Ustawodawca zwolnił ze składki zdrowotnej kobiety, które mają firmę i zgłosiły niski ZUS. O tych, które płaciły więcej, by ich zasiłek wynosił np. 1005 zł, nie pomyślał, tak samo jak o zatrudnionych na umowach-zleceniach.
Łukasz Kuczkowski radca prawny, prowadzi poznańskie biuro kancelarii Raczkowski Paruch / Dziennik Gazeta Prawna
W ostatnim numerze tygodnika Ubezpieczenia i Świadczenia z 5 listopada 2015 r. (nr 216) pisaliśmy o zmianach do nowelizacji ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (dalej: ustawa zasiłkowa). Nowelizacja uchwalona 15 maja 2015 r. nie zdążyła nawet wejść w całości w życie, a już została zmieniona. Najważniejsza zmiana to oczywiście wydłużenie vacatio legis, a niejako cieniu tej dyskusji w trakcie prac parlamentarnych pojawił się postulat zwolnienia kobiet pobierających niski zasiłek macierzyński z opłacania składki zdrowotnej. Został on zrealizowany i taka zasada wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r. Przypomnijmy, że uiszczanie składki zdrowotnej nie będzie wymagane, jeśli zasiłek macierzyński nie przekroczy kwoty świadczenia rodzicielskiego, tj. 1000 zł. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zamysł był jak najbardziej słuszny, a zmniejszenie obowiązków publicznoprawnych zawsze należy oceniać pozytywnie. W tym przypadku pojawia się jednak wiele wątpliwości, na które chyba nikt z projektodawców nie próbował odpowiedzieć.
Jednak więcej niż 17 zł
Wyjaśnienia wymaga sama geneza pomysłu. Trudno w zasadzie wskazać jego autora, można jednak pokusić się o stwierdzenie, że ma on swoje źródło w medialnej burzy, jaka rozpętała się po uchwaleniu nowelizacji. Prasę i portale internetowe obiegła wiadomość, że na podstawie nowych przepisów matki prowadzące działalność gospodarczą otrzymają 17 zł zasiłku macierzyńskiego. Jak się okazuje, jest to tylko chwytliwy tytuł i zgrabny skrót myślowy, bo w rzeczywistości, co podkreślało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, nie jest możliwe otrzymywanie tak niskiego świadczenia. Skąd więc 17 zł? Otóż kobiety prowadzące działalność zazwyczaj nie chcą i nie mogą jej zawiesić na czas pobierania zasiłku, chociaż jak każdy przedsiębiorca mają do tego prawo. Mogłoby to jednak spowodować utratę klientów i udziału w rynku, dlatego też niewiele kobiet może sobie pozwolić na wielomiesięczny „urlop macierzyński”. A to oznacza, że jeśli nie chcą przerywać prowadzenia firmy, to w tym okresie objęte są ubezpieczeniem z dwóch tytułów – pobierania zasiłku macierzyńskiego, gdzie składki finansuje budżet państwa, oraz prowadzenia działalności, za którą składki powinny opłacać same. Następuje tu jednak zbieg tytułów, co powoduje, że matka jest zobowiązana odprowadzać jedynie składkę zdrowotną, która obecnie nie może wynosić dla przedsiębiorcy mniej niż 279,41 zł. Rozpatrując tę sytuację rzeczywiście można stwierdzić, że po odjęciu składki od najmniejszego możliwego do uzyskania zasiłku u kobiety prowadzącej działalność w kieszeni zostawałoby 17 zł. Tak się jednak nie stanie.
Świadczenia rodzinne
Aby to wyjaśnić, trzeba zwrócić uwagę na kolejny czynnik, który miał wpływ na zwolnienie przedsiębiorczyń ze składki zdrowotnej – a mianowicie uchwalenie nowelizacji do ustawy o świadczeniach rodzinnych, która przyznała nieubezpieczonym kobietom prawo do świadczenia rodzicielskiego. Uprawnione byłyby do niego te osoby, które nie mają prawa do zasiłku macierzyńskiego. W praktyce będzie to dotyczyło najczęściej bezrobotnych albo pracujących na umowę o dzieło. Pojawiły się więc głosy, że to niesprawiedliwe, aby kobieta, która odprowadza składki (jakiekolwiek), otrzymywała tak niskie świadczenie, podczas gdy osoba, która być może nie dołożyła do systemu ani złotówki, otrzyma świadczenie w nieosiągalnej dla przedsiębiorczyni wysokości. W związku z tym ustawodawca zagwarantował wyrównanie każdego zasiłku do 1000 zł. A to oznacza, że nawet po odliczeniu wydatków na ewentualną składkę zdrowotną matka prowadząca działalność będzie miała do dyspozycji więcej niż osławione 17 zł. W trakcie prac nad wydłużeniem vacatio legis zwrócono jednak uwagę, że kobiety nieubezpieczone nie muszą odprowadzać żadnych składek i nie wpływa to na ich sytuację prawną czy zawodową. Postanowiono więc znowu znaleźć sprawiedliwe rozwiązanie i zwolniono matki prowadzące działalność ze składki zdrowotnej, o ile ich zasiłek nie przekracza 1000 zł. Kwota ta jest powiązana z wysokością świadczenia rodzicielskiego.
