Utworzenie urzędu Rzecznika Praw Pacjenta, którego na pięcioletnią kadencję będzie powoływał premier, przewiduje ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Prawa Pacjenta, którą we wtorek wieczorem uchwalił Sejm.

Za przyjęciem ustawy - autorstwa PO - opowiedziało się 273 posłów, przeciwnych było 145, natomiast pięciu wstrzymało się od głosu.

W ustawie zebrano najważniejsze prawa i obowiązki pacjenta. Obok oczywistych praw do udzielenia pacjentom świadczenia w stanie nagłego zagrożenia zdrowia czy porodu, zapisano też prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnej wiedzy medycznej, a w sytuacji ograniczonego do nich dostępu - do "rzetelnej, opartej na kryteriach medycznych, procedury ustalającej kolejność dostępu do tych świadczeń".

Zgodnie z ustawą, pacjent ma też prawo żądać, aby udzielający mu świadczeń lekarz zasięgnął opinii innej osoby wykonującej zawód medyczny lub zwołał konsylium lekarskie (ustawa pozwala jednak lekarzowi odmówić, jeśli uzna żądanie za "oczywiście bezzasadne").

RPP powołuje premier

Jedną z najistotniejszych zmian (w stosunku do pierwotnego projektu) jest to, iż Rzecznika Praw Pacjenta powołuje na pięcioletnią kadencję premier, a nie - jak proponowano najpierw - Sejm za zgodą Senatu. Rzecznik miałby być powoływany spośród osób "wyłonionych w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru".

Sejm odrzucił poprawkę zakładającą, że Rzecznik Praw Pacjenta w sprawowaniu urzędu będzie niezawisły i niezależny od organów władzy państwowej, a odpowiadać ma tylko przed Sejmem.

"Czy podtrzymanie urzędu Rzecznika w urzędzie państwowym nie sprowadzi go do roli politycznego prokuratora?" - pytał Bartosz Arłukowicz (SdPl). "Państwo proponujecie, żeby utworzyć organ polityczny" - mówił z kolei Krzysztof Sońta (PiS). "Czy nie uważa pan poseł" - mówił poseł PiS zwracając się do sprawozdawcy komisji zdrowia Jerzego Ziętka (PO) - "że to jest marnotrawienie środków publicznych 10 mln zł przez stworzenie organu podległego premierowi?".

Zdaniem Lucjana Karasiewicza (PiS) "problemy mogą się pojawić, gdy nastąpi starcie Rzecznika z ministrem zdrowia czy Narodowym Funduszem Zdrowia". Posłowie pytali dlaczego Rzecznik Praw Pacjenta nie jest podporządkowany bezpośrednio Sejmowi, jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy Rzecznik Praw Dziecka.

Wiceminister zdrowia Marek Twardowski zaznaczył, że Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka są organami konstytucyjnymi, a Rzecznik Praw Pacjenta takim organem nie jest i będzie - podobnie jak szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - organem podległym premierowi. Stwierdził, że "sposób wybierania daje gwarancje, że Rzecznik będzie niezależny".

Posłowie odrzucili poprawkę, przewidującą że Rzecznik Praw Pacjenta ma być obywatelem polskim

Przyjęli natomiast zapis, że ani Rzecznik, ani jego zastępcy "nie mogą prowadzić działalności nie dającej się pogodzić ze sprawowanym urzędem".

Zgodnie ustawą pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia oraz udzielanych mu świadczeniach, wglądu w dokumentację medyczną, a także do zachowania w tajemnicy przez osoby wykonujące zawód medyczny informacji związanych ze stanem zdrowia pacjenta oraz informacji powierzonych im przez pacjenta.

Pacjent przebywający w szpitalu ma prawo do: dodatkowej opieki pielęgnacyjnej sprawowanej przez osobę bliską lub inną przez siebie wskazaną (dotyczy to także obecności w trakcie porodu), kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z osobami na zewnątrz, opieki duszpasterskiej, czy przechowywania wartościowych rzeczy w depozycie.

Posłowie przyjęli także m.in. poprawki mówiące o tym, że pacjent ma prawo do obecności osoby bliskiej podczas udzielania świadczenia, że pacjent - w tym małoletni, który ukończył 16 lat - ma prawo do przystępnej informacji o swoim stanie zdrowia.

Józef Zych (PSL) miał zastrzeżenia do poprawki, zgodnie z którą małoletni, który nie ukończył 16 lat lub jego ustawowy przedstawiciel ma mieć prawo do uzyskania od pielęgniarki, położnej przystępnej informacji o jego pielęgnacji i zabiegach pielęgniarskich. Według Zycha ustawa pomija kuratora lub opiekuna, którzy mogą sprawować taką opiekę nad małoletnim - zgodnie z zapisami kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Sejm zgodził się również, by osoba wykonująca zawód medyczny mogła odmówić obecności osoby bliskiej przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, w przypadku istnienia prawdopodobieństwa wystąpienia zagrożenia epidemiologicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta. Odmowę trzeba będzie odnotowywać w dokumentacji medycznej.

Zgodnie z przyjętą we wtorek poprawką chory w stanie terminalnym ma prawo do świadczeń zdrowotnych zapewniających łagodzenie bólu i innych cierpień. Zapisano też prawo pacjenta do poszanowania intymności i godności osobistej, w tym do "umierania w spokoju".

Po śmierci pacjenta, prawo wglądu w dokumentację medyczną będą miały osoby bliskie

Chyba że pacjent za życia zastrzegł nieudostępnienie dokumentacji.

Przeciwni tej ostatniej poprawce byli posłowie PiS: Tomasz Latos i Bolesław Piecha. "Mam wrażenie, że wprawdzie po śmierci, ale może dojść do naruszenia praw pacjenta. Czy w świetle tego przepisu każda osoba bliska będzie mogła przyjść i sprawdzać dokumentację osoby zmarłej?" - pytał Latos.

"Czy sąsiadce (...), zięciowi, teściowej czy kuzynowi damy prawo do grzebania w dokumentacji medycznej osoby zmarłej?" - pytał z kolei Piecha. "To jest nieporozumienie i nadużycie" - oświadczył.

Twardowski odpowiedział, że "za takim zapisem optowały organizacje praw pacjenta". "W tej chwili była taka sytuacja, że najbliższa osoba nie miała wglądu do dokumentacji bez wyroku sądu. Chcemy pozbawić mitręgi osoby bliskie w dostępie do dokumentacji" - powiedział.