Ściągalność grzywien za łamanie prawa od firm wysyłających polskich pracowników za granicę będzie szybsza i skuteczniejsza. Tego chce UE.
Więcej obowiązków dla zagranicznych firm delegujących / Dziennik Gazeta Prawna
Egzekwowanie kar ma być łatwiejsze dzięki projektowi ustawy o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług. Nowe przepisy mają wejść w życie już 1 maja 2016 r. Są w trakcie konsultacji.
– Obawiamy się, że instytucja, która zajmie się egzekucją grzywien może stać się grabarzem polskich firm delegujących pracowników za granicę – alarmuje Stefan Schwarz, prezes Inicjatywy Mobilności Pracy.
Koło ratunkowe
Obecnie ściąganie kar, które zostały nałożone na polskie firmy delegujące przez inspekcje, np. francuską czy belgijską jest bardzo trudne. – Nie ma bowiem żadnego mechanizmu, który by to ułatwiał – twierdzi Stefan Schwarz.
Wyjaśnia, że jeżeli zagraniczny inspektor nałoży karę, a pracodawca jej nie ureguluje, to może jedynie skierować sprawę do sądu. Na rozstrzygnięcie czeka się jednak latami. Dopiero europejski nakaz zapłaty umożliwia egzekucję należności.
– Sankcje nakładane na polskie firmy delegujące są horrendalnie wysokie. W mojej ocenie polscy przedsiębiorcy są wręcz prześladowani przez inspekcje francuskie, które prowadzą uporczywe kontrole – uważa jednak Radosław Gałka z Polskiej Izby Handlu.
Projekt, zdaniem ekspertów, jeszcze mocniej uderzy w pracodawców delegujących pracowników. Egzekucją kar zajmie się bowiem centralne biuro łącznikowe.
– Zadania centralnego biura wykonuje Izba Skarbowa w Poznaniu, która specjalizuje się m.in. w ściąganiu podatków w ramach współpracy międzynarodowej państw UE. Urzędy skarbowe działają jak komornik – przede wszystkim zależy im na egzekucji długu bez względu na okoliczności. Liczyliśmy, że będzie to Państwowa Inspekcja Pracy. PIP byłaby bardziej zainteresowana przeprowadzeniem analizy, czy np. kara 50 tys. euro za brak kasku na budowie nałożona przez francuskiego inspektora jest adekwatna do przewinienia – uważa Stefan Schwarz.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uspokaja i proponuje wprowadzenie mechanizmu ochronnego dla polskich firm. Centralne biuro łącznikowe będzie mogło odmówić egzekucji w kilku przypadkach. Po pierwsze, gdy koszty ściągnięcia długu są nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do nałożonej kary. Po drugie, gdy wynosi ona mniej niż 350 euro. Po trzecie, gdy nie przestrzegano zapisanych w Konstytucji RP podstawowych praw i wolności przysługujących stronom.
Szczególnie trzecia możliwości cieszy firmy delegujące.
– Oznacza to bowiem, że powinna być przestrzegana zasada proporcjonalności, która wynika z ustawy zasadniczej – wskazuje Stefan Schwarz. A to może uchronić polskie firmy przed płaceniem horrendalnych kar o ile centralne biuro będzie zainteresowane korzystaniem z tej możliwości.
Z projektu wynika również, że spory dotyczące środków egzekucyjnych podjętych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej będą rozstrzygać polskie sądy.
Niskie sankcje
Nowelizacja wprowadza także regulacje dla firm delegujących pracowników do Polski. – Do tej pory rynek ten był pozbawiony kontroli. W dużej mierze wynikało to z jego specyfiki. Z Zachodu delegowane są głównie osoby wysoko wykwalifikowane np. kadra menedżerska – wyjaśnia Radosław Gałka.
Proponowane przepisy nakładają na zagranicznych przedsiębiorców dodatkowe wymogi. Przykładowo będą zobowiązani do składania oświadczenia do PIP w sprawie pracownika, który wykonuje pracę na terytorium RP, czy przechowywania w Polsce dokumentów, które go dotyczą, tj. kopii umowy o pracę oraz informacji o wysokości wynagrodzenia. Na wniosek inspekcji będą musiały one zostać przetłumaczone na język polski w ciągu zaledwie trzech dni i udostępnione.
– A to oznacza więcej obowiązków i wyższe koszty – nie pozostawia wątpliwości Wioletta Żukowska, ekspert Pracodawców RP.
Nowelizacja określa również wysokość sankcji, z którymi będą musieli się liczyć zagraniczni przedsiębiorcy. – W porównaniu do tego, jakie kary zaserwowały nam inne kraje UE, polskie propozycje są bardzo łagodne – podkreśla Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Podobni uważają inni eksperci. – Mają one wynosić od tysiąca do 30 tys. zł, kiedy w innych krajach to nawet 500 tys. euro – wylicza Wioletta Żukowska.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w trakcie konsultacji