Co trzecia firma zatrudnia niezgodnie z prawem. Aby temu przeciwdziałać, PIP ma uzyskać nowe uprawnienia, w tym te dotyczące kontroli bez zapowiedzi.
Nielegalne zatrudnienie w 2015 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Prawie 8 tys. pracodawców skontrolowanych w ubiegłym roku przez Państwową Inspekcję Pracy zatrudniało nielegalnie ponad 20 tys. osób. Przepisy naruszyło aż 34 proc. wszystkich sprawdzonych firm, a nieprawidłowości dotyczyły co siódmej osoby wykonującej pracę (14 proc.). Skala naruszeń może być jednak jeszcze większa ze względu na tzw. syndrom pierwszej dniówki. Polega on na tym, że osoby, które w dniu kontroli są zatrudnione bez potwierdzenia na piśmie i zgłoszenia do ZUS, twierdzą (podobnie jak zatrudniający ich pracodawcy), że to ich pierwszy dzień pracy. Tym samym nie można zakwalifikować ich zatrudnienia jako nielegalnego (warunki pracy na piśmie trzeba przedstawić do końca pierwszej dniówki). W ubiegłym roku zdarzyło się 10 tys. takich przypadków.
Wczoraj problemem barier w nadzorze nad przestrzeganiem prawa pracy zajmowała się sejmowa komisja kontroli państwowej.
– Zatrudnienie niezgodne z przepisami wciąż jest popularne, bo korzyści, jakie można w ten sposób osiągnąć, są wyższe niż ewentualne kary, jakie za to grożą. Mandaty, jakie może nałożyć inspektor pracy, są najniższe w całej Europie – wskazywał Roman Giedrojć, główny inspektor pracy (GIP).
Wszyscy uczestnicy posiedzenia, w tym również strona rządowa, zgodzili się co do potrzeby wzmocnienia działań PIP, które uskuteczniłoby nadzór nad legalnością pracy. Ostatecznie uregulowana ma być m.in. kwestia zapowiadania kontroli w firmach usługowych. Resort pracy zadeklarował podjęcie prac nad zmianą przepisów o swobodzie działalności gospodarczej w tym zakresie.
Znane powody
Najczęściej wskazywaną przyczyną nieprzestrzegania przepisów o zatrudnieniu jest chęć obniżenia kosztów pracy, które – zdaniem pracodawców – są zbyt wysokie i nie są dostosowane do realiów prowadzenia działalności gospodarczej w warunkach silnej konkurencji. Kolejnym powodem jest chęć uniknięcia obowiązków wynikających z k.p. (chodzi np. o objęcie zatrudnionych płacą minimalną, konieczność płacenia dodatku za pracę w nadgodzinach oraz opłacania 33 dni zwolnienia lekarskiego). Jak wskazuje PIP, zatrudniający mają jednak świadomość, że ryzyko poniesienia konsekwencji za naruszenie prawa jest niewielkie (statystycznie w danym roku PIP sprawdza co dwudziestego pracodawcę). W efekcie znaczna grupa przedsiębiorców świadomie i celowo narusza przepisy, wliczając zapłatę niskiej grzywny (maksymalnie 2 tys. zł lub 5 tys. w razie ponownego naruszenia przepisów) w ryzyko prowadzonej działalności. Grzywny nakładane przez sądy są przeciętnie tylko nieznacznie wyższe, choć górna ich granica wynosi 30 tys. zł.
Dodatkowo sama inspekcja wskazuje na ograniczenia, jakie dotyczą nadzoru nad przestrzeganiem prawa. Inspektorzy nie mogą np. pozyskiwać informacji o nielegalnym zatrudnieniu od osób trzecich (t.j. niebędących pracownikiem lub pracodawcą) i nie mają swobodnego dostępu online do baz danych np. ZUS lub PESEL (każdorazowo muszą o to wnioskować).
– Problemem jest też konieczność przedstawiania upoważnień do przeprowadzenia kontroli. Do tego powinna wystarczać legitymacja inspektora – wskazywała Bożena Borys-Szopa, posłanka PiS, była GIP.
Nierozstrzygnięte jest wciąż także to, czy kontrole PIP są objęte ustawą o swobodzie działalności gospodarczej (a więc także ograniczeniami w niej zawartymi, w tym koniecznością zapowiadania wizyt w niektórych firmach). Orzecznictwo administracyjne jest w tym zakresie rozbieżne.
– Nie da się przeprowadzić rzetelnej kontroli, zwłaszcza legalności zatrudnienia, jeśli należy ją zapowiedzieć 7 dni wcześniej – tłumaczył w Sejmie Roman Giedrojć.
Z tymi opiniami zgadzali się posłowie oraz przedstawiciele rządu.
– Należy doprecyzować przepisy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej w tym zakresie, oczywiście we współpracy z resortem rozwoju. Zmieniła się już interpretacja GIP w sprawie dopuszczalności kontroli bez zapowiedzi, ale konieczna jest też zmiana prawa – podkreślał Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Dodał, że skuteczność nadzoru PIP wzmocni także przygotowany przez resort pracy projekt nowelizacji k.p. w sprawie likwidacji syndromu pierwszej dniówki. Z kolei projekt wprowadzający minimalną stawkę godzinową dla zleceniobiorców ma poprawić sytuację osób, które obecnie są pozbawione choćby minimalnych uprawnień pracowniczych.
– Okazją do szerszych zmian będą oczywiście prace w komisji kodyfikacyjnej prawa pracy, którą mamy zamiar powołać – zadeklarował wiceminister.
Więcej prewencji
Na inne przyczyny nieprawidłowości w zakresie legalności zatrudnienia zwracali uwagę pracodawcy.
– Dobrze, że PIP egzekwuje przepisy w tym zakresie, bo firmy zatrudniające niezgodnie z przepisami stanowią nieuczciwą konkurencję wobec zdecydowanej większości przedsiębiorców, która przestrzega prawa pracy. Nie można jednak zapominać, że wielu pracodawców, zwłaszcza tych prowadzących małe firmy, nie jest w stanie samodzielnie zadbać o przestrzeganie bardzo rozbudowanych regulacji prawnopracowniczych – wyjaśniał Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan.
Z kolei Roman Giedrojć podkreślił, że pierwsza kontrola w firmie ma mieć charakter wyłącznie prewencyjny (inspektorzy nie będą nakładali mandatów z wyjątkiem przypadków nielegalnej pracy, zagrożenia życia lub zdrowia pracowników oraz w razie wypadku przy pracy).
– Wiemy, że bez współdziałania z pracodawcami nie da się poprawić w istotny sposób przestrzegania prawa pracy – podsumował GIP.