Dlaczego taki próg
Tak brzmiący przepis może jednak budzić wątpliwości i podejrzenie, że został wprowadzony zbyt pochopnie, bez pogłębionej analizy skutków, jakie niesie. Przede wszystkim zastanawiający jest sam fakt kwotowego progu zwolnienia ze składki zdrowotnej. Przecież w takim wypadku osoba pobierająca zasiłek tuż powyżej 1000 zł, chociażby to było nawet 1001 zł, taką składkę zapłacić już musi. A to oznacza, że nie ma już zagwarantowanej kwoty do dyspozycji w wysokości 1000 zł, a niewiele ponad 700 zł. Można więc stwierdzić, że w zasadzie ustawodawca, odbierając przedsiębiorczyniom możliwość uzyskania wysokiego zasiłku dzięki opłaceniu tylko jednej maksymalnej składki, zaczął jednocześnie promować opłacanie składek jak najniższych. Okazuje się, że korzystniej jest opłacać najniższe składki (nawet tylko jedną), a potem mieć ustawowo wyrównany zasiłek do 1000 zł i uzyskać zwolnienie ze składki zdrowotnej, a nie opłacać wyższą składkę i nadal być zobowiązanym do opłacania składki zdrowotnej. Niezależnie od oceny zasadności wprowadzenia samego wyrównania, może warto byłoby skonstruować te przepisy inaczej – składka zdrowotna mogłaby być np. zmniejszana proporcjonalnie do wysokości zasiłku.
Skorzysta tylko jedna grupa
Skupiając się na najgłośniej protestującej grupie nie zauważono chyba, że nie wszyscy prowadzą działalność gospodarczą. Na urlopie macierzyńskim nie jest wykluczone bowiem podejmowanie pracy na podstawie umowy-zlecenia. W takim przypadku zachodzi sytuacja podobna do prowadzenia firmy – następuje zbieg tytułów, tj. pobieranie zasiłku i wykonywanie umowy-zlecenia. W związku z tym, że składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe z tytułu zasiłku finansuje budżet, to od wynagrodzenia ze zlecenia odprowadzana jest tylko składka zdrowotna. I tu podobieństwa się kończą. Składki zdrowotnej nie odprowadzają same zleceniobiorczynie, a robi to za nich płatnik – zleceniodawca, dokonując potrącenia należności z wynagrodzenia i przekazując je do ZUS. Komentowany tu art. 82 ust. 9a dodany do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych stanowi bowiem, że „Składka na ubezpieczenie zdrowotne nie jest opłacana przez osobę, której zasiłek macierzyński nie przekracza miesięcznie kwoty świadczenia rodzicielskiego, o którym mowa w przepisach o świadczeniach rodzinnych, od tytułu do objęcia obowiązkiem ubezpieczenia zdrowotnego, o którym mowa w art. 66 ust. 1 pkt 1 lit. c”, tj. prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej lub współpracy. Z literalnego brzmienia przepisu wynika więc, że ze składki zdrowotnej zostały zwolnione jedynie prowadzące działalność i osoby z nimi współpracujące. Co jednak ze zleceniobiorczyniami? Ich zasiłek również będzie wyrównany do 1000 zł, jednak będą musiały odprowadzić (a dokładniej – zrobi to za nie płatnik) składkę zdrowotną z drugiego tytułu, w związku z czym otrzymają zmniejszone wynagrodzenie z umowy-zlecenia. Być może przyczyną takiego nierównego traktowania ubezpieczonych jest argument podnoszony często przez przedsiębiorców, dotyczący uniezależnienia obowiązku składkowego osoby prowadzącej działalność od przychodów. Nawet jeśli nie zarobi w firmie w danym miesiącu ani złotówki, to składki odprowadzić musi. Jeśli pracuje na podstawie umowy o pracę czy umowy-zlecenia, to płatnik musi się martwić o zapewnienie środków na wynagrodzenia i składki, nawet tę część potrącaną ze środków należących do pracownika lub zleceniobiorcy. Ubezpieczeni nie są obciążani konsekwencjami braku wpłaty.
Coraz większe zamieszanie
Niezależnie od przyczyn takiego unormowania można jednak obserwować coraz większy chaos, jaki wkrada się do przepisów ubezpieczeniowych. Zamiast rozwiązywać problemy kompleksowo, ustawodawca próbuje doraźnie gasić pożary, wywołując je przy tym w innym miejscu. Może więc zamiast stosować pełne luk patchworkowe rozwiązania, warto się zastanowić nad zupełną przebudową systemu przyznawania świadczeń z tytułu macierzyństwa – czy to zasiłków, czy świadczeń rodzicielskich. Być może rozwiązaniem byłoby całkowite uniezależnienie składki chorobowej i posiadania statusu ubezpieczonej od uprawnień macierzyńskich i wprowadzenie zasady, że każda kobieta otrzymywałaby przez jakiś czas po urodzeniu dziecka świadczenie w pewnej stałej, równej dla wszystkich wysokości. Ich wypłatę mógłby realizować nie ZUS, a samorząd, podobnie jak będzie od 2016 r. wypłacał świadczenie rodzicielskie. W dzisiejszym stanie prawnym ZUS traktowany jest bowiem przez społeczeństwo i rządzących nie jako instytucja zabezpieczenia społecznego, a raczej jak pomoc społeczna, która jest zobowiązana zapewnić wystarczające środki utrzymania tym osobom, które z różnych względów nie mogą ich zdobyć samodzielnie. A właśnie tego typu argumentację zdawało się słyszeć w dyskusji nad zmianą przepisów zasiłkowych dotyczących przedsiębiorczyń. To jest jednak zadanie zupełnie innych organów państwa.
OPINIA EKSPERTA
Zmiany były konieczne
Od 1 stycznia 2016 r. kobieta prowadząca działalność gospodarczą pobierająca zasiłek macierzyński w wysokości nieprzekraczającej kwoty świadczenia rodzicielskiego (tj. 1000 zł) jest zwolniona z obowiązku opłacania składki na ubezpieczenie zdrowotne. Taka zasada wynikająca z nowelizacji zrównuje sytuację prawną kobiet prowadzących działalność gospodarczą i pobierających niski zasiłek macierzyński z sytuacją m.in. bezrobotnych kobiet, studentek i osób świadczących usługi na podstawie umów cywilnoprawnych nieobjętych dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym również pobierających świadczenie rodzicielskie, a jednocześnie zwolnionych z obowiązku zapłaty składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Zmianę w tym kierunku należy ocenić pozytywnie. Brak nowelizacji oznaczałby w praktyce pogorszenie sytuacji finansowej kobiet aktywnych zawodowo prowadzących działalność gospodarczą. Nawet bowiem w przypadku, gdyby taka kobieta otrzymywała zasiłek macierzyński w wysokości niższej niż 1000 zł (a więc niższy niż świadczenie rodzicielskie), byłaby nadal zobowiązana opłacać składki na ubezpieczenie zdrowotne. W konsekwencji finansowe wsparcie ze strony państwa w okresie macierzyństwa byłoby realnie niższe o kwotę składki na ubezpieczenie zdrowotne. Z innej zaś strony takich składek nie opłacałyby osoby nieprowadzące działalności gospodarczej, którym również przysługuje świadczenie rodzicielskie. Oznaczałoby swoistą dyskryminację osób aktywnych zawodowo tylko ze względu na podjęcie przez nich działalności gospodarczej. Takie różnicowanie sytuacji nie powinno mieć miejsca.
Podstawa prawna
Art. 1 ustawy z 25 września 2015 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1735).
Ustawa z 15 maja 2015 r. o zmianie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1066 ze zm.).
Art. 66 ust. 1 pkt 1 lit. c ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.).
Ustawa z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 114 ze zm.).
Ustawa z 15 maja 2015 r. o zmianie ustawy o świadczeniach rodzinnych (Dz.U. poz. 995).