Prezydent Andrzej Duda zaproponował, by wszystkie umowy objąć składkami na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki temu w budżecie mają się znaleźć środki niezbędne do sfinansowania obniżenia wieku emerytalnego.
Podnoszenie obciążeń podatkowych, bo takim obciążeniem w praktyce są składki, jest oczywiście rozwiązaniem niepopularnym. Komentatorom ekonomicznym bardzo łatwo jest więc pomysł oskładkowania umów skrytykować. Ja jednak uważam, że propozycja prezydenta Dudy ma istotne zalety.
Po pierwsze, obecny system jest niespójny. W przypadku umów o pracę składki na ZUS płaci się proporcjonalnie do uzyskiwanego wynagrodzenia. Osoba samozatrudniona, czyli formalnie prowadząca działalność gospodarczą, odprowadza natomiast składki stałej wysokości, niezależnie od uzyskiwanego dochodu. Od umów o dzieło składek się z kolei w ogóle nie płaci. Jeszcze dziwniejsza sytuacja ma miejsce w przypadku umów-zleceń, od których płaci się składki proporcjonalne, ale tylko do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Nie ma w tym żadnej logiki. Równe oskładkowanie umów jest o wiele bardziej racjonalne.
Po drugie, istniejący system skłania do nadużyć. Często różnice między charakterem umowy o pracę, samozatrudnienia czy umowy-zlecenia są niewielkie. Czy praca kuriera, sprzątacza lub ankietera bardziej przypomina pracę na etat, czy zlecenie lub działalność gospodarczą? W obecnym systemie istnieje presja finansowa, by zamiast na umowę o pracę zatrudnić wszystkich na umowę-zlecenie lub w ramach samozatrudnienia. Przypadków takich widać mnóstwo wokół nas. W wielu firmach prawie wszyscy są „zatrudnieni” w formie samozatrudnienia. Ewentualnie pracują na umowę-zlecenie, nie mogąc doczekać się upragnionego etatu.
Sytuacja taka nie dotyczy zresztą tylko osób relatywnie mało zarabiających. Kadra zarządzająca również może preferować samozatrudnienie zamiast etatu. Wolne zawody mogą tworzyć dzieła na siłę, by swoje usługi wykonywać w ramach umów o dzieło i w ten sposób nie płacić składek. Korzyść finansowa z obejścia ZUS spycha wiele firm w stronę balansowania na granicy prawa. Równe oskładkowanie wszystkich umów znacznie zmniejsza ten problem. Likwiduje bowiem presję finansową skłaniającą do preferowania samozatrudnienia lub zlecenia względem etatu oraz umowy o dzieła względem zlecenia.
Po trzecie, dotychczasowy system jest niesprawiedliwy społecznie. W wielu przypadkach preferuje bowiem osoby dużo zarabiające. Płacenie przez przedsiębiorców stałej kwoty składek na ZUS oznacza, że mają one charakter degresywny. Czyli osoby dużo zarabiające płacą relatywnie mniej niż osoby o niskich dochodach. Biorąc pod uwagę obecne trendy, nakierowane na zmniejszanie nierówności dochodowych, utrzymywanie systemu skrajnie degresywnego jest zupełnie niezrozumiałe. Zresztą system degresywny istnieje też w pewnym stopniu w przypadku umów o pracę. Osoby, które przekroczą dwuipółkrotność przeciętnego rocznego wynagrodzenia, zaczynają płacić o wiele niższe składki na ZUS.
Po czwarte, obecny system stanowić może barierę do zakładania działalności gospodarczej. Konieczność płacenia stałej kwoty składek na ZUS jest bowiem znacznym utrudnieniem dla początkujących przedsiębiorców. W pierwszym okresie działalności ich firmy często przynoszą stratę lub jedynie nieznaczne dochody. W takim przypadku stały poziom składek jest znacznie bardziej dotkliwy niż składki płacone proporcjonalnie do dochodu.
Oczywiście dla przedsiębiorców, którzy otrzymują wysokie dochody, odejście od stałej kwoty składek płaconych na ZUS jest bardzo niekorzystne. Dlatego nie dziwi mnie, że Związek Przedsiębiorców i Pracodawców silnie skrytykował proponowane rozwiązania. Oskładkowanie wszystkich umów jest niekorzystne również dla znacznej części wolnych zawodów, takich jak adwokaci, artyści, dziennikarze, naukowcy, którzy często uzyskują wysokie dochody z umów-zleceń i umów o dzieło. Sam wywodzę się z tego środowiska i zdaję sobie sprawę, że zapewne stracę finansowo na równym oskładkowaniu wszystkich umów. Finansowo stracą też te osoby, które obecnie są zmuszane przez przedsiębiorców do pracy na umowach-zleceniach lub w formie samozatrudnienia. Z drugiej strony zyskają one jednak szansę przejścia na etat, ze wszystkimi pozytywnymi konsekwencjami dla stabilności zatrudnienia.

Kto finansowo zyska? Na proponowanym przez prezydenta Dudę rozwiązaniu jedynie emeryci. Z zebranych ze składek pieniędzy uzbierają się bowiem środki finansowe na wypłatę ich świadczeń. Dzięki temu będą mogli przejść wcześniej na emeryturę. Jednak środki z oskładkowania wszystkich umów nie muszą zostać przeznaczone na sfinansowanie obniżenia wieku emerytalnego. Zamiast tego można obniżyć, obecnie bardzo wysoki, poziom składek na ZUS płaconych przez pracowników zatrudnionych na umowę o pracę. W takim przypadku na równym oskładkowaniu zyskaliby wszyscy, którzy obecnie muszą płacić wysokie składki na ZUS w ramach pracy na etat. Czyli zdecydowana większość społeczeństwa.

Korzyść finansowa z obejścia ZUS spycha wiele przedsiębiorstw działających w Polsce w stronę balansowania na granicy prawa. Równe oskładkowanie wszystkich umów znacznie zmniejsza ten problem