Obywatele nie muszą wiedzieć, czy i w jaki sposób organ rentowy weryfikuje pracę urzędników. Najpierw stwierdził tak sam ZUS, a teraz rację przyznał mu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Fundacja Panoptykon walcząca o jawność działań instytucji publicznych wystąpiła kilka miesięcy temu do władz zakładu z pytaniami, czy wykorzystują one narzędzia służące automatycznemu zbieraniu informacji o aktywności swoich pracowników. Jeśli tak, to czy są one poddane regulacjom i czy pracownicy są o tym poinformowani. Przykładowo: czy szefostwo wie, na jakie strony internetowe wchodzą w godzinach pracy urzędnicy, czy prowadzona jest statystyka wydanych decyzji przez konkretne osoby, czy rejestrowane są wyjścia z budynku. – Pytania są elementem prowadzonych od kilku miesięcy badań wykorzystywania nowych technologii do nadzoru w miejscu pracy – wyjaśnia Panoptykon.
Prezes ZUS odmówił odpowiedzi, bo uznał, że pytania dotyczą sposobów zabezpieczania przez organ danych osobowych pracowników. A co za tym idzie – zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1182 ze zm.) – prezes musi w tajemnicy zachować sposób ich zabezpieczania. Mówiąc inaczej, organ rentowy nie chce wskazać, czy i jak kontroluje pracowników, gdyż musiałby zdradzić, jak taki nadzór wygląda od strony technicznej. To stworzyłoby ryzyko, że dane pracowników wyciekną (np. wskutek ataku hakerskiego albo wewnętrznego działania).
Fundacja zaskarżyła odmowną decyzję do WSA. Zwróciła uwagę, że udostępnienie informacji o sposobach nadzorowania pracowników nie jest tożsame ze zdradzeniem sposobów zabezpieczenia danych osobowych. – Przywołaliśmy wyrok NSA, który stwierdził, że wynikający z ustawy obowiązek zachowania w tajemnicy sposobów zabezpieczenia danych nie może być przesłanką ograniczającą dostęp do informacji publicznej – wskazuje Panoptykon.
Warszawski WSA przyznał rację ZUS. Uznał, że poinformowanie społeczeństwa o sposobie kontrolowania pracowników organu rentowego naraziłoby ich dane osobowe.
Eksperci tego stanowiska nie rozumieją. – Wyrok jest zaskakujący, ale jeszcze dziwniejsze jest podejście samego ZUS. Ma na tyle fatalną renomę w społeczeństwie, że sam z siebie powinien dbać o możliwie największą przejrzystość i jawność swoich działań – twierdzi wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Dorota Wolicka.
Wtóruje jej Marzena Sosnowska, ekspertka ds. kadrowo-płacowych.
– Ujawnienie metod kontroli pracowników pozwoliłoby na rozpoczęcie publicznej debaty nad tym, czy działania te są wystarczające bądź czy nie są w stosunku do zatrudnionych osób nadmiernie restrykcyjne – wskazuje.
Wolicka i Sosnowska zaznaczają, że nie chodzi o to, aby napiętnować urzędników, tylko o ocenę, czy sposoby stosowane przez kierownictwo są właściwe. – Jestem przeciwna, aby traktować budynki ZUS niczym zakłady karne o zaostrzonym rygorze, w których każdy krok jest rejestrowany, a przełożony ogląda na ekranie zapis z kamery ulokowanej w pokojach pracowników – twierdzi Marzena Sosnowska. Podkreśla jednak, że do zadań kierownictwa należy egzekwowanie obowiązków od podwładnych i sama chciałaby wiedzieć, w jaki sposób się to odbywa.
Dorota Wolicka zwraca uwagę, że za pracę w ZUS tak naprawdę płaci nie organ rentowy, lecz społeczeństwo. – A nadal panuje przekonanie, że obywatel nie jest faktycznym pracodawcą urzędnika, więc nie musi nic wiedzieć. Szkoda, że także sądy wychodzą z tego założenia – konkluduje wiceprezes ZPP.
Pojawia się pytanie, czy metody stosowane przy kontroli nie wpływają negatywnie na jakość wydawanych przez ZUS decyzji. W coraz większej liczbie urzędów pracownicy są stale monitorowani co do liczby sporządzanych pism. Istnieje ryzyko, że przedkładają ilość pracy nad jakość. Przykładowo Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wprowadziła w ostatnich miesiącach system motywacyjny. Zdecydowano się na obniżenie wynagrodzeń zasadniczych na niektórych stanowiskach, za to określono stawki premii za wykonane czynności. DGP pisało o tym jako pierwsze. Wskazywaliśmy wówczas zastrzeżenia ekspertów. – Jeśli pensja urzędnika uzależniona jest od liczby sporządzonych lub sprawdzonych dokumentów, można mieć wątpliwości co do prawidłowości załatwienia sprawy – przekonuje adwokat Kamil Kaliciński.
Wyrok w sprawie odmowy udostępnienia danych przez prezesa ZUS jest nieprawomocny. Fundacja Panoptykon złożyła wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Warszawie z 21 grudnia 2015 r., sygn. akt II SA/Wa 1261/15.