ZUS powinien być instytucją, która troszczy się o prawa ubezpieczonych. Tu bowiem wpływają pieniądze z ich składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe czy środki z otwartych funduszy emerytalnych. Skoro więc ZUS funkcjonuje dzięki pieniądzom Polaków, to powinien im służyć. Tyle teoria. Gorzej z praktyką.



W ostatnich latach coraz więcej osób jest przekonanych o tym, że działania organu mają na celu wyłącznie pogorszenie sytuacji ubezpieczonych. Jeśli bowiem w życie wchodziły przepisy mające ograniczyć wysokość wypłat, ZUS wdrażał je bez chwili zwłoki. Tak było w przypadku zawieszania wypłat pracującym emerytom, którzy nie zwolnili się z pracy.
Zupełnie inną politykę prowadzi ZUS, jeśli się pojawia możliwość poprawy sytuacji osób uprawnionych. Tak jest w przypadku emerytur po emeryturach. W styczniu tego roku w Sądzie Okręgowym w Szczecinie uprawomocnił się wyrok, który w sposób diametralny poprawia sytuację wcześniejszych emerytów ubiegających się o emerytury w wieku powszechnym. Zgodnie z nim osoby, które ukończyły powszechny wiek emerytalny do końca 2012 r., powinny mieć przeliczane świadczenia na starych zasadach bez względu na datę złożenia wniosku, czyli bez odejmowania wcześniejszych emerytur. ZUS w Szczecinie nie złożył apelacji w tej sprawie, uznając wyrok za prawidłowy. Sąd bowiem swoje stanowisko wywiódł z opinii Trybunału Konstytucyjnego i wcześniejszego orzecznictwa Sądu Najwyższego. Teraz jednak ZUS próbuje bagatelizować sprawę. Twierdzi, że to wyrok w sprawie jednostkowej i nie może mieć zastosowania w innych przypadkach. Co więcej, pracownicy centrum obsługi telefonicznej ZUS bezkrytycznie powtarzają już przestarzałą interpretację przepisów, że od kapitału emerytalnego odejmuje się wcześniej wypłacone emerytury. Nieważne jest dla nich zdanie Trybunału Konstytucyjnego, niezawisłych sądów czy ekspertów.