy pozwalają na nadużycia.
prof. Genowefa Grabowska Wyższa Szkoła Menedżerska w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
Łukasz Chruściel radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski Paruch / Dziennik Gazeta Prawna
Wysokość składek na ubezpieczenia społeczne jest przedmiotem nieustannych narzekań. Narzekają wszyscy – pracownicy, pracodawcy, osoby pracujące na zleceniach, ale przede wszystkim drobni przedsiębiorcy prowadzący małą działalność. Ci ostatni zwracają uwagę, że muszą odprowadzać daninę do ZUS niezależnie od tego, czy w danym miesiącu osiągnęli jakikolwiek przychód. Mają rację, pod tym względem są w zdecydowanie gorszej sytuacji niż np. pracownicy. Za pracującego na etacie opłaca składki płatnik, i nawet jeśli część jest faktycznie potrącana z jego wynagrodzenia, to jednak nie musi wykładać pieniędzy z własnej kieszeni, zanim mu je wypłacono. Z kolei przedsiębiorca może sam decydować o wysokości odprowadzanych składek, chociaż w ramach określonych limitów. Przypomnijmy, że najniższa możliwa do zadeklarowania miesięczna podstawa ich wymiaru dla samozatrudnionych wynosi 2433 zł (przez pierwsze 24 miesiące prowadzenia działalności – 555 zł). Dodatkowo przy składce chorobowej podstawa jej wymiaru została ograniczona także od góry – maksymalna kwota to równowartość 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia (obecnie 10 137,50 zł). Takiego ograniczenia nie mają pracownicy, a to oznacza, przynajmniej teoretycznie, że w przeciwieństwie do przedsiębiorców mogą otrzymać świadczenia z ubezpieczenia chorobowego w nieograniczonej wysokości. [tabela]
Nie więcej niż 30 przeciętnych wynagrodzeń
Problem dotyczy więc jedynie ubezpieczenia chorobowego, z którego korzystamy przez całe życie. Ubezpieczenie emerytalno-rentowe jest bowiem ograniczone limitem dla wszystkich grup ubezpieczonych, w tym także przedsiębiorców i pracowników. Roczna podstawa wymiaru składek na te ubezpieczenia nie może przekroczyć 30-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia i wynosi obecnie 121 650,00 zł. Gdy ta kwota w pewnym momencie zostanie osiągnięta, to w przypadku pracownika płatnik nie odprowadza już składek emerytalno-rentowych od nadwyżki ponad tę kwotę. Składek ponad ten limit nie odprowadzi także przedsiębiorca. Nadal jednak w przypadku obu ubezpieczonych będzie opłacana składka na ubezpieczenie chorobowe. Wynosi ona 2,45 proc. podstawy wymiaru i jest w całości finansowana przez ubezpieczonego (pracownika i samozatrudnionego). Jest to zarazem składka o najwyższej „stopie zwrotu”, szczególnie w przypadku pracownika. Z jego wynagrodzenia może bowiem zostać potrącona niewielka kwota, a świadczenia chorobowe otrzymane po bardzo krótkim okresie jej opłacania mogą ją wielokrotnie przewyższyć. Owszem, na tym polega sama idea ubezpieczenia od pewnych zdarzeń (w tym przypadku choroby i urodzenia dziecka), ZUS nie jest jednak prywatną instytucją ubezpieczeniową, ale ubezpieczycielem państwowym, i na jego finanse składają się wszyscy ubezpieczeni, a korzystają tylko niektórzy. Skoro więc są to pieniądze pochodzące z (przymusowych!) wpłat wielu osób, to z założenia świadczenia powinny wystarczać na zapewnienie tylko podstawowych potrzeb w czasie niezdolności do pracy czy opieki nad dzieckiem, niekoniecznie zaś zapewniać taki poziom życia, jak w okresie wykonywania pracy zarobkowej. Tę zasadę zastosowano jednak tylko do przedsiębiorców – poprzez wprowadzenie ograniczenia podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie chorobowe do 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Skąd to zróżnicowanie
Nasuwa się więc pytanie, dlaczego ustawodawca zrównał w prawach przedsiębiorców w zakresie emerytur i rent (obu grup dotyczy ograniczenie), a nie zdecydował się na to w przypadku ubezpieczenia chorobowego. Czy świadczeń chorobowych pracownika nie powinno się obwarować podobnymi ograniczeniami, tak jak ma to miejsce w przypadku przedsiębiorców? Argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem może być nie tylko kwestia równości ubezpieczonych. Nie należy bowiem zapominać, że o ile było głośno o przedsiębiorczych matkach rejestrujących firmę w ostatnich miesiącach ciąży, żeby otrzymać wysoki zasiłek, o tyle mało kto mówi o tym, że podobny proceder ma miejsce w przypadku pracowników. Wystarczy bowiem, że bezrobotną lub wykonującą pracę bez umowy kobietę zatrudni tuż przed porodem znajomy, oferując wysokie wynagrodzenie. To może jej pozwolić na otrzymywanie wysokiego zasiłku macierzyńskiego (o tym, czy ZUS może podważyć wysokość wynagrodzenia, piszemy w dzisiejszym numerze – patrz D2). W efekcie może to oznaczać nawet kilkaset tysięcy złotych wypłaconych z FUS przy minimalnym wkładzie ubezpieczonej. Przypomnijmy, że w przypadku przedsiębiorczych matek, które jakiś czas temu znalazły się na celowniku resortu pracy i ZUS, chodziło „jedynie” o niewiele ponad 6000 zł miesięcznie, a od stycznia tego roku obowiązują już przepisy skutecznie uniemożliwiające zastosowanie tego triku.
Jakie rozwiązanie
Coraz głośniej mówi się o wprowadzeniu emerytur obywatelskich, czyli minimalnego świadczenia gwarantowanego przez budżet państwa niezależnie od wpłacanych składek. Może na podobnej zasadzie ustawodawca mógłby rozważyć wprowadzenie pewnej stałej kwoty zasiłku chorobowego i macierzyńskiego dla wszystkich grup ubezpieczonych. To oznaczałoby jednak konieczność innej konstrukcji składki chorobowej albo jej całkowitą likwidację. Rozwiązaniem mogłoby być więc ustanowienie także dla pracowników maksymalnej kwoty zasiłku chorobowego i macierzyńskiego poprzez wprowadzenie limitu podstawy wymiaru składki także na ubezpieczenie chorobowe. Podobnie jak w przypadku przedsiębiorców mogłaby ona wynosić miesięcznie 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia – od nadwyżki przychodu ponad tę kwotę składka nie byłaby już odprowadzana.
Oczywiście ujednolicanie zasad mogłoby pójść w przeciwną stronę i można by rozważać zniesienie limitu składki chorobowej dla przedsiębiorców. Takie rozwiązanie byłoby jednak krokiem wstecz w stosunku do już wprowadzonych zmian, które idą raczej w kierunku ograniczania wysokości świadczeń nawet kosztem potencjalnie wyższych wpływów ze składek. W tym duchu zostały uchwalone chociażby ostatnie zmiany w sposobie obliczania zasiłków dla przedsiębiorców, które w praktyce bardzo utrudniają uzyskanie im wysokiego świadczenia, a przynajmniej czynią to mniej opłacalnym. Nic nie wskazuje na to, żeby ten trend miał ulec zmianie.©?
Ważne
Sposób obliczania zasiłków dla pracowników nie uległ zmianie. Podobnie jak przedsiębiorcy do 2016 r., mogą oni nadal podlegać ubezpieczeniu chorobowemu przez miesiąc i otrzymać wysokie świadczenie
Zasady ubezpieczenia chorobowego
Przedsiębiorcy Pracownicy
Charakter ubezpieczenia Dobrowolne Obowiązkowe
Wysokość składki 2,45 proc. podstawy wymiaru
Maksymalna podstawa wymiaru składki 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia Nieograniczona, równa z osiąganym przychodem
Kto opłaca składkę Ubezpieczony – przedsiębiorca Płatnik (pracodawca), ale w całości potrąca ją z wynagrodzenia pracownika
Od kiedy prawo do zasiłku chorobowego Po 90 dniach od zgłoszenia* Po 30 dniach od zgłoszenia*
Od kiedy prawo do zasiłku macierzyńskiego Od 1. dnia ubezpieczenia
Maksymalny zasiłek macierzyński i chorobowy Obliczany maksymalnie od kwoty 10 137,50 zł Nieograniczony, obliczany od przychodu
* W wyjątkowych przypadkach określonych w ustawie zasiłkowej może przysługiwać już od pierwszego dnia ubezpieczenia.
OPINIA EKSPERTA
Można mieć wątpliwości co do zasadności takiego zróżnicowania sytuacji pracownika i jednoosobowego przedsiębiorcy. Skoro pracujący na etacie ma możliwość otrzymania nieograniczonego, bo uzależnionego tylko od wysokości wynagrodzenia, zasiłku, to taką możliwość teoretycznie powinien mieć także samozatrudniony. Nie można jednak rozpatrywać tego zagadnienia tylko przez pryzmat samego brzmienia przepisów i wąskiego rozumienia zasady równości, należy wziąć pod uwagę także względy społeczne i gospodarcze. Umożliwienie przedsiębiorcom opłacania wyższych składek prowadziłoby do wyższych wypłat z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a w konsekwencji zachwiania systemu, do którego i tak corocznie budżet państwa musi dopłacać. Tego rodzaju przepisów nie można bowiem rozpatrywać w oderwaniu od sytuacji gospodarczej kraju.
Koncepcja wprowadzenia limitu maksymalnego zasiłku bądź maksymalnej wartości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia chorobowe dla osób objętych ubezpieczeniem chorobowym obowiązkowo, w tym pracowników, jest warta rozważenia. Oczywiście wprowadzenie maksymalnego limitu świadczenia powinno być powiązane z ograniczeniem składki. W przeciwnym wypadku doszłoby bowiem do pokrzywdzenia tej grupy ubezpieczonych, od których pobrane składki byłyby wyższe niż należne im świadczenie. Takie ograniczenie zasiłku (podstawy wymiaru) miałoby też korzystny wpływ na próby wyłudzania świadczeń z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Obecnie bowiem osobie, która na krótko przed porodem czy chorobą zawarła umowę o pracę z bardzo dużym wynagrodzeniem, należy wykazać, że umowa była pozorna lub zmierzała do obejścia prawa. Wprowadzenie limitu zasiłku oznaczałoby, że nawet gdyby nieuczciwej osobie udało się oszukać system, to kwota wypłaty nie byłaby tak znaczna. Co więcej, być może część osób zamierzająca oszukać system ubezpieczeń odstąpi od tego zamiaru – kwota zasiłku chorobowego nie byłaby bowiem już tak duża, by podejmować ryzyko oszustwa.
Podstawa prawna
Art. 18 ust. 1 i ust. 8, art. 18a ust. 1, art. 19 i art. 20 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 121 ze zm.).
Art. 4 i art. 29 ustawy z 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 159 ze zm.).