W przyszłym roku placówki medyczne nie będą już otrzymywać pieniędzy na płace z dwóch źródeł. Środki przeznaczone na finansowanie podwyżek dla pracowników służby zdrowia zostaną włączone do ceny świadczeń zdrowotnych.
Dzięki ustawie z 22 lipca z 2006 r. o przekazywaniu środków finansowych świadczeniodawcom na wzrost wynagrodzeń (Dz.U. nr 149, poz. 1076 z późn. zm.) pracownicy służby zdrowia otrzymali średnio 30 proc. podwyżki wynagrodzeń.
Zgodnie z jej przepisami w 2007 roku i w tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia przekazywał świadczeniodawcom dwa rodzaje środków. Pierwsze stanowiły zapłatę za świadczenia zdrowotne, drugie przeznaczone były na podwyżki dla pracowników. W 2008 roku i 2007 roku NFZ przeznaczył na ten cel pod 4,6 mld zł.

Niepewne środki

Pieniądze na podwyżki były tzw. środkami znaczonymi. Oznaczało to, że dyrektorzy placówek medycznych nie mogli przeznaczyć ich na żaden inny cel - np. na pokrycie kosztów świadczeń zdrowotnych.
- 4,6 mld zł, które w tym roku były przeznaczone na podwyżki dla pracowników służby zdrowia, w przyszłym roku zostaną włączone do wyceny świadczeń zdrowotnych - zapewnia Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.
Część dyrektorów szpitali obawia się jednak, że to negatywnie wpłynie na ich sytuację finansową. Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach nie wyklucza, że zwiększenie stawki za punkt przypisany do konkretnej procedury nie rozwiąże problemu ewentualnego wzrostu wynagrodzeń. Kontrakt tej placówki medycznej na przyszły rok może być bowiem niższy nawet o kilkanaście milionów złotych niż tegoroczny.
Takiego zagrożenia nie widzi jednak NFZ, bo umowa z danym świadczeniodawcą na 2009 r. nie powinna mieć niższą wartość niż suma wynikająca z kontraktu z NFZ z 1 stycznia 2008 r. na świadczenia zdrowotne i środków przeznaczanych na podwyżki dla pracowników.
- Jest jednak jeden wyjątek od tej reguły. Jeżeli świadczeniodawca nie zrealizuje umowy, czyli zakontraktowanej liczby świadczeń w tym roku, to nie ma prawa do tego, żeby ta umowa była równa sumie tych dwóch składników na przyszły rok - mówi prezes NFZ.
Oznacza to, że ci świadczeniodawcy, którzy nie wykonają umowy z NFZ na zakontraktowanym poziomie, mogą mieć niższe kontrakty na przyszły rok. Z szacunków wynika, że jest to prawdopodobne, bo już obecnie część placówek medycznych ma tzw. niedowykonania kontaktu. Tylko w województwie mazowieckim wynoszą one 0,5 mld zł.
Również związki zawodowe pracowników medycznych uważają, że zmiana zasad finansowania podwyżek może spowodować, że będą one niższe, a w najgorszym przypadku ich nie będzie. Wynika to z tego, że część zakładów opieki zdrowotnej nie zdecydowała się włączyć podwyżek pracowników do ich wynagrodzenia zasadniczego, a przyznawała je w formie dodatków. Dlatego zdaniem związków zawodowych pracowników medycznych nie ma gwarancji, że dodatki zostaną utrzymane również w przyszłym roku.

Bez 40 proc. na podwyżki

Wiele wskazuje również na to, że od 2009 roku dyrektorzy publicznych szpitali prawdopodobnie nie będą mieli obowiązku przekazywania nie mniej niż 40 proc. środków na podwyżki dla pracowników ze względu na zwiększony w ciągu roku kontrakt z funduszem. Wniosek w sprawie uchylenia tego przepisu wpłynął do sejmowej Komisji Przyjazne Państwo. Z umieszczenia takiego wymogu zrezygnowano również w trakcie prac nad poselskim projektem ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.
Zdaniem dyrektorów szpitali, przepis ten niepotrzebnie ogranicza ich samodzielność w podejmowaniu decyzji płacowych.
- Narzucenie dyrektorom SP ZOZ obowiązku przekazywania w ciągu roku 40 proc. dodatkowych środków z NFZ na wzrost wynagrodzeń nie jest powiązane w żaden sposób z możliwościami finansowymi tych placówek. Może tylko powodować pogorszenie ich sytuacji - uważa Michał Kamiński, wiceprezes Europejskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Medycznych.
Artykuł 59a wciąż obowiązującej ustawy o zakładach opieki zdrowotnej z 1991 roku, który nakłada na publiczne szpitale taki obowiązek, został wprowadzony pod wpływem związków zawodowych. Ich zdaniem miał on stworzyć taki mechanizm, który zmusi dyrektorów placówek medycznych do łączenia wzrostu wynagrodzeń pracowników ze wzrostem wartości kontraktu z NFZ.
- Gdyby płace w szpitalach były regularnie podwyższane, nie byłoby potrzeby wprowadzania takiego ograniczenia - uważa Urszula Michalska, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.