Ubezpieczenia
Już za 50 zł można kupić w internecie zwolnienie lekarskie od ginekologa, ortopedy, psychiatry czy lekarza rodzinnego itd. – Są wystawiane na oryginalnych drukach, gwarantujemy ich wiarygodność – zapewnia Kornelia, osoba, która sprzedaje zwolnienia przez internet. – Pieczątki również są oryginalne. Kupując zwolnienie, teoretycznie nigdy nie można mieć pewności, czy ktoś nie okaże się nieuczciwy. Ja po wystawieniu zwolnienia przesyłam zdjęcie gotowego dokumentu. Dopiero potem, po uregulowaniu płatności, wysyłam druk listem priorytetowym. Jeżeli zdecyduje się pani na przesyłkę ze sprawdzeniem zawartości, koszt rośnie do 70 zł. Ale istnieje też możliwość odbioru osobistego w Krakowie, bez dopłaty – informuje w przesłanym SMS-ie.
ZUS przestrzega przed korzystaniem z takiej oferty. – W przypadku gdy ktoś posłuży się skradzionym, zagubionym lub sfałszowanym drukiem zwolnienia, to poza odebraniem prawa do świadczenia chorobowego, skierujemy sprawę do prokuratury – mówi Wojciech Andrusiewicz z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Często osoby, które reklamują się w internecie, że są lekarzami wystawiającymi zwolnienia za opłatą nie są nimi w rzeczywistości. Zdarza się, że to psudopacjenci, którzy kradną druki lekarzom np. podczas wizyty. – Kilka razy w roku publikujemy komunikat na stronie internetowej ZUS informujący o skradzionych lub zagubionych drukach zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy. W ubiegłym tygodniu też o tym zawiadomiliśmy – dodaje Wojciech Andrusiewicz.
Wyjaśnia, że zgodnie z art. 55 ust. 6 ustawy z 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 159 ze zm.) lekarze są zobowiązani do zawiadamiania terenowej jednostki organizacyjnej ZUS, która wydała druki zaświadczeń lekarskich (ZUS ZLA), o każdym przypadku zagubienia, zaginięcia lub ich kradzieży.
– Wówczas są one unieważniane. Każdy druk ma numer, więc łatwo jest zidentyfikować zwolnienia, które zostały wystawione na skradzionych czy zagubionych egzemplarzach. Nasz system sam to wychwytuje – wyjaśnia Andrusiewicz. Konsekwencje wobec pracownika, który skorzystał ze sfałszowanego dokumentu, wyciągnąć może nie tylko prokuratura, ale także pracodawca. Może go zwolnić. ©?