Szef Służby Cywilnej będzie wybierany spośród urzędników mianowanych, a nie polityków. Niektórzy dyrektorzy, którzy zostali wpisani do Państwowego Zasobu Kadrowego, będą musieli przystąpić do naboru. O pracę w urzędzie będą mogli ubiegać się cudzoziemcy, ale będą musieli znać język polski.
Państwowy Zasób Kadrowy (PZK) zostanie zlikwidowany, nie będzie też limitów zatrudnienia w administracji. Z kolei wyższe stanowiska w urzędach zostaną włączone do Służby Cywilnej (SC). Tak wynika z uchwalonej przez Sejm ustawy z 24 października 2008 r. o Służbie Cywilnej. Przywraca też ona stanowisko szefa Służby Cywilnej, określa nowe zasady naboru i dopuszcza cudzoziemców do pracy w administracji. Nowa ustawa ma zacząć obowiązywać trzy miesiące od daty jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Stanie się więc obowiązującym prawem na koniec zimy lub na początku wiosny 2009 roku.

Dyrektorzy w służbie

Efektem likwidacji PZK będzie to, że na stanowiska dyrektorów generalnych oraz dyrektorów departamentów i ich zastępców nie będą już powoływane osoby z tego zasobu. Osoby piastujące te stanowiska będą włączone do Służby Cywilnej.
- Wprowadzenie zasobu kadrowego było rozwiązaniem, które miało umożliwić wyłącznie obejmowanie wyższych stanowisk w urzędach przez znajome osoby, bez konieczności przeprowadzania konkursów i postępowań kwalifikacyjnych - mówi Witold Gintowt-Dziewałtowski, członek Rady Służby Publicznej, poseł Lewicy.
W ustawie o Służbie Cywilnej został wprowadzony przepis przejściowy. Zakłada, że osoby na wysokich stanowiskach - które 27 października 2006 r., tj. dniu wejścia w życie ustawy z 24 sierpnia 2006 r. o Państwowym Zasobie Kadrowym (Dz.U. nr 170, poz. 1217 z późn. zm.) pełniły obowiązki na tych stanowiskach, zostały włączone do PZK i nadal je zajmują - będą musiały w ciągu roku poddać się procedurze naboru.

Bezpartyjny szef Służby

Premier będzie powoływał i odwoływał szefa Służby Cywilnej spośród urzędników SC. O stanowisko to będzie się mogła ubiegać osoba, która jest obywatelem polskim, ma co najmniej pięcioletnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym w administracji rządowej i nie była przez ostatnie pięć lat członkiem partii politycznej. Z uwagi na to, że szef SC nie będzie miał swojego urzędu, jego obsługą będą zajmowali się pracownicy kancelarii premiera.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka, posła PiS, szef SC nie będzie miał m.in. wpływu na wydatki na administrację i będzie zależny od szefa Kancelarii Premiera. Jego zdaniem może to powodować, że jego kompetencje będą ograniczone do roli dyrektora departamentu.

Konkurencyjny nabór

Nabór do SC ma być otwarty i konkurencyjny. Stanisław Huskowski, poseł PO, wyjaśnia, że na wniosek opozycji został wpisany do ustawy przepis, że nabór na wyższe stanowiska będzie miał charakter konkursu. Szef Służby Cywilnej powoła zespoły dokonujące naboru na stanowiska dyrektorów generalnych urzędów. Będą one wyłaniane spośród członków korpusu SC. Dyrektorem generalnym będzie mogła zostać osoba, która będzie mieć m.in. tytuł magistra, kompetencje kierownicze i co najmniej sześcioletni staż pracy, w tym trzy lata na stanowisku kierowniczym.

Nie będzie limitów

Płace w urzędach nie będą już zależeć od liczby etatów ustalonych w ustawie budżetowej. Od niej zależy wysokość środków na wynagrodzenia. Z tego względu dyrektorzy generalni urzędów zgłaszają wyższe zapotrzebowanie na urzędników, mimo że faktycznie zatrudniają ich mniej.
- Rozwiązanie to ma swoje plusy i minusy - mówi Jacek Olbrycht, dyrektor generalny Ministerstwa Obrony Narodowej.
Według niego formalnie będzie można zatrudnić tyle osób, ile dane ministerstwo potrzebuje. Jednak, aby zwiększyć płace, dyrektor generalny będzie zmuszony ograniczyć zatrudnienie.
O pracę na niektórych stanowiskach będą mogli ubiegać się obywatele UE i innych państw. Będą musieli znać język polski